"To są skandaliczne słowa". Prezes znanego klubu oburzony działaniami PZPN ws. afery korupcyjnej

"To są skandaliczne słowa". Prezes znanego klubu oburzony działaniami PZPN ws. afery korupcyjnej
shutterstock.com
Marcin Piwoński został prezesem Odry Wodzisław na początku października 2022 roku. Pierwsze tygodnie jego działalności były bardzo burzliwe - zasłużony klub znajduje się w fatalnej sytuacji finansowej, a na dodatek został powiązany z nową odsłoną afery korupcyjnej w polskim futbolu. Dlatego też poprosiliśmy o rozmowę.
Kilka dni temu głośno zrobiło się o aferze korupcyjnej na poziomie III ligi. Obszerny artykuł na portalu "TVP Sport" zyskał spore uznanie, bowiem nakreślił problem, który, jak przyznał rzecznik dyscyplinarny PZPN, faktycznie istnieje.
Dalsza część tekstu pod wideo
W kolejnych latach Związek wydał oświadczenie, w którym poinformował o możliwej degradacji tych klubów, które zostaną ściśle powiązane z aferą. Zawieszono również kilku zawodników, o czym poinformowaliśmy TUTAJ.
Dużo uwagi w rzeczonym skandalu poświęcono spotkaniu Odry Wodzisław ze Stilonem Gorzów. Pierwszy z zespołów został rozbity aż 1:6. Kluczową rolę odgrywa bramka, za którą odpowiedzialny był Wałerij Kowernyk. Piłkarz Odry dośrodkował we własne pole karne, co umożliwiło rywalowi podwyższenie wyniku.
Zachowanie Ukraińca szybko rozeszło się po sieci i zaczęto spekulować, że był on również umoczony w aferę korupcyjną. Sprawie nie pomagał fakt, że kilka dni po wspomnianym meczu Odra rozwiązała kontrakt ze swoim zawodnikiem.
Sytuacja nie jest jednak tak oczywista, jak mogłoby się wydawać. O powodach rozstania z Kowernykiem, działaniu PZPN i sytuacji finansowej wodzisławskiego klubu opowiedział nam Marcin Piwoński, który od początku października 2022 roku pełni funkcję prezesa klubu, niegdyś występującego w Ekstraklasie.
JAN PIEKUTOWSKI: Jak się Pan czuje? Ostatnie dni w wykonaniu drużyny, której jest Pan prezesem, były dość emocjonujące.
MARCIN PIWOŃSKI: Ten problem to problem wizerunkowy dla klubu dotyczący nieudowodnionych domysłów medialnych i jest jak dla mnie mniejszym problemem od tych codziennych, które niestety występują i są bardziej realne.
To co jest największym?
Brak środków na bieżącą działalność klubu i rzesza wierzycieli mniejszych i większych, która niestety słusznie upomina się o zwoje zaległe pieniążki.
Z czego wynika tak fatalna sytuacja finansowa Odry?
Z tego, co zostawili poprzednicy bo sprawa ciągnie się od kilku lat, a niestety w ostatnim roku nie została aż tak bardzo załatana i klub był według mnie prowadzony ponad możliwości finansowe. Ponadto we wcześniejszych latach jeden z inwestorów zmarł, inny się wycofał i zostały przykładowo nierozliczone dotacje z miastem, które teraz zwracamy. Niestety w obecnym roku nie były opłacane podstawowe płatności wobec m.in. urzędów skarbowych i ZUS-ów przez co obecnie mamy sporą górkę finansową do nadrobienia wraz z udziałowcami i właścicielami klubu.
A teraz do tego doszła sytuacja z ukraińskim piłkarzem, którego powiązano z ustawianiem meczów.
Ja do tego tak nie podchodziłem. To po prostu według mnie był od początku słaby zawodnik. Inaczej zacząłem patrzeć na tę kwestię dopiero w ostatnich dniach, aczkolwiek ten piłkarz tak mało grał, że praktycznie nawet teraz ciężko mi łączyć i korelować ewentualne możliwe anonimowe domysły z jego postawą. Zagrał może jeden mecz w pełnym wymiarze czasowym? Ostatnio nie grał już zupełnie.
Jest tak słaby, że dośrodkował rywalowi we własne pole karne?
