W Realu Madryt pieniądze znów ważniejsze od zasług. "Skrajne reguły prowadzą do absurdu"

W Realu Madryt pieniądze znów ważniejsze od zasług. "Skrajne reguły prowadzą do absurdu"
screen youtube el chiringuito
Real Madryt opuszcza “wieczny kapitan”, wielki piłkarz, prawdopodobnie najlepszy obrońca, jakiego ten klub kiedykolwiek miał w składzie. Po szesnastu latach sukcesów i z godną pozazdroszczenia zdobyczą 22 trofeów. Ale także w cieniu konfliktu z prezesem.
Sergio Ramos żegna się z Realem i, powiedzmy sobie to wprost, nie jest to zwykłe pożegnanie. To wymachiwanie białą chusteczką liderowi kolosalnej drużyny, pomnikowi, któremu klub zawdzięcza swoje najcenniejsze zdobycze: cztery puchary Ligi Mistrzów. Rozpoczął epokę, która zaczęła się w 92. minucie i 48. sekundzie w Lizbonie przeciwko Atletico, gdy większość straciła nadzieję, a tylko nieliczni wierzyli.
Dalsza część tekstu pod wideo

Piłkarz inny niż wszyscy

To jedna z tych szalonych osób, która uosabiała madrycką drużynę. Bez jego decydujących goli nie bylibyśmy w stu procentach powiedzieć, czy Florentino Perez nadal byłby prezydentem. Może skończyłoby się tylko na trzech kadencjach? Bez Pereza do klubu nie przyszedłby na testy trenerskie Zinedine Zidane i oczywiście również nie wróciłby Carlo Ancelotti. Dlatego dzisiaj w Madrycie nie będą żegnać zwykłego piłkarza, a całą instytucję, od której wiele zależało.
Odchodzi z cierniem, że nie dorówna Gento w rekordzie 23 zdobytych trofeów z “Los Blancos”. Zabrakło jednej statuetki. Na tej długiej liście wyróżnia się, lśni pełnym blaskiem kwartet czterech srebrnych pucharów z wielkimi uszami, z których dwa mógł wznieść w górę dzięki bramkom własnego autorstwa. Odchodzi lider defensywy, lider zespołu, kapitan, który bronił drużyny nie tylko przed rywalami, ale też przed atakami fanów, mediów, a nierzadko też przed samym prezesem, wściekłym z powodu niewystarczających wyników.
Nie zostawia spalonej ziemi. Perez widział, jak rozwija się Militao, szybko też doszedł do porozumienia z Davidem Alabą. Wszystko wskazuje na to, że uda się zatrzymać Raphaela Varane’a. Jednak utrata wielkiego trenera, a zaraz później najlepszego obrońcy w dziejach drużyny to klęska nie tyle w wymiarze sportowym, bo tego jeszcze nie wiemy, co na pewno w symbolicznym. To dla każdego kibica “Królewskich” przełknięcie gorzkiej pigułki.

Fiasko negocjacji

Odchodzi wielki człowiek, który w tym roku przeżył najgorsze sześć miesięcy kariery. W styczniu kolano powiedziało mu wystarczająco dużo. Na urazie odbiło się szesnaście lat ciągłego grania, maksymalnego wysiłku. Jeszcze w spotkaniu z Athletikiem w Superpucharze Hiszpanii zagrał na zastrzyku. Artroskopia zatrzymała jego dolegliwości 6 lutego, ale potem zbyt szybko chciał wrócić do rywalizacji, co spowodowało, że znowu wylądował na sali rehabilitacyjnej. Dwie następne kontuzje sprawiły, że praktycznie nie grał od lutego do czerwca, co gorsza, wykluczyły go z trwającego EURO 2020. Ten proces wyrządził mu stanowczo za dużo szkód. W 2021 roku wystąpił tylko w sześciu meczach.
Przyczyny odejścia wynikają z szeregu nieporozumień. Sam Sergio popełnił w ostatnim czasie wiele błędów, ale ta decyzja to także niezgoda na postępowanie Realu, który próbuje się obronić przed skutkami pandemii. “El Capitan” zrozumiał, że w wieku 35 lat może zaoferować więcej drużynie, że nie można mu proponować przedłużenia umowy o zaledwie 12 miesięcy, jak wszystkim graczom powyżej 30. roku życia. To reguła, którą sam nakreślił prezes. Niesprawiedliwa, nawiasem mówiąc, gdy spojrzy się, kto ciągnie za uszy “Królewskich” w najtrudniejszych momentach: to 35-letni Luka Modrić i 33-letni Karim Benzema. Doprowadzenie reguł do skrajności, w obawie o finanse, prowadzi czasem do absurdu.
Dla prezydenta ważnym było, by to właśnie Ramos pomógł w negocjacjach dot. cięć wynagrodzeń, niezbędnych dla normalnego funkcjonowania w trudnym czasie. Sergio zgodził się za pierwszym razem, ale gdy za drugim już się sprzeciwił, kwestia jego nowego kontraktu stanęła pod znakiem zapytania. W lutym powiedział sternikom klubu, by “planowali kadrę w następnym sezonie bez niego”. W tym momencie został skreślony. Próbował jeszcze w ostatnich dniach wrócić do stołu negocjacyjnego, ale starej oferty już na niej nie było. Przegrał z Perezem, ale czy tak naprawdę wygrał w tym sporze Real Madryt? O tym się dopiero przekonamy.

Praktyki u mistrzów

Zagwarantował mnóstwo pięknych wspomnień. Ten niezapomniany przyjazd do Madrytu latem 2005 roku. Kibice nie chcieli się od razu przekonać do młodego obrońcy z długimi włosami. Sevilla otrzymała wówczas za transfer 27 milionów euro. Trafił do drużyny, która nadal miała w składzie Raula, Roberto Carlosa, Ronaldo i Davida Beckhama. A przede wszystkim Zinedine’a Zidane’a. Jednak tego rodzaju rzeczy nigdy nie zaskakiwały Ramosa, nawet jako nastolatka. Niektórzy giną w świetle reflektorów Bernabeu, ale on w nich odżywał. Później ten pierwszy gol przeciwko Maladze, wspaniała główka po dośrodkowaniu “Zizou”. A na koniec długoletniego pobytu w stolicy Hiszpanii, temu samemu Zidane’owi, już trenerowi, podarował jeszcze więcej goli dla zdobycia wspólnych wielkich sukcesów.
Dla niego nie było nigdy zbyt dużego wyzwania, żadna przeszkoda nie wyglądała na taką, której nie dało się sforsować. Jasne, miał trochę trudnych momentów. Wystarczy wymienić Ronaldinho, Thierry’ego Henry, Roberta Lewandowskiego. Legendę dało się pokonać, ale nie upokorzyć. To właśnie wliczało się do bilansu kibicowania tej drużynie, temu piłkarzowi. Wiedziałeś, że weźmie naukę z trudnych lekcji, wróci silniejszy, głodny i z palącym pragnieniem naprawienia krzywd. Jego nienasycony pęd do zwycięstw mógł dorównać tylko oczekiwaniom fanów Realu Madryt.
Ramos dorastał na Bernabeu, aby zostać szefem na boisku i poza nim. Jego 101 trafień w roli środkowego obrońcy określa kategorię gracza. Odchodzi profesjonalista poziomu stratosferycznego. W historii Realu Madryt dobiega końca etap. Długi cykl. To pożegnanie z prawdziwą legendą. Szkoda, że musiało się to wydarzyć w ten sposób. W sezonie bez kibiców, bez jasnych świateł Santiago Bernabeu, bez trofeum i podczas smutnej kłótni o pieniądze. Dla gracza, którego będzie się pamiętało z heroicznych momentów, to dosyć szare rozstanie.

Przeczytaj również