Świątek wypaliła po finale. Rozbrajająca szczerość Polki. "Nie wiem, dlaczego wygrywam"
Iga Świątek wygrała turniej WTA 1000 w Cincinnati. Po triumfie nad Jasmine Paolini nie szczędziła komplementów rywalce i przyznała, że nie spodziewała się triumfu w całych zawodach.
Świątek nigdy wcześniej w karierze nie zdołała dojść do finału zawodów w Cincinnati. W starciu z Jasmine Paolini to ona uchodziła jednak za faworytkę.
Z tej roli wywiązała się bez zarzutu, wygrywając w dwóch setach (więcej TUTAJ). Po spotkaniu wypowiadała się o rywalce w samych superlatywach.
- Jasmine, świetna przemowa. Nie sądzę, abym mogła to przebić. Gratuluję udanego turnieju, jak zawsze grałaś świetnie. Mam nadzieję, że za dwa tygodnie zagramy w finale US Open! Najważniejsze jest jednak to, jaką jesteś świetną osobą, tak pozytywną w szatni. Dziękuję za to - powiedziała Świątek.
Polka przyznała, że nie spodziewała się końcowego triumfu ani na Wimbledonie, ani w Cincinnati. Uważa, iż w dużej mierze jest to zasługa pracy sztabu szkoleniowego.
- Dziękuję mojemu zespołowi. Nie wiem, dlaczego wygrywam turnieje, o których pomyślałabym w ostatniej kolejności, że będę w nich grać dobrze i triumfować. Dziękuję, że pomagacie mi uczyć się gry na szybszych nawierzchniach i być lepszą zawodniczką - stwierdziła.
- Jestem zszokowana i bardzo szczęśliwa. Dziękuję moim sponsorom i wszystkim, którzy wspierają mnie podczas wzlotów i upadków. Panuje tu świetna atmosfera, dziękuję, że jesteście i do zobaczenia za rok - zakończyła.