Wielka dziura w Liverpoolu. Tych transferów potrzebuje Klopp. "Ma być wręcz obsesyjnym celem"

Wielka dziura w Liverpoolu. Tych transferów potrzebuje Klopp. "Ma być wręcz obsesyjnym celem"
SPP/SIPA USA/PressFocus
Najbliższe miesiące określą drogę, jaką Liverpool będzie podążał w najbliższych latach. Klub ma do wykonania robotę nie tylko na boisku, chociaż bez niej popchnięcie tego projektu na nowo w dobrym kierunku może być utrudnione. Co zrobi Juergen Klopp?
Tego sezonu w wykonaniu Liverpoolu nie zdefiniuje wynik rewanżowego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Realem Madryt. Szczególnie, że trudno uwierzyć w dokonanie przez “The Reds” cudu, jakim byłoby odrobienie trzech bramek straty. Miarę sukcesu lub klęski drużyny Juergena Kloppa będzie stanowić pozycja w końcowej tabeli Premier League. Ale niezależnie od tego, czy uda jej się osiągnąć TOP4 i awans do Ligi Mistrzów, latem na Anfield nadejdą nieuniknione zmiany kadrowe. Różnica taka, że przy Champions League łatwiej będzie dokonać wielkich transferów.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wielka dziura

A nie ma wątpliwości, że transfery w Liverpoolu są konieczne. W ostatnich latach Klopp etapami otrzymywał nowe twarze do linii ataku. Diogo Jota, Luis Diaz, Darwin Nunez, wreszcie Cody Gakpo, w międzyczasie odejście Sadio Mane, którego śladami zaraz podąży Roberto Firmino. Z legendarnego trio zostanie tylko Mohamed Salah, choć i jego długofalowa przyszłość stoi pod znakiem zapytania.
Jednocześnie, przy skrupulatnej wymianie ogniw z przodu, zaniedbano roszady u tych, którzy mają ten fortepian nosić. W efekcie w środku boiska powstała ogromna wyrwa. Nie tyle liczbowa, co jakościowa. Bez powiewu świeżego powietrza niemieckiemu trenerowi trudno znów będzie skierować zespół na zwycięską ścieżkę. Jego wieloletni, zaufani podopieczni nie oszukają metryki. Pojawiają się problemy z intensywnością, równą formą, wreszcie zdrowotne. W tym roku Jordan Henderson skończy 33, Thiago Alcantara 32, a Fabinho 30 lat. James Milner niedawno miał 37. urodziny. Wchodzący z impetem do podstawowego składu nastoletni Stefan Bajcetić mógłby być jego synem.
Dokładając do tego będących na wylocie Naby’ego Keitę i Alexa Oxlade’a-Chamberlaina, którym latem, podobnie jak Milnerowi, kończą się kontrakty, sytuacja w centralnej formacji staje się alarmowa. Była już zresztą taka przed startem tego sezonu, ale Liverpool odpuścił wzmocnienia, ratując się kompletnie nieudanym tzw. panic buyem, w postaci wypożyczenia Arthura Melo.
- Gdyby ostatni sezon nie był tak długi, a poprzednie lata tak udane, w drużynie byłoby więcej zmian. Ale odnieśliśmy duży sukces, a na dodatek letnia przerwa była wyjątkowo krótka - tłumaczył Juergen Klopp. - Zawsze było jasne, że po pewnym czasie będziemy mieli trudności. Wiedziałem, iż tak się może stać. Było bardzo prawdopodobne, że ten sezon będzie wyboisty. Z wielu powodów, na czele z mistrzostwami świata - dodawał.
Menedżer wprost też zapowiedział, że najbliższego lata klub chce dokonać wielu koniecznych zmian. Według Fabrizio Romano na Anfield doskonale zdają sobie sprawę z braków i planują po sezonie kupno nie jednego, a dwóch nowych piłkarzy do drugiej linii. Kto może stanowić lekarstwo na poważne kłopoty “The Reds”?

Kto przyjdzie?

Największym sukcesem byłoby sprowadzenie Jude’a Bellinghama, który ma być wręcz obsesyjnym celem Kloppa. Niemiecki portal “Sport1.de” podaje, że rywalizacja o pozyskanie Anglika toczy się już tylko pomiędzy LFC a Realem Madryt - inni konkurenci wypadli z wyścigu. Trudno jednak sobie wyobrazić, by tak znakomity zawodnik jak pomocnik Borussii Dortmund, ten generacyjny talent, zmieniał barwy dla gry w Lidze Europy. Wydaje się, że bez Ligi Mistrzów Liverpool może o kupnie Bellinghama jedynie pomarzyć. Stąd w ostatniej fazie sezonu Premier League zagra o więcej niż wyłącznie czwarte miejsce.
Jaka jest alternatywa dla gwiazdy reprezentacji Anglii? Media co rusz podsuwają inne opcje. “The Telegraph” wieszczy zainteresowanie Masonem Mountem, który ma być bliżej niż dalej odejścia z Chelsea.
Od dawna wokół Anfield przewija się również nazwisko Matheusa Nunesa z Wolverhampton, a “Daily Mail” świeżo dorzuciło do tego Joao Palhinhę. Portugalczyk efektownie rozgościł się na angielskich salonach i rozgrywa fantastyczny sezon w koszulce Fulham. Jego przeprowadzka do jeszcze silniejszego klubu wydaje się oczywistością. Podobnie jak Alexisa MacAllistera z Brighton, mistrza świata, którego do Liverpoolu przymierza “Relevo”. Warto jednak przy tym pamiętać, że każde z wymienionych nazwisk to gorący kąsek na rynku.
Włoskie media sugerują, że władze “The Reds” pilnie obserwują także tamtejsze gwiazdy. “La Gazzetta dello Sport” pisze o Nicolo Barelli z Interu, a “Calciomercato” o Manuelu Locatellim z Juventusu. Różni dziennikarze łączyli również z dołączeniem do drużyny Kloppa takich graczy jak Ryan Gravenberch (Bayern) czy Oihan Sancet (Athletic Bilbao).
Wniosek? Do wyboru, do koloru. Kwestie finansowe nie powinny być przeszkodą. Prędzej wspomniana pomysł na projekt i jego najbliższa trasa, które nie musi wieść przez najlepsze klubowe rozgrywki na świecie.

“Zawsze marzył o Liverpoolu”

Fabrizio Romano uzupełnia, że Liverpool rozgląda się także za nowym stoperem na lata, z wysokiej półki. To naturalny ruch. Virgil van Dijk, który w tym roku będzie obchodził 32. urodziny, ma już prime time za sobą, nawet jeśli to dalej czołowy obrońca na świecie. Jego rówieśnika Joela Matipa też raczej trzeba traktować jako zabezpieczenie i, owszem, ważną postać zespołu, ale zbliżającą się zapewne ku odejściu z Anfield. Kontrakt Kameruńczyka wygasa bowiem w 2024 roku. Patrząc szerzej, w Joe Gomezie pokładano spore nadzieje, tyle że ten ich z różnych przyczyn nie spełnia. Właściwie więc z grona stoperów jedynie Ibrahimę Konate można nazwać przyszłością klubu. Jeden Francuz to za mało.
- On nie ukrywał, że "The Reds" byli jego ulubionym klubem w dzieciństwie. Zawsze marzył o przeprowadzce do tej drużyny. Kiedy widzimy, co się dzieje w tym zespole, jest jasne, że przydałby się tam nowy piłkarz na tę pozycję - oto słowa niemieckiego dziennikarza Christiana Falka. O kim? O Josko Gvardiolu, mającym za sobą znakomity mundial, filarze obrony RB Lipsk. Sam Chorwat mówił z kolei tak:
- Chciałbym kiedyś zagrać w Premier League. Wiedziałem, że muszę zrobić jeszcze kilka kroków, ale bardzo chcę występować właśnie tam - potwierdził na antenie “Sky Sports”.
Lewonożny defensor, przymierzany także do Chelsea czy Realu Madryt, prawdopodobnie zostanie w Bundeslidze do lata 2024 r. Ale trzeba przyznać, że składając wszystkie puzzle, można go sobie wyobrazić w koszulce Liverpoolu. Czy to w nadchodzącym, czy jeszcze następnym sezonie.
Co jeszcze? Nie wiadomo, czy mając dość solidnie obsadzoną ofensywę, Juergen Klopp dołoży do niej następny element, bezpośrednio w miejsce odchodzącego Firmino. “AS” pisał o tym, że na radarze LFC znajduje się Nico Williams. Można się za to spodziewać zmiany na pozycji zastępcy Alissona, bo Caoimhin Kelleher wydaje się marnować w roli jedynie rezerwowego golkipera, a weteran Adrian w czerwcu pożegna się z klubem, tak jak i głęboki zmiennik na środku obrony, Nat Phillips.
***
Reasumując, przed Liverpoolem naprawdę ważne miesiące. Określą one drogę, którą klub podąży w najbliższych latach. “The Reds” mają dwa najważniejsze cele. Ten pozornie krótkoterminowy, jednak z dużym wpływem na przyszłość, czyli osiągnięcie ligowego TOP4. I kolejny, absolutnie fundamentalny, w postaci wymiany kadrowej po zakończeniu sezonu. Juergen Klopp zdaje się mieć jeszcze pomysł i siłę na pracę na Anfield, mimo kryzysu w ostatnim półroczu. Tyle że same chęci i ambicje nie wystarczą. Konkrety muszą pojawić się jednocześnie i na boisku, i klubowych gabinetach.

Przeczytaj również