Sabalenka aż padła na kort. Co za walka Świątek [WIDEO]
To był kapitalny popis kobiecego tenisa. Iga Świątek w wyjątkowym stylu wróciła do walki w pierwszym secie meczu z Aryną Sabalenką, ale ostatecznie musiała uznać wyższość rywalki.
Czwartkowy półfinał zaczął się dla Świątek fatalnie. Polka przegrała trzy pierwsze gemy, została przełamana dwukrotnie. Jakby tego było mało, zdobyła łącznie raptem cztery punkty.
Od czwartego gema nastąpiła jednak kompletna przemiana. Świątek zaczęła świadomie wciągać Białorusinkę w wymiany, gdyż w tym aspekcie prezentowała się od niej dużo lepiej. Z czasem zaczęło to procentować.
Najpierw Polka doprowadziła do stanu 1:4, a następnie przeszła do brawurowej ofensywy. Serwis Sabalenki szwankował, wiele piłek było posyłanych wysoko, a punkty z wymian wędrowały na konto Świątek.
Doszło nie tylko do wyrównania wyniku, ale nawet osiągnięcia przewagi przez raszyniankę, było już 5:4. Jedno ze strać zakończyło się w niecodzienny sposób. Białorusinka przewróciła się, zdołała przebić piłkę, lecz nie zdołała wstać. Dzięki temu Świątek zapisała na koncie kolejny punkt.
Wściekła Sabalenka - coraz częściej kłócąca się ze sztabem - zdołała wrócić do rywalizacji. Pomógł w tym kapitalny serwis i bardzo mocne uderzenia. W pewnym momencie Białorusinka wybiła Polce rakietę z rąk. Było 6:6, co oznaczało tie-break.
W nim znacznie lepiej radziła sobie liderka rankingu WTA. Po trzech piłkach prowadziła 3:0 i wypracowanej zaliczki już nie wypuściła, a wręcz ją powiększyła. Skończyło się, niestety, na 7:1 dla Sabalenki.