Wychowankowie Premier League migrują do Bundesligi. Lookman i Ampadu chcą iść w ślady Jadona Sancho

Wychowankowie Premier League migrują do Bundesligi. Przykład Jadona Sancho pokazuje, że to dobry pomysł
Gints Ivuskans / shutterstock.com
Premier League to gigantyczne pieniądze, szalone tempo rozgrywek, wysokie wymagania. To arena stać gladiatorów, nie plac zabaw dla dzieci. Tam, gdzie oczekiwania są największe, wchodzącym w świat dorosłego futbolu najtrudniej o miejsce na placu gry. Ale młodzi piłkarze znaleźli wyjście z tej trudnej sytuacji. Ratunkiem okazała się dla nich Bundesliga. Lada moment swoich sił spróbuje w niej kilku nowych gołowąsów, uczących się futbolu na Wyspach.
Jadon Sancho znów to zrobił. Najpierw wyłożył piłkę Paco Alcacerowi, później sam wbił ją do bramki strzeżonej przez Manuela Neuera. Tym samym wszedł w nowy sezon z przytupem, bezlitośnie, pokazując wszem wobec, że jego Borussia zamierza w najbliższych miesiącach ostro powalczyć o mistrzostwo Niemiec, a on sam – o tytuł najlepszego piłkarza rozgrywek.
Dalsza część tekstu pod wideo
Młody Anglik znalazł swoje miejsce na ziemi. Wychowanek Watfordu korzysta pełnymi garściami (żeby nie napisać – stopami) z możliwości, jakie dojrzewającym zawodnikom oferuje Bundesliga. Zupełnie tak, jak swego czasu zrobił choćby Robert Lewandowski. Ale przy takim tempie rozwoju, Borussia Dortmund i niemiecka ekstraklasa już niedługo mogą się dla skrzydłowego zrobić zwyczajnie za ciasne. Jednego możemy być wówczas pewni – następców Sancho nad Renem nie zabraknie.

Niemcy ziemią obiecaną

O transferze Anglika można śmiało powiedzieć, że był to jeden z najlepszych zakupów w najnowszej historii klubu z Zagłębia Ruhry. Wydatek niecałych 8 milionów euro zamienił się w inwestycję godną największych czarodziejów z funduszy hedgingowych. Po 3 latach od sprowadzenia piłkarza jego wartość podskoczyła bowiem do astronomicznej kwoty 100 milionów euro. A przecież mówimy o nastolatku, który najlepsze lata kariery ma wciąż przed sobą!
Piękny sen Jadona Sancho rozpoczął się latem 2017 roku. Wtedy to narodził się nowy futbolowy trend. Młodzi, szalenie utalentowani i wyraźnie marginalizowani wychowankowie czołowych klubów Premier League w poszukiwaniu szans na zaistnienie w seniorskiej piłce zaczęli opuszczać Wyspy. Największa grupa młodzików wybrała Niemcy.
Kaylen Hinds odszedł z Arsenalu do Wolfsburga, Reece Oxford z West Hamu do Gladbach, Ryan Kent z Liverpoolu do Freiburga, a Sancho zamienił Manchester na Dortmund. Najstarszym z nich był ledwie 20-letni Kent. W styczniu 2018 roku w Lipsku zameldował się jeszcze Ademola Lookman z Evertonu, który w 11 spotkaniach w barwach „Byków” strzelił 5 bramek i zaliczył 4 asysty.

Bayern gorszy od Borussi

Od tego pamiętnego lata 2017 roku kluby Bundesligi nieustannie sprowadzają co sezon po kilku młodzieżowców z Wysp. W ubiegłym roku byli to m.in. Rabbi Matondo (transfer z City do Schalke), Reiss Nelson (wypożyczenie z Arsenalu do Hoffenheim), Emile Smith Rowe (epizod w RB Lipsk) i Javairô Dilrosun (przenosiny z City do Herthy). Swoista symbioza krezusów z Albionu oraz pajdokratycznie zorientowanych ekip z Niemiec stała się faktem. A twarzą tego trendu został oczywiście Sancho.
Niestety sympatycy Bundesligi, Bayernu Monachium zwłaszcza, mają prawo czuć się rozczarowani finałem starań Bawarczyków o zakontraktowanie Calluma Hudsona-Odoia. W pojedynku na perełki podebrane angielskim gigantom Borussia wygrywa z Bayernem 1:0. Ale nic to. W tym roku u naszych zachodnich sąsiadów pojawiło się bowiem kilku innych, ciekawych zawodników z „wyspiarskim” rodowodem. Stanowią oni interesującą mieszankę starych znajomych, graczy z opinią supertalentu oraz piłkarzy znanych póki co wyłącznie maniakalnym kibicom. O kim mowa?