Ja nie wiem, dlaczego on został zatrudniony, ująłbym to w ten sposób. To był piłkarz, który nie nadawał się po prostu na tę ligę. Zresztą ta sytuacja, która nie miała już wtedy wpływu na nasze ewentualne punkty, dobrze to pokazuje. Niech Pan zwróci uwagę, że on nawet nie sprawdził, czy któryś rywal jest w polu karnym. Nieźle to widać na nagraniu. Powiem jeszcze dodatkowo tyle, że kuriozalnych zagrań w każdej kolejce nawet Ekstraklasy i niższych lig jest naprawdę sporo i pytanie czy są tak samo łączone? A co kiedy bramkarz mija się z piłką i wpada bramka…? Czy to też jest analizowane pod kątem zakładów jakichkolwiek - takiej wiedzy nie mam. Mam nadzieję, że zatrudnione i wyspecjalizowane służby na takie pytania umieją odpowiedzieć. Ja takich tez nie podejmuję się, bo nie mam wiedzy oraz możliwości analizy takich sytuacji.
Co zatem Pan czuł, gdy Kowernyk dopuścił się czegoś, co wyglądało komicznie, a w gruncie rzeczy mogło być powiązane z obrzydliwą korupcją?
W pierwszym momencie? Człowiek wyszedł ze stadionu i poszedł do biura. To było podsumowanie całego meczu. Później analizowaliśmy to z trenerem Trzeciakiem, analizowaliśmy zresztą wspólnie każdą straconą bramkę wszystkich spotkań. Ta Kowernyka faktycznie to było kuriozum i mógł zrobić wszystko, ale nie to. Ale tak jak powiedziałem wcześniej - osobiście nie łączę tego zagrania z czymkolwiek oprócz tego, że żal mi w takich chwilach, że ktoś zdecydował się zatrudnić takich "grajków", gdzie rzesza młodych wodzisławian czeka, by zagrać w Odrze. Z całą pewnością reprezentują już teraz lepszy poziom sportowy. Nie wiem, czym kierowali się moim poprzednicy.
Ja nie znam się na bukmacherce i całych procederach opisywanych przez media obecnie - od tego są służby. Może w ostatnich 48 godzinach przelatywały mi myśli czy może jest to powiązane, ale naprawdę skupiam się teraz na wyciągnięciu klubu z tarapatów - a niestety takie zdarzenia medialne dla mnie to są jak zakupy wieczka do trumny.
Teraz musi Pan trochę wejść w temat.
Siłą rzeczy tak. Trochę podciągnąłem się w ostatnich dniach w tym temacie, ale nie jest to dla mnie coś czym chce się zajmować. Powtarzam - od tego są wyspecjalizowane służby i liczę, że to one działają sprawnie w tej materii.
Problem w tym, że Kowernyk, zanim trafił do Wodzisławia, był zawodnikiem FK Sumy. Paweł Smoliński poinformował, że klub ten był umoczony w dużą aferę korupcyjną za naszą wschodnią granicą. Kilka dni po meczu ze Stilonem Gorzów rozwiązaliście kontrakt z rzeczonym zawodnikiem. Wiem, że to nie Pan zatrudniał Kowernyka, ale to mimo wszystko dziwne.
Powtórzę - o całej sprawie, podejrzeniach dowiedziałem się w tym tygodniu. Wcześniej nijak tego nie wiązałem. Kontrakt z Kowernykiem rozwiązaliśmy ze względów sportowych i ekonomicznych. Nie stać nas na utrzymywanie takich piłkarzy, którzy nie dają żadnej jakości na boisku. Podziękowaliśmy też jeszcze jednemu zawodnikowi z Ukrainy.
Również ze względów ekonomicznych?
Tak. Mieliśmy kilkaset złotych na koncie i nie stać nas już było na mieszkania i kontrakty więc musieliśmy sobie podziękować. Odra obecnie martwi się tym jak funkcjonować, ale przede wszystkim musimy skupić się na dwóch ostatnich meczach. Podstawowym zmartwieniem dla mnie jest ekonomia w perspektywie kolejnych miesięcy.
Czy temat potencjalnego match-fixingu był poruszany z pozostałymi zawodnikami?
Rozmawialiśmy o tym, ale bardzo krótko, może dwa zdania. Wiemy, że piłkarze mają w swoich kontraktach zakaz udziału w zakładach bukmacherskim i są tego świadomi, więc nie ma dla nas tematu. Spotkaliśmy się też ze starszyzną, nikt nie wiązał zachowania Kowernyka z korupcją. Naszym podstawowym celem są dwa najbliższe spotkania, bo najbardziej oprócz poprawy finansów potrzebujemy punktów i tutaj skupiamy naszą energię.
Inaczej do sprawy może jednak podejść PZPN. Nazwy klubów nie padają, ale Związek opublikował komunikat, z którego wynika, że kluby uwikłane w korupcję mogą zostać karnie zdegradowane.
Nie do końca mi się to podoba, to jest przybijanie wieka do trumny, a PZPN jednak powinien stać po stronie klubów, które już teraz są ofiarami – ofiarami przede wszystkim wizerunkowymi. Wszystko odbywa się na podstawie publikacji, braku twardych dowodów i domniemań anonimowych. Ostatnio słyszałem o liście, który PZPN miał wysłać do klubów, ale my nic nie dostaliśmy.
PZPN milczy?
Nikt się z nami nie skontaktował. Nie wiem, może wysłali ten list do poprzedniego prezesa, ale na adres klubu ani mój nic nie trafiło. Powiem szczerze - sam odezwałem się mailowo do rzecznika Komisji Dyscyplinarnej, ale niestety nie otrzymałem odpowiedzi, a mimo wszystko chciałbym, żeby ktoś przekazał nam szczegóły, jeśli jakiekolwiek postępowania się toczą wobec spotkań Odry Wodzisław.
Cezary Kulesza w wywiadzie dla “Super Expressu” obwieścił walkę z korupcją. Szczegółów jednak nie podał. Zapowiedział przeprowadzenie kontroli w kilku klubach. Rozumiem, że gdyby takie zgłoszenie trafiło do Odry, to byście współpracowali.
Szczerze mówiąc bardzo bym się ucieszył, gdyby zrobiono coś poważnego, bo póki co wszystko opiera się na domniemaniach medialnych. Nie wiem, na czym polegałaby kontrola, ale wrota klubu są otwarte, bo transparentność w naszym klubie jest wpisana na pierwszych miejscach zasad funkcjonowania. Nam przecież też zależy na wyjaśnieniu sprawy. Czekamy na jakikolwiek sygnał ze Związku i odpowiednich wyspecjalizowanych w temacie służb.
W gruncie rzeczy to wy jesteście poszkodowani. Kowernyk, będąc zamieszanym w korupcję lub nie, szkodził Odrze, a nie jej pomagał.
Zależy mi na tym, żeby to wybrzmiało. Nie doszło do jakiejkolwiek korupcji ze strony klubu, a jest jakieś anonimowe medialne podejrzenie dotyczące jedynie jednego podmiotu, jednego zawodnika. To trzeba jasno i wyraźnie powiedzieć, bo PZPN wprowadza w błąd. W oświadczeniu podano, że ktoś może zostać zdegradowany za korupcję. To są dla mnie skandaliczne słowa. A zestawienie korupcja i klub niestety jest NIEDOPUSZCZALNE w tym wypadku.
Dlaczego?
Bo zaczęto uważać, że to wina klubów. A na dobrą sprawę to my powinniśmy otrzymać pomoc ze strony PZPN, a nie być o coś oskarżanym. Nasz wizerunek powinien być przez Związek jednak broniony. Nie omieszkam powiedzieć każdemu w Związku, że zdanie w oświadczeniu PZPN o degradacji ewentualnej jest dla mnie skandaliczne i tyle. Korupcja to czerpanie korzyści, a klub jakie niby korzyści miałby z tego czerpać? Jesteśmy już teraz ofiarami medialnymi, wizerunkowymi i oczekujemy jednak pomocy w tej materii by tą sytuację jak najwcześniej zamknąć.
Rzecznik dyscyplinarny PZPN, stwierdził otwarcie, że problem korupcji w III lidze jest realny. A jak Pan uważa?
Nie mam takiej wiedzy, nie jestem w stanie porwać się na podobne stwierdzenia bo od tego są służby - jeśli tak jest to mam nadzieję, że skoro ktoś tak twierdzi to szybko to udowodni. Na pewno nie wygląda to jak w latach 90., gdy ktoś przychodził do sędziego albo dogadywał się z całym klubem. Teraz zbyt dużo meczów jest nagrywanych, co pokazuje też na przykład.

Przeczytaj również