Włodzimierz Lubański wskazał zwycięzcę EURO. "Prezentują najbardziej nowoczesną piłkę" [NASZ WYWIAD]

Włodzimierz Lubański wskazał zwycięzcę EURO. "Prezentują najbardziej nowoczesną piłkę" [NASZ WYWIAD]
wlasne
- Z tego, co do tej pory widziałem na tym turnieju, daję lekką przewagę Włochom. Są zespołem, który prezentuje pod każdym względem piłkę najbardziej nowoczesną. “Azzurri” udowadniają, że na najwyższym poziomie nie ma czasu. Wszystko toczy się w błyskawicznym tempie. Myślę, że to oni są faworytem - mówi nam Włodzimierz Lubański, były znakomity napastnik, drugi najlepszy strzelec w historii reprezentacji Polski. Razem z marką Okocim zapraszamy na wywiad w dobrym składzie ze złotym medalistą Igrzysk Olimpijskich w Monachium z 1972 r.
TOMASZ WŁODARCZYK: EURO 2020 jest na finiszu. Do rozegrania został tylko finał Włochy - Anglia. Sprawiedliwy zestaw?
WŁODZIMIERZ LUBAŃSKI: Na pewno w ostatnich dniach wiele mówiło się o rzucie karnym dla Anglików w półfinale przeciwko Danii. Dyskutowałem długo o tej sytuacji z przyjaciółmi. Zupełnie jej nie rozumiem. Jak można popełnić taki błąd, w takim meczu, na takim poziomie rozgrywek? Trzech sędziów VAR nie jest w stanie odwołać oczywistego błędu, który widziały miliony ludzi. Sędzia absolutnie nie powinien dyktować jedenastki. Sterling go oszukał. Wykorzystał moment, w którym obrońca próbował interweniować i poszukał jego nogi. Jest w tym mistrzem. Przy jego szybkości bardzo łatwo zwieść arbitra. Wystarczy rzucić się na murawę w odpowiednim momencie. Jako były napastnik jestem trochę zniesmaczony. Duńczycy zostali oszukani.
Ta decyzja rzuca cień na awans Anglików?
Bardziej zakłóca atmosferę turnieju. Trzeba przyznać, że Anglicy byli w tym spotkaniu zespołem lepszym. Od drugiej połowy wypracowali sobie dużą przewagę i gol dla nich wisiał w powietrzu. Trzeba docenić ich styl gry i umiejętności. W ostateczności to nie oni podejmowali decyzję o karnym i nie zgadzam się, że ktoś w tym turnieju ciągnie ich za uszy. Przez całe rozgrywki byli zespołem bardzo równym, który w sposób pragmatyczny podchodził do meczu. To jednak nie zmienia faktu, że Duńczycy mają prawo czuć się oszukani. Bronili bardzo dobrze, choć byli w sporych tarapatach. W ostatecznym rozrachunku rywalowi przyznano gola, który nie powinien paść. Nie podoba mi się to. Po to mamy VAR. Sędzia na murawie miał prawo popełnić błąd, bo tak jak mówiłem - Sterling jest zawodnikiem bardzo szybkim, stawiającym małe kroki. Do tego to spryciarz i mistrz takich sytuacji. Bardzo trudno wychwycić, czy faktycznie był zahaczany, ale powtórki rozwiały wątpliwości. Naprawdę nie mam pojęcia, jak można konsultować tę akcję z VAR-em przez ponad minutę i widzieć coś innego niż cały świat.
Podoba się Panu format tego turnieju? Anglicy niemal cały turniej, z jednym wyjątkiem na ćwierćfinał, zagrali w domu. Inni musieli podróżować po całej Europie.
Formuła mnie nie przekonała. Mam nadzieję, że już się nie powtórzy. Rozumiem, że UEFA miała w tym mocny podkład ekonomiczny i chciała dowartościować niektóre kraje, ale jako były piłkarz patrzę na to od strony sportowej, a ta na pewno nie była taka sama dla wszystkich. Skakanie z jednego końca kontynentu na drugi zabiera energię - fizycznie i psychicznie. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Anglicy i kilka innych krajów było w uprzywilejowanej sytuacji.
Ale już do poziomu gry na EURO nie można się przyczepić.
Znakomity turniej. Mecz Włochów z Belgami można pokazywać na kursach szkoleniowych. Fantastyczne widowisko. Byłem nim zachwycony. Taktyka, tempo, technika poszczególnych piłkarzy, sposób pressowania przeciwnika - piłka w najlepszym wydaniu. Oczywiście poza tym spotkaniem było wiele innych, które trzymały bardzo wysoki poziom. EURO nie zawiodło. Pokazało w najpiękniejszej odsłonie najnowsze trendy w futbolu. Jak należy zachowywać się po stracie piłki. Jak nieustannie skracać pole gry. Jak szybko myśleć. Dziś w piłce na najwyższym poziomie intensywność jest niesamowicie istotnym elementem. Bardzo często szukamy indywidualnych bohaterów na takich turniejach jak mistrzostwa Europy, ale tegoroczne zmagania przede wszystkim pokazały, jak wielką siłą jest dobrze przygotowany zespół. Nie musisz mieć wielkich gwiazd, ale jeśli działasz jako kolektyw i masz dobry plan, możesz zajść daleko. Skład półfinałowej czwórki nie miał żadnego przypadkowego uczestnika. Co także jest odbiciem jakości tych drużyn.
Patrząc wstecz i z perspektywy całego turnieju Polska zasłużenie pożegnała się z nim w fazie grupowej?
Reprezentacja zawiodła. Bez dwóch zdań. Słyszałem zapowiedzi piłkarzy i działaczy na temat ich planów na EURO. One się nie spełniły i należy o tym głośno mówić. EURO to dla nas porażka. Myślę, że kadra mogła zrobić znacznie więcej. Patrząc na styl naszej gry uważam, że powinniśmy wyjść z grupy, a potem już wszystko mogło się wydarzyć. Natomiast nie można popełniać tak wielu błędów indywidualnych. To te pojedyncze momenty w meczach ze Słowacją i Szwecją zdecydowały, że oba spotkania przegraliśmy. Turniej nie wybacza takich pomyłek. Można mieć w swoich szeregach takiego zawodnika jak Robert Lewandowski, ale większą siłą jest jak już wspomniałem zespół. My tego zespołu nie mieliśmy.
Jakiego finału się Pan spodziewa?
Bardzo wyrównanego. Walki na śmierć i życie, gdzie zmęczenie sześcioma poprzednimi przestaje mieć znaczenie. Faza pucharowa pokazała, że granica między sukcesem a porażką jest bardzo cienka. Nie pamiętam tak wielu spotkań, które toczyłyby się na ostrzu noża. Właściwie tylko mecz Anglii z Ukrainą był takim, w którym zdecydowanie dominowała jedna reprezentacja i nie było wątpliwości nawet przez chwilę, kto zejdzie zwycięski z boiska. Spotykają się dwie wielkie piłkarskie nacje, które jeszcze nigdy nie grały z sobą w finale. Do tego dochodzi otoczka Wembley. Zapowiada się wielkie zwieńczenie bardzo dobrych mistrzostw.
Mimo wszystko pokusi się Pan o wskazanie faworyta niedzielnego starcia?
Z tego, co do tej pory widziałem na tym turnieju, daję lekką przewagę Włochom. Na finał można nawet spojrzeć z naszej perspektywy, bo Polska grała w ostatnim czasie z obiema ekipami. Włosi absolutnie nas zmiażdżyli. Są zespołem, który prezentuje pod każdym względem piłkę najbardziej nowoczesną. Imponuje mi ich technika użytkowa. Każdy piłkarz, od obrońcy po napastnika, umie przyjąć piłkę kierunkowo, bez poprawiania jej i zastanawiania się, co z nią zrobić. Włosi błyskawicznie przygotowują akcję, czego dowodem był chociażby gol z Hiszpanią. Zrobili sztukę z odbioru futbolówki. Działają w sposób absolutnie skoordynowany. Wszyscy uczestniczą w przechwycie nawet gdy nie są bezpośrednio w pobliżu piłki. “Azzurri” udowadniają, że na najwyższym poziomie nie ma czasu. Wszystko toczy się w błyskawicznym tempie. Myślę, że to oni są faworytem, choć finał rządzi się swoimi prawami. Może zdecydować jeden moment. Jeden błąd, którego nie da się odwrócić.
Na koniec Ekstraklasa, która rusza w połowie lipca. Przez lata dużo mówiło się o transferze Łukasza Podolskiego do Górnika Zabrze, ale nigdy nic z tego nie wychodziło. Do teraz. Jest Pan zaskoczony?
Tak, to niespodzianka, ale bardzo miła. Duża sprawa przede wszystkim dla Górnika, ale też dla całej ligi. Podolski to bardzo utytułowany zawodnik. Jest pierwszym mistrzem świata, który zagra w Ekstraklasie. Ma głośne nazwisko i pytanie teraz, co dalej? W jakiej będzie dyspozycji. Czy będzie w stanie dać coś ekstra zespołowi na boisku, a być może okaże się bombą transferową, która bardziej przełoży się na korzyści marketingowe. Osobiście cieszę się, że Łukasz wreszcie zdecydował się przyjechać pograć w Zabrzu. Zawsze będę kibicował Górnikowi. Nie znam szczegółów tej współpracy, ale liczę, że będzie ona korzystna na każdym polu.
***
Powyższy wywiad w dobrym składzie powstał we współpracy z marką Okocim. Więcej rozmów z tej serii znajdziecie TUTAJ.

Przeczytaj również