Warto looknąć na Lookmana

Najbardziej znani futboliści trafili do ekipy sponsorowanej przez Red Bulla. Na stare śmieci wrócił wzmiankowany w tekście Ademola Lookman. 21-latek występował już w niemieckim klubie, a podczas swojego półrocznego wypożyczenia pokazał się z na tyle dobrej strony, że „Byki” postanowiły go od razu wykupić. Ostatecznie skrzydłowy miniony rok spędził w Evertonie, zaliczając rozczarowujący sezon. Zagrał wprawdzie w 24 spotkaniach, na boisku spędził jednak zaledwie 830 minut. W tym czasie strzelił gola i zanotował dwie asysty. Statystycznie – mizeria. Mimo to niejednokrotnie dawał wyraźne sygnały, że drzemie w nim duży potencjał.
Lookman chciał odejść z Evertonu, a priorytetem stał się dla niego powrót do Lipska. Niemcy doskonale wiedzieli, że kupując skrzydłowego nabywają boiskowego „kocura”, nie kota w worku. 18 milionów euro, które trzeba było wyłożyć za kartę zawodniczą wychowanka Charltonu, to może być prawdziwa okazja.
Kolegą klubowym Ademoli został Ethan Ampadu, obrońca stołecznej Chelsea. Walijczyk został wypożyczony na rok, gdyż nikt w Londynie nie zamierza pozbywać się piłkarza, który w przyszłości ma być filarem defensywy „The Blues”. Ampadu zameldował się w Saksonii z nadzieją na dużą liczbę minut na murawie. Oczywiście nie są to nadzieje bezpodstawne.
Zauważmy, że Lookman i Ampadu trafiają pod skrzydła Juliana Nagelsmanna, trenera równie młodego, co zdolnego, nie przywiązującego większej wagi do metryk swoich piłkarzy. Ciekawe, czy szkoleniowiec będzie próbował Walijczyka na pozycji defensywnego pomocnika – bo właśnie tam grywa on w seniorskiej reprezentacji swojego kraju.

Oxford – to zobowiązuje

Kolejny dobry znajomy z przeszłością w ojczyźnie Goethego to Reece Oxford, który niemal za „czapkę gruszek”, bo marne 2 miliony euro, odszedł z West Hamu do Augsburga. Anglik spędził tam już poprzednie pół roku, a jeszcze wcześniej, będąc w pierwszej fali migracyjnej, próbował zawojować Mönchengladbach.
Przypomnijmy, że obrońca zapisał się w historii „Młotów” jako najmłodszy zawodnik, który wystąpił w pierwszym składzie tej drużyny. Gdy w lipcu 2015 roku wybiegł na murawę podczas meczu kwalifikacyjnego do Ligi Europy przeciwko Lusitanos, miał zaledwie 16 lat i 198 dni. Miesiąc później zagrał w lidze w wygranym 2:0 meczu z Arsenalem, co uczyniło z niego najmłodszego debiutanta w Premier League w dziejach klubu.
W kolejnych latach kariera Oxforda mocno wyhamowała, toteż przenosiny do Augsburga mogą pomóc mu wyjść z impasu, w jakim się znalazł. Piłkarz dobrze się czuł w mieście i w drużynie. W klubie wszyscy dostrzegają jego potencjał i widzą w nim ważne ogniwo zespołu. Jest pięknie, jest różowo. Obrońcy życzymy zatem, żeby czym prędzej zaczął grać po profesorsku – wszak nazwisko zobowiązuje.

Z dala od Colemana

Schalke w najbliższym czasie korzystać będzie z usług prawego obrońcy Evertonu, Jonjoe Kenny’ego. To również bardzo ciekawy ruch, ponieważ Anglik jest najstarszym – chociaż nadal młodym - w grupie prezentowanych tutaj piłkarzy. W sezonie 2017/18 rozegrał 19 spotkań w Premier League. Pomogły mu w tym problemy zdrowotne Seamusa Colemana.
Po powrocie zadziornego Irlandczyka do pełnej dyspozycji, Anglik wylądował na ławce rezerwowych. Dobra wiadomość jest następująca: w Schalke nie ma Colemana. Jest tam co prawda Daniel Caligiuri, niemniej Włoch to nominalny prawy pomocnik. Może David Wagner, szkoleniowiec „Die Königsblauen”, znajdzie w wyjściowej jedenastce miejsce dla obydwu piłkarzy?
Warto wspomnieć, że Kenny spotka w Gelsenkirchen Rabbiego Matondo, 18-letniego prawoskrzydłowego kupionego w styczniu za 9 milionów euro z Manchesteru City. Do tej pory na boiskach Bundesligi Walijczyk zdążył spędzić 184 minuty, ale należy się spodziewać, że w nadchodzących rozgrywkach jego wpływ na grę i wyniki drużyny będzie znacznie większy.

Na linii startu w Berlinie i Wolfsburgu

Na koniec zostawiłem dwóch najmniej znanych zawodników: Daishawna Redana i Lukasa Nmechę. Pierwszy z nich to nowy nabytek Herthy, do niedawna piłkarz Chelsea. W 2017 roku londyńczycy ściągnęli Holendra z Ajaksu Amsterdam. 18-latkowi nie dane było zadebiutować w pierwszym zespole „The Blues”.
Jego poczynania w rozgrywkach młodzieżowych były natomiast bacznie obserwowane przez skautów z klubów Bundesligi, w tym Herthy Berlin. Michael Preetz, jedna z ważniejszych osób w klubie, tak oto wypowiedział się na temat transferu Redana:
- Pozyskaliśmy atakującego, który jest niezwykle szybki i silny. Dzięki tym umiejętnościom doskonale pasuje do naszego stylu gry. Obserwowaliśmy go od dłuższego czasu i jesteśmy przekonani co do jego ogromnych możliwości.
Cóż, niebawem przekonamy się, czy Preetz ma rację.
Lukas Nmecha to także napastnik. Jego matka jest Niemką, więc piłkarz posiada obywatelstwo angielskie i niemieckie. Przez większość życia grał w angielskich reprezentacjach młodzieżowych, lecz w marcu tego roku zanotował debiut w reprezentacji Niemiec U-21. W ubiegłym sezonie w barwach Preston North End walczył w Championship, kolejny spędzi na wypożyczeniu w Wolfsburgu.
Dyrektor sportowy „Wilków” Marcel Schäfer twierdzi, że Nmecha perfekcyjne pasuje do stylu gry i filozofii klubu. Jego zdanie podziela trener, Oliver Glasner, co dobrze wróży karierze napastnika na Volkswagen Arena.
***
Migracje zawodników z klubów Premier League do zespołów Bundesligi to dobry przykład sytuacji win-win. Zyskują na tym młodzi gracze, mający możliwość komfortowego wchodzenia do seniorskiego futbolu. Zyskują ekipy, które na tych piłkarzy stawiają. Bardzo często za śmieszne pieniądze (vide Oxford, a nawet Lookman) dostają one talenty - niechby tylko na rok - które już po delikatnym szlifie mogą zamienić się w Panów Piłkarzy. Zyskują nawet krezusi z Wysp (casus Sancho stanowi wyjątek), inwestujący w rozwój swoich wychowanków.
Już za kilkanaście miesięcy przekonamy się, którym z wymienionych zawodników przeprowadzka nad Ren wyszła na dobre. Lookmana i Ampadu obstawiałbym tutaj w ciemno. A reszta? Sam jestem ciekaw. Formę każdego z nich mam zamiar śledzić na bieżąco!
Łukasz Jakubowski

Przeczytaj również