Wyczekiwany powrót do reprezentacji. Dawno nie był taki skuteczny. "Jak z bajki" [POLACY ZA GRANICĄ]

Wyczekiwany powrót do reprezentacji. Dawno nie był taki skuteczny. "Jak z bajki" [POLACY ZA GRANICĄ]
Adam Starszynski / PressFocus
Napastnicy w roli głównej - gole, pudła, powroty i ostre komentarze mediów. Kogo ze snajperów powoła Fernando Santos na nadchodzące zgrupowanie reprezentacji Polski?
Przypominamy, że kadra rozpocznie rywalizację w eliminacjach EURO 2024 za mniej niż miesiąc. 24 marca “Biało-czerwoni” zagrają w Pradze z Czechami. Trzy dni później u siebie zmierzą sie z Albanią.
Dalsza część tekstu pod wideo
***

GOLE I ASYSTY

Gol to za mało

Robert Lewandowski strzelił w ostatnich dniach jedną bramkę, ale to nie był udany tydzień FC Barcelony. “Barca” odpadła z Ligi Europy, kontynuując fatalną passę gry na arenie międzynarodowej, a także przegrała w kraju z Almerią. Zespołem ze strefy spadkowej La Ligi.
Jak w tym wszystkim odnalazł się “Lewy”? Najpierw pozytyw, czyli trafienie z rzutu karnego. Choć trzeba przyznać, że Davidowi de Gei niewiele zabrakło do skutecznej interwencji.
Na tym dobre wieści się kończą. Najlepszy polski piłkarz zanotował dwa kiepskie występy. Od dłuższego czasu jakby nie jest sobą, męczy się na boisku, daleko mu do najważniejszych zawodników w drużynie. Długimi momentami stanowi wręcz ciało obce w ekipie Xaviego, co na pewno musi niepokoić.
- Polak od kilku tygodni daleki jest od swojej najlepszej wersji. Bardzo niewidoczny. "Barca" szuka prawdziwego Lewandowskiego - pisze “Marca”.
Z kolei “Mundo Deportivo” sugeruje, że RL9 to niejako ofiara pomysłów taktycznych trenera, który zimą chętniej korzysta z ustawienia z czwórką pomocników kosztem jednego nominalnego skrzydłowego. - Rozłąka Barcelony z Lewandowskim, która daje o sobie znać po mundialu, weszła w niebezpieczny wymiar - zauważają dziennikarze.
Nie wszystko jednak można zrzucić na ustawienie czy plan gry “Barcy”. Obniżkę formy “Lewego” wyraźnie widać gołym okiem. Kwestia, kiedy nastąpi przełamanie. Brak rywalizacji wśród najlepszych w Lidze Mistrzów na pewno Polakowi nie pomaga.

Wejście smoka

W fantastyczny sposób z MLS przywitał się Mateusz Klich. Pomocnik D.C. United zadebiutował w nowym otoczeniu i szybko zachwycił kibiców, popisując się efektowną bramką z dystansu. Potrzebował na to niespełna 13 minut.
Drużyna Klicha pokonała 3:2 Toronto po dwóch bramkach w samej końcówce. “Clichy” rozegrał całe spotkanie. To świetny prognostyk na najbliższe tygodnie, poprzedzające marcowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Kadra nie może rezygnować z takiego piłkarza jak legenda Leeds United.

Powrót jak z bajki

Mniej niż dwa tygodnie trwała przerwa od gry Dawida Kownackiego, który w pierwszej połowie lutego doznał urazu uda. Napastnik Fortuny Duesseldorf szybko doszedł do siebie i wyszedł w podstawowym składzie na piątkowy mecz z Brunszwikiem (3:1). Wpisanie się na listę strzelców zajęło mu mniej niż minutę. “Kownaś” dostał piłkę w polu karnym, obrócił z obrońcą na plecach, a następnie zaskoczył bramkarza, zdobywając 11. bramkę w tym sezonie. Fernando Santos może zacierać ręce, szczególnie przy problemach innych snajperów.
Dodajmy, że po kontuzji na boisko wrócił także klubowy kolega Kownackiego, Michał Karbownik. Dostał niespełna 20 minut. Szczebel wyżej, w Bundeslidze, do zdrowia doszedł też Jakub Kamiński, nieobecny w poprzednim spotkaniu Wolfsburga z powodu choroby. “Kamyk” rozegrał 27 minut przeciwko Koeln (2:0). Odnotujmy również powrót pomocnika Bochum Jacka Góralskiego (kilka minut z Werderem).

Sezon życia

W A-League nie przestaje strzelać Oskar Zawada. Napastnik Wellington Phoenix trafił do siatki po raz dziesiąty w obecnych rozgrywkach, dając swojej drużynie cenny punkt w doliczonym czasie gry. Wykazał się przy tym sprytem i przytomnością umysłu:
Zawada złapał życiową formę. W 2023 r. rozegrał dziewięć spotkań, w których zdobył siedem goli. Jego zespół na cztery kolejki przed końcem sezonu zasadniczego zajmuje w tabeli pozycję gwarantującą play-offy o mistrzostwo.
W niezłej dyspozycji strzeleckiej jest też Aleksander Buksa. Grający w drugoligowych rezerwach Standardu Liege napastnik strzelił bramkę w drugim meczu z rzędu. Tym razem znalazł receptę na pokonanie bramkarza Lommel SK. Co najważniejsze, 20-latek wreszcie gra od deski do deski.

Po raz pierwszy

We włoskiej Serie B pierwszą asystę w sezonie zanotował Filip Jagiełło. Pomocnik po kilku tygodniach w roli zmiennika wrócił do wyjściowej jedenastki Genoi i w 77. minucie starcia ze SPAL świetnie dośrodkował piłkę z rzutu wolnego, po którym Radu Dragusin otworzył wynik spotkania. Ostatecznie Jagiełło i spółka triumfowali 3:0. W ligowej tabeli zajmują drugie miejsce, tak więc perspektywy na awans są obiecujące. Asysta Polaka od [2:38]:

INNE WYDARZENIA

Piątek wciąż pudłuje

Od 5 listopada na ligowego gola Krzysztof Piątek. Salernitana wprawdzie odniosła wyczekiwane zwycięstwo (3:0 z Monzą), ale polski napastnik przedłużył serię minut bez zdobytej bramki, mimo że miał kilka dogodnych okazji strzeleckich. Tę najlepszą zmarnował w końcówce, gdy nie potrafił skierować piłki do siatki, choć minął już bramkarza.
Nie może się odblokować Piątek. Nie pomogło mu jak na razie przyjście do klubu Paulo Sousy. Nieskuteczność 27-latka zauważają włoskie media.
- Potrafi odpowiednio pracować z piłką, ale brakuje mu precyzji. Gra Polaka wyglądała dziś tak, jakby on sam nie chciał trafić do bramki - napisał portal “Calciomercato”. - Czasy, kiedