Totalna klęska Martiala w Sevilli, wymowna reakcja kibiców. Co zrobi Manchester United? "Katastrofa sportowa"

Totalna klęska Martiala w Sevilli, wymowna reakcja kibiców. Co zrobi Manchester United? "Katastrofa sportowa"
Russell Hart/Focus Images/MB Media/PressFocus
Kompletnym fiaskiem zakończyło się wypożyczenie Anthony’ego Martiala z Manchesteru United do Sevilli. W Hiszpanii francuski napastnik dał się poznać jako podatny na urazy, bezużyteczny piłkarz, którego zdążyli znielubić kibice. Nie tak to miało wyglądać.
- Martial jest lepszym piłkarzem niż ja byłem w jego wieku. Może stać się zawodnikiem klasy światowej - mówił niespełna siedem lat temu Thierry Henry, wychwalając 19-letniego wtedy rodaka.
Dalsza część tekstu pod wideo
Z perspektywy czasu te słowa brzmią może niedorzecznie, jednak doskonale pokazują, jaki potencjał piłkarski drzemał w młodym Anthonym Martialu. Francuz miał robić wielką karierę, tymczasem właśnie z podkulonym ogonem wraca do Manchesteru United po dramatycznym wypożyczeniu do Sevilli. Zimowe przenosiny na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan były objęte ryzykiem, ale takiej katastrofy sportowej chyba nikt się nie spodziewał.

Nikt płakać nie będzie

25 stycznia Anthony Martial na zasadzie wypożyczenia do końca sezonu zamienił Manchester United na Sevillę. W Anglii, po przybyciu na Old Trafford Ralfa Rangnicka, nie mógł bowiem liczyć na regularną grę. Trudno też, by na nią zasługiwał, bo od dawna nie reprezentował poziomu predestynującego go do występów na najwyższym poziomie w Premier League. Po raz ostatni na boisku bronił się w sezonie 2019/20, gdy strzelił 17 goli ligowych i dołożył do tego siedem asyst. W kolejnych rozgrywkach miewał jedynie przebłyski, a bilans zaledwie czterech bramek trzeba uznać za wyjątkowo słaby. Jego pozycja w zespole malała, aż w końcu załamała się po rozstaniu klubu z Ole Gunnarem Solskjaerem.
Zimowy exodus z czerwonej części Manchesteru wydawał się w przypadku Francuza do bólu logiczny. W tym związku dusiły się obie strony. Nie korzystała ani drużyna, ani piłkarz. Martial szukał więc szansy na odbudowę, a Sevilla, licząca się wtedy jeszcze w walce o mistrzostwo Hiszpanii, wyglądała na dobry wybór. Choć ten ruch i tak był objęty ryzykiem. W zestawieniu dziesięciu na papierze najlepszych transferów styczniowego mercato umieściliśmy wypożyczenie napastnika na końcu “dyszki’, pisząc tak:
Wypożyczenie Martiala do Sevilli stanowi sporą zagadkę. Z jednej strony Francuz wreszcie uciekł z Old Trafford, gdzie po świetnym początku przeistoczył się w piłkarza przeciętnego, by nie powiedzieć, że zbyt słabego nawet na mający swoje problemy Manchester. Z drugiej, Sevilla sporo ryzykuje, bo nie ma pewności, że nowy nabytek się sprawdzi. O tyle jednak jest to korzystny deal dla wiceliderów La Liga, że piłkarz został tylko wypożyczony. Jeśli nawali, bez żalu wróci do Anglii. Ale jeżeli będzie przypominał dawnego Martiala, kiedyś jednego z najbardziej utalentowanych graczy w Europie, to klub z Andaluzji sporo na tym zyska. I zyska także sam zawodnik, dla którego najbliższe miesiące to okazja, by znów skierować podupadającą karierę na właściwe tory.
Obawy okazały się słuszne. Martial się nie sprawdził. Nikt po nim w Sewilli płakać nie będzie. Choć wydanych na cały pobyt Francuza w klubie ponad sześciu milionów euro nikt już andaluzyjczykom nie zwróci.
26-latek w zespole Julena Lopeteguiego nie dobił nawet do 700 rozegranych minut. Zaczął dość obiecująco, bo w lutym trafił do siatki w Lidze Europy przeciwko Dinamo Zagrzeb, tyle że był to jego jedyny gol w koszulce “Los Nervionenses” [od 1:14]:
W lidze hiszpańskiej bramki nie strzelił, zaliczył tylko jedną asystę. Od połowy kwietnia rozegrał w niej dokładnie 23 minuty.

Kontuzje nie pomogły

Dlaczego Martialowi nie wyszło?
- Musi nam dawać więcej. To był jego pierwszy występ, adaptacja nie jest łatwa, bo mało grał w tym roku. Potrzebuje zyskać dynamikę, minuty i pewność siebie - tłumaczył po debiucie napastnika trener Lopetegui.
W zyskaniu dynamiki i pewności siebie Francuzowi przeszkodziły kontuzje. To one naznaczyły jego nieudany pobyt w Sewilli. Pierwszej Martial doznał już 26 lutego, gdy w trakcie czwartego występu dla nowej drużyny musiał zejść z boiska w starciu z Espanyolem. Do gry wrócił po niespełna miesiącu, rozegrał pięć następnych spotkań, ale w ostatnim z nich (wspomnianego 17 kwietnia, z Realem Madryt) znowu przydarzył mu się uraz. Po wyleczeniu go wydawał się być gotowy na końcówkę sezonu, lecz po raz kolejny zawiodło jego zdrowie. Po 23 minutach z Mallorcą 11 maja, Martial opuścił dwa wieńczące rozgrywki mecze przeciwko Atletico i Athleticowi.
Wymowne, że w umowie wypożyczenia piłkarza zawarto klauzulę (pisało o niej hiszpańskie “Estadio Deportivo”), która nakazywała Sevilli wystawiać go do gry zawsze, gdy ten jest w pełni sił. Kontrowersyjny przepis de facto jednak niewiele wpłynął na pobyt francuskiego napastnika, bo ten częściej niż na boisku meldował się w gabinecie fizjoterapeutów. Trudno więc dziwić się kibicom, którzy oglądając “popisy” Martiala na boisku, słysząc o klauzuli nakazu i pamiętając o ogromnych oczekiwaniach towarzyszącym temu transferowi, koniec końców żegnali byłego zawodnika Monaco gwizdami.
W Sewilli mogą dziś żałować, że Anthony Martial okazał się człowiekiem nad wyraz słownym. Gdyby było inaczej, to wylądowałby w Barcelonie lub Turynie.
- Juventus próbował podpisać ze mną kontrakt. Rozmawiali z moim agentem, ale powiedziałem mu, że wolę Sevillę. To była najlepsza opcja dla mnie i mojej rodziny - mówił zimą Martial po dołączeniu do ekipy z Andaluzji. - FC Barcelona również prowadziła rozmowy z moim agentem, ale po raz kolejny powiedziałem, że moim priorytetem jest Sevilla. Nie zmieniłem zdania. Zawsze dotrzymuję słowa, gdy komuś coś obiecuję.
Wydaje się, że nowego klubu Martial powinien szukać półkę lub dwie niżej niż Sevilla, “Juve” czy “Barca”. Jest też opcja numer dwa - na nogi postawi go Erik ten Hag.

Ostatnia szansa?

Przybycie Holendra na Old Trafford, gdzie zaraz wróci Martial, może być ostatnią szansą na odbudowanie kariery w Manchesterze, jeśli Francuz wyrazi taką wolę. O ile także oczywiście ten Hag zechce współpracować z piłkarzem, który już w Monaco był znany z niełatwego charakteru i niekoniecznie właściwego zaangażowania w pełnione obowiązki. Zresztą o trudnym przypadku Francuza nieskorego do ciężkiej pracy mówiło się także za kadencji Solskjaera.
- W Manchesterze Martial nie spełnił oczekiwań. Chciałbym wejść do jego głowy, aby zrozumieć, co jest nie tak. Czasami są zawodnicy, którzy na treningach są kapitalni, ale nie potrafią przełożyć tego w trakcie spotkań - wskazywał legendarny piłkarz United, a dziś ekspert, Rio Ferdinand.
Na kompletną piłkarską zapaść Martiala miała również wpływ kontuzja z wiosny ubiegłego roku. W marcu 2021 30-krotny reprezentant Francji uszkodził więzadła krzyżowe w kolanie, co wykluczyło go z gry do końca zeszłego sezonu. Co jasne, uraz nie pomógł mu także w odnalezieniu optymalnej dyspozycji, już wtedy zagubionej.
Czy Anthony Martial jest w stanie wrócić na właściwe obroty? W piłkę grać nie zapomniał, a wiek stanowi jego spory atut. 26 lat to idealny czas, by odwrócić złą kartę. Problem w tym, że musi znaleźć się śmiałek, który zaryzykuje zatrudnieniem Francuza i, co może być trudniejsze, dogada się z nim ws. warunków finansowych kontraktu. A te, z uwagi na obecną pozycję napastnika w świecie piłki, na pewno nie będą tak wysokie jak w Manchesterze United (ok. 240 tys. funtów tygodniowo).
No chyba że Erik ten Hag okaże się cudotwórcą. Możliwe, że podejmie wyzwanie odbudowy Martiala, którego umowa wygasa dopiero za dwa lata. Jest więc czas, by spróbować. Jeśli jednak się nie uda, francuski piłkarz będzie musiał mierzyć jeszcze niżej. I finansowo, i sportowo.

Przeczytaj również