TOP10 meczów 2019 roku. Te spotkania zapamiętamy na długo: multum bramek, emocji i zwrotów akcji

TOP10 meczów 2019 roku. Te spotkania zapamiętamy na długo: multum bramek, emocji i zwrotów akcji
youtube
Końcówka roku to idealny czas na podsumowania. W ostatnich dniach wybraliśmy piękne gole i najlepszych polskich piłkarzy 2019 roku, a także kluby, które minione dwanaście miesięcy mogą uznać za szczególnie lub przynajmniej umiarkowanie udane. Dziś z kolei pod lupę wzięliśmy najbardziej pamiętne mecze rozegrane w mijającym roku. Takie obfitujące w gole, emocje, pościgi i zaskakujące zwroty akcji.
Uzbierało się ich naprawdę sporo! Dyskutowaliśmy długo, bo na wstępnej liście mieliśmy dużo więcej pojedynków, ale ostatecznie trzeba było wybrać tylko dziesięć. Zdajemy też sobie sprawę, że w przykładowej trzeciej lidze cypryjskiej mógł odbyć się prawdziwy piłkarski thriller, jednak skupiliśmy się przede wszystkim na najbardziej popularnych rozgrywkach - europejskich pucharach, topowych ligach i rywalizacji o awans na przyszłoroczne mistrzostwa Europy.
Dalsza część tekstu pod wideo
Raczej nie mieliśmy wątpliwości co do pierwszych trzech pozycji, z kolei kolejne sprawiły nam już więcej problemów. Pomimo tego, staraliśmy się ułożyć je w jak najbardziej logiczny sposób. Dajcie znać w komentarzach, czy zgadzacie się z naszym wyborem!

10. Real Madryt - AFC Ajax 1:4

W 1/8 finału poprzedniego sezonu Ligi Mistrzów los skojarzył ze sobą obrońców tytułu z Madrytu i młode wilki z Amsterdamu. Faworyt tej rywalizacji był tylko jeden, a pierwsze spotkanie rozegrane w Holandii tylko te przypuszczenia potwierdziło. “Królewscy” wygrali 2:1, więc przed rewanżem u siebie mieli naprawdę komfortową sytuację.
Na Santiago Bernabeu wydarzyło się jednak coś niesamowitego. Już w 7. minucie meczu goście objęli prowadzenie po golu Hakima Ziyecha, a niedługo później na 2:0 podwyższył David Neres. W tamtym momencie to Ajax był bliżej awansu, a Real potrzebował gola, by doprowadzić chociaż do dogrywki, ale… to goście strzelili na 3:0.
Tym razem przepiękne trafienie zaliczył Dusan Tadić. Chwilę później nadzieję “Królewskim” dał jeszcze Asensio, ale ostatnie słowo znów należało do zespołu z Amsterdamu. Fantastycznie z rzutu wolnego przymierzył Lasse Schöne.
Sensacja stała się faktem. Ajax pokonał Real w Madrycie aż 4:1, zapewniając sobie awans do ćwierćfinału, skąd odprawili później Juventus.

9. Tottenham Hotspur - FC Bayern 2:7

Dziewięć goli w takim meczu?! Kto nie oglądał, niech żałuje. Stawka nie była może aż tak wielka, bo to “tylko” faza grupowa Ligi Mistrzów, ale i tak spotkanie w północnym Londynie na długo zapadnie w pamięci kibiców. Spotkały się wtedy dwie drużyny mające swoje problemy. Raczej mało kto spodziewał się aż takiego boiskowego koncertu.
Mecz lepiej zaczęli gospodarze. W 12. minucie do siatki trafił Heung-min Son, ale były to dla “Kogutów” tylko miłe złego początki. Przed przerwą Bayern zdołał wyrównać i wyjść na prowadzenie za sprawą Kimmicha i Lewandowskiego, a w drugiej połowie worek z bramkami rozwiązał się na dobre.
Prawdziwe show dał Serge Gnabry, który w ciągu drugich 45 minut wpisał się na listę strzelców… cztery razy. Jedno trafienie dołożył jeszcze “Lewy”, a Tottenham stać było tylko na gola Harry’ego Kane’a z rzutu karnego.
Nie było to może spotkanie trzymające w napięciu, bo Bayern w drugiej połowie wyraźnie odjechał gospodarzom, ale taki grad goli trzeba docenić.

8. Szwajcaria - Dania 3:3

Rodzynek wśród meczów reprezentacyjnych w naszym zestawieniu, choć kilka innych spotkań eliminacji do Euro 2020 też poważnie braliśmy pod uwagę, by wspomnieć choćby o remisie 3:3 między Norwegią i Szwecją, a także rywalizacji Niemiec z Holandią (2:4). Ostatecznie jednak zdecydowaliśmy się na wielki comeback Duńczyków z wyjazdowego meczu w Bazylei.
Była to druga kolejka walki o bilety na mistrzostwa Europy. Spotkanie dużo lepiej rozpoczęła Szwajcaria, w 19. minucie wychodząc na prowadzenie za sprawą Remo Freulera. W pierwszej połowie goście nie mieli nic do powiedzenia, nie oddając nawet celnego strzału na bramkę, a przez długi czas drugiej części gry wcale nie wyglądało to lepiej. W 66. minucie na 2:0 trafił Granit Xhaka, a dziesięć minut później to samo zrobił Breel Embolo. Wydawało się, że jest już po meczu.
Na sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry Duńczycy znaleźli jednak sposób na pokonanie golkipera gospodarzy. Na listę strzelców wpisał się Jorgensen. Gol tchnął w gości zupełnie nowe życie. Cztery minuty później kontakt dał dobrze nam znany Christian Gytkjaer, a w 93. minucie Dania doprowadziła do wyrównania za sprawą Henrika Dalsgaarda. Niesamowity powrót do gry. Z 3:0 na 3:3 w kilka końcowych minut!

7. Paris Saint Germain - Manchester United 1:3

PSG przyzwyczaiło nas w ostatnich latach do tego, że w Lidze Mistrzów potrafi zepsuć nawet - wydawałoby się - rozstrzygniętą sytuację. Było tak wówczas, gdy zespół ze stolicy Francji wygrywał pierwszy mecz z Barceloną 4:0, by w rewanżu przegrać 1:6. Było tak i w minionej edycji Champions League.
Paryżanie pokonali Manchester United na wyjeździe 2:0 i wszystko wskazywało na to, że jest już pozamiatane, szczególnie, że na rewanż “Czerwone Diabły” jechały w niesamowicie okrojonym składzie.
Ale podopieczni Thomasa Tuchela postanowili wlać w ten dwumecz trochę dramaturgii. Już po dwóch minutach bilans strat zmniejszył Romelu Lukaku, wykorzystując fatalny błąd defensywy gospodarzy. Dziesięć minut później wyrównał co prawda Juan Bernat, ale jeszcze przed przerwą nie popisał się Gianluigi Buffon, prezentując drugie trafienie belgijskiemu napastnikowi.
W tamtym momencie Manchesterowi brakowało więc do awansu jednego gola, którego ostatecznie “Czerwone Diabły” zdobyły w doliczonym czasie gry. Arbiter po konsultacji z VAR-em podyktował wówczas rzut karny za zagranie piłki ręką, a jedenastkę pewnie wykorzystał Marcus Rashford. Niesamowite. PSG znowu to zrobiło…

6. Chelsea FC - AFC Ajax 4:4

Chyba najświeższe spotkanie z całego zestawienia i jeden z dwóch meczów trwającej edycji Ligi Mistrzów. W czwartej kolejce grupy H na Stamford Bridge zmierzyły się ze sobą ekipy Ajaxu i Chelsea, a obecni na trybunach kibice byli świadkami niesamowitego starcia, okraszonego aż ośmioma golami i dwoma czerwonymi kartkami, które goście zobaczyli… w jednej akcji.
Zaczęło się ciekawie, bo już w drugiej minucie piłkę do własnej bramki wpakował Tammy Abraham. Zaraz potem wyrównał Jorginho, ale jeszcze przed przerwą Ajax dwukrotnie ukąsił londyńczyków. To co najciekawsze działo się jednak w drugiej połowie.
Gdy w 55. minucie Donny van den Beek podwyższył na 4:1, wydawało się, że jest "po ptakach". Ale gospodarze nie mieli zamiaru spuszczać głów. Najpierw do siatki trafił Azpilicueta, a chwilę później podopieczni Erika ten Haga grali już w dziewiątkę, bo z boiska niemal jednocześnie wylecieli Blind oraz Veltman.
To była woda na młyn dla “The Blues”. W ciągu kilku minut piłkarze Lamparda najpierw zmniejszyli stratę za sprawą skutecznie wykonanej jedenastki przez Jorginho, a zaraz potem na 4:4 trafił Reece James. Chelsea miała jeszcze około 20 minut na wygranie tego spotkania, ale ta sztuka już jej się nie udała, bo choć piłka znalazła drogę do siatki, to Azpilicueta przekroczył linię spalonego. Tak czy tak, był to niesamowity rollercoaster!

5. Villarreal CF - FC Barcelona 4:4

I kolejny remis 4:4 w naszym zestawieniu. Tym razem na warsztat bierzemy kwietniowy mecz La Liga między Villarreal i Barceloną. Dlaczego wyższe miejsce niż wspomniana rywalizacja Chelsea z Ajaxem? Zadecydowała bardziej dramatyczna końcówka spotkania... ale po kolei.
Już po 16 minutach “Duma Katalonii” prowadziła na El Madrigal 2:0 po trafieniach Coutinho i Malcoma. Gospodarze szybko złapali jednak kontakt za sprawą Samuela Chukwueze, więc pierwsza część gry zakończyła się minimalnym prowadzeniem Barcelony.
Na drugą połowę “Żółta Łódź Podwodna” wyszła jednak tak nabuzowana, że raz po raz zaczęła trafiać do siatki Marca-Andre ter Stegena. W 50. minucie zrobił to Ekambi, niedługo później Iborra, a dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry na 4:2 podwyższył Bacca.
Taki wynik utrzymywał się aż do 90. minuty. Arbiter doliczył zaledwie 180 sekund więc wydawało się, że nawet Barcelona nie jest w stanie tego uratować. Ale wtedy sprawy w swoje ręce, a właściwie nogi wzięli Leo Messi i Luis Suarez. Najpierw przepięknie trafił jeden, chwilę później drugi i “Blaugrana” uciekła spod topora. 4:4!

4. Juventus - SSC Napoli 4:3

Ależ działo się w tym meczu! Juventus i Napoli spotkały się w ligowym spotkaniu rozgrywanym ostatniego dnia sierpnia. Mało kto spodziewał się pewnie takiej strzelaniny, ale piłkarze obu drużyn postanowili zmienić piłkarskie widowisko w pojedynek hokejowy. Mecz lepiej rozpoczęli turyńczycy. W 16. minucie do siatki trafił Danilo, a trzy minuty później Gonzalo Higuain. Gdy już w drugiej połowie na 3:0 podwyższył Cristiano Ronaldo, zapowiadało się na istny pogrom.
Napoli nie zamierzało jednak składać broni. Rozpoczęła się pogoń za gospodarzami. Wydawało się, że pogoń skuteczna, bo na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry było już 3:3. Wszystko za sprawą Manolosa, Lozano i Di Lorenzo. Ostatnie słowo należało jednak do Juventusu, choć do siatki trafił… Kalidou Koulibaly. Problem w tym, że tym razem do własnej. Zegar wskazywał wówczas 92 minutę! “Stara Dama” w ostatniej chwili wyrwała więc trzy punkty.

3. Liverpool FC - FC Barcelona 4:0

Jedna z najbardziej niesamowitych “remontad” w ostatnich latach. Liverpool i Barcelona spotkały się w półfinale Ligi Mistrzów 2018/2019, a pierwszy mecz na Camp Nou “Duma Katalonii” wygrała aż 3:0. “Tym razem tego nie wypuszczą” - myśleli sobie pewnie kibice zespołu prowadzonego przez Ernesto Valverde.
Ale niesieni fanatycznym dopingiem żołnierze Jurgena Kloppa szybko zabrali się do odrabiania strat, chociaż musieli radzić sobie bez tak ważnych ogniw jak Roberto Firmino i Mohamed Salah. Ich nieobecność była jednak szansą dla Divocka Origiego, który już w 7. minucie strzelił gola na 1:0.
“The Reds” poszli za ciosem. a konkretnie zrobił to Georginio Wijnaldum, pokonując Ter Stegena kolejno w 54. i 56. minucie. Straty odrobione, a do końca meczu przecież jeszcze ponad pół godziny! Tego czasu piłkarze Kloppa nie zmarnowali.
Błysk geniuszu pokazał Trent Alexander-Arnold, sprytnie posyłając z rzutu rożnego piłkę do Origiego. Belg oddał świetny, skuteczny strzał, a wielki comeback Liverpoolu stał się faktem! Barcelona nie była już bowiem w stanie nawiązać walki z gospodarzami.

2. AFC Ajax - Tottenham Hotspur 2:3

Przechodzimy do meczu Ajax vs Lucas Moura. Myślami po raz kolejny musimy więc wrócić do półfinałów Ligi Mistrzów 2018/2019. Można rzec, że “Koguty” poszły w ślady swoich kolegów z Liverpoolu. Ajax wygrał spotkanie w Londynie 1:0, a po pierwszej połowie rewanżu w Amsterdamie prowadził już 2:0. Wszystko układało się podopiecznym Erika ten Haga zgodnie z planem.
Perspektywa gry w wielkim finale z czasem zaczęła jednak plątać nogi młodym wilkom z Ajaxu, a kosmiczne moce obudził w sobie Lucas Moura, który najpierw trafił do siatki w 55. minucie, a chwilę później doprowadził do remisu. “Kogutom” wciąż brakowało jednego trafienia, by zapewnić sobie awans.
Życie ułożyło tu szczególnie dramatyczny scenariusz, bo Brazylijczyk z decydującym trafieniem “poczekał” do ostatniej akcji meczu. Gdy trafiał na 3:2, na tablicy widniała 96 minuta. Szalona radość gości, płacz w szeregach gospodarzy. Piękno i brutalność futbolu w jednym.

1. Manchester City vs Tottenham Hotspur

Wybór pierwszego miejsca nie mógł być inny. Tym razem pod lupę bierzemy ćwierćfinał Ligi Mistrzów. Pierwsze spotkanie rozgrywane w Londynie nie obfitowało może w gole i wielkie emocje, bo Tottenham wygrał ten mecz 1:0, ale już rewanż na długie lata zagości w pamięci tych, którzy mieli szczęście go oglądać.
Badanie rywala na początku meczu? Nic z tych rzeczy. Od samego startu zobaczyliśmy prawdziwą wymianę ciosów. W 4. minucie na 1:0 strzelił Sterling, a już w 10. minucie było 2:1 dla gości, po dwóch trafieniach Sona. Minęło kilkadziesiąt sekund i… ciach, 2:2. Tym razem na listę strzelców wpisał się Bernardo Silva. Na kolejną bramkę kibice musieli poczekać “aż” jedenaście minut. Gospodarzy na prowadzenie wyprowadził wspomniany Sterling.
Boiskowa sytuacja się uspokoiła. Przez dobre kilkadziesiąt minut nie padały kolejne gole. W tamtym momencie “Obywatele” potrzebowali do awansu jeszcze jednego trafienia, które stało się faktem w 59. minucie, za sprawą Sergio Aguero. Teraz to “Koguty” musiały gonić wynik. No i oczywiście zrobiły to skutecznie, chociaż gol Llorente wzbudził niezwykle duże kontrowersje.
Manchester huraganowo ruszył do ataku, a w doliczonym czasie gry Etihad Stadium do ekstazy doprowadził Sterling, pokonując Hugo Llorisa. Problem w tym, że po konsultacji z VAR-em arbiter anulował trafienie Anglika. W jednym momencie piłkarze, trenerzy i kibice “The Citizens” przeżyli podróż z nieba do piekła. Niedługo później sędzia zakończył spotkanie i to Tottenham mógł cieszyć się z awansu do wielkiego finału.
TOP 10 mecze
własne

Przeczytaj również