W lidze wreszcie jest porządek. Te momenty mogą zadecydować. "Nie wygrali tam od ponad dekady"

W lidze wreszcie jest porządek. Te momenty mogą zadecydować. "Nie wygrali tam od ponad dekady"
PressFocus
Niedzielna klęska Manchesteru United w Liverpoolu sprawiła, że realnie w grze o tytuł liczą się już tylko piłkarze Arsenalu i Manchesteru City. Do końca sezonu zostało dwanaście kolejek, a terminarz przed obiema drużynami stawia różne stopnie trudności.
Manchester United, mimo że ma do rozegrania jedno spotkanie więcej, traci już do Arsenalu aż czternaście punktów. Odrobienie takiego dystansu na przestrzeni ostatniej części sezonu byłoby więcej niż zaskakujące. My zatem rzucimy okiem na to, co czeka lidera, a także zespół, który goni drużynę Mikela Artety.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wreszcie na równo

W Premier League dopiero od niedawna mamy porządek. Wcześniej, ze względu na śmierć Królowej Elżbiety II, a także kilku innych czynników, kluby długo nie miały rozegranej równej liczby meczów. Dopiero na początku marca Arsenal odrobił ostatnie zaległości, pokonał u siebie Everton i zrównał się liczbą spotkań z Manchesterem City. Po ostatniej kolejce, w której jedni i drudzy wygrali, przewaga wynosi pięć punktów, choć tak naprawdę z perspektywy Arsenalu bardziej cztery, bo City ma wyraźnie lepszy (+41 do +34) bilans bramkowy, który liczy się przy równej liczbie punktów.
Kluczowych momentów w walce o tytuł można wymienić kilka. Może to być bezpośrednie starcie miedzy City a Arsenalem na Etihad, mogą to być trudne wyjazdy, a być może i także w teorii łatwiejsze mecze u siebie. W żadnym z meczów z góry nie można dopisywać trzech punktów, o czym najlepiej przekonał się Arsenal zaledwie kilka dni temu, gdy dopiero rzutem na taśmę, w ostatniej minucie pokonali na Emirates Bournemouth.
Manchester City zagra z Arsenalem pod koniec kwietnia, w środę 26.04 o 21:00. Co ciekawe oba ligowe spotkania zostaną w tym sezonie rozegrane pomiędzy tymi zespołami w środku tygodnia. Po rywalizacji na Etihad obu drużynom pozostanie do rozegrania jeszcze pięć meczów.

Trudności na wyjazdach

Kiedy patrzy się w kalendarz, to oprócz bezpośredniego meczu często potencjalnie najwiekszych problemów upatruje się w trudnych wyjazdach. Może to truizm, ale w Premier League w zasadzie nie ma łatwych meczów, o czym przekonał się nie tylko Arsenal z Bournemouth, ale choćby niedawno Manchester City, gdy zremisował z broniącym się przed spadkiem Nottingham Forest. Wracając jednak do trudnych wyjazdów. Takie czekają zarówno jednych, jak i drugich.
Dla Arsenalu potencjalnie najgorszy jest ten na stadion wicelidera, ale nie będzie też brakowało innych wyzwań. W drugi weekend zagrają na Anfield, gdzie nie wygrali od ponad dziesięciu lat. Ostatni raz porażki uniknęli w 2016 roku. Historycznie patrząc, w ostatnich sezonach nie ma miejsca, gdzie Arsenalowi idzie gorzej. Mimo słabszego sezonu lepsze w meczach u siebie są od Liverpoolu tylko City i Arsenal.
Do wyjazdów na City i Liverpool spokojnie można też dorzucić Newcastle, które może ostatnio wyhamowało, ale prawdopodobnie do końca będzie się liczyło w grze o europejskie puchary, a w tym sezonie na swoim stadionie przegrali tylko z Liverpoolem, gdy większość meczu grali w osłabieniu, po czerwonej kartce Nicka Pope’a. Żeby w kwestii wyjazdów lidera mieć już jasność, to musimy dorzucić Fulham, to już w najbliższej kolejce, na koniec sezonu Nottingham Forest, które na City Ground ma bilans 5-5-3, a także West Ham.
W przypadku City wyróżnić można dwa największe wyjazdowe wyzwania. Nie będą one aż takiego kalibru jak w przypadku Arsenalu, ale do przyjemnych też nie będą należały. Zespół Pepa Guardioli będzie musiał pojechać do Brighton, które rozbiło w tym sezonie u siebie Liverpool i Chelsea, narobiło też trochę kłopotów, chociaż ostatecznie przegrało, Arsenalowi. Jeśli w ostatniej kolejce wszystko nie będzie już rozstrzygnięte, to City czekać będzie ciekawe wyzwanie. Zagrają z Brentford, które w obecnych rozgrywkach u siebie przegrało zaledwie jeden raz - z Arsenalem.
W przypadku spotkań domowych skala trudności teoretycznie będzie niższa dla lidera. Na Emirates mają kilka meczów "do odhaczenia", ale też trzeba mocno uważać z dopisywaniem za nie od razu trzech punktów. Te w teorii obowiązkowe spotkania do wygrana to: Crystal Palace, Leeds, Southampton i Wolverhampton. Jedynym zespołem, który nie broni się przed spadkiem i przyjedzie do północnego Londynu będzie Brighton.
City za to właśnie w domu będzie rozgrywało mecze z teoretycznie silniejszymi rywalami. O Arsenalu już wspomnieliśmy, do tego dochodzi Liverpool, a być może także mocniejsza niż teraz Chelsea, która zagra na Etihad dopiero w maju. Oprócz tego "jazda obowiązkowa" z Leicester i Leeds.

Trudność niemal na równi

Jeśli trzeba by wskazać zespół, któremu terminarz bardziej sprzyja, to wydaje się nim Manchester City. Wszystko co w teorii najtrudniejsze zagrają w domu. Arsenal ma natomiast przed sobą dwa wielkie wyjazdowe wyzwania - Anfield i Etihad. Trzeba też jednak pamiętać, że w poprzednich sezonach to często z niżej notowanymi rywalami rozstrzygały się szanse mistrzowskie. Kilka lat temu Liverpool pogrzebał je z Crystal Palace, a jeszcze wcześniej Manchester United remisem u siebie z Evertonem więc dopisywanie w ciemno jakichkolwiek punktów obarczone jest sporym ryzykiem.
Terminarz Arsenalu do końca sezonu:
Fulham W
Crystal Palace D
Leeds D
Liverpool W
West Ham W
Southampton D
Manchester City W
Chelsea D
Newcastle W
Brighton D
Nottingham Forest W
Wolverhampton D
Średnia pozycja rywali - 10,75
Terminarz Manchesteru City do końca sezonu:
Crystal Palace W
Liverpool D
Southampton W
Leicester D
Brighton W
Arsenal D
Fulham W
Leeds D
Everton W
Chelsea D
Brentford W
Średnia pozycja rywali - 10,08

Przeczytaj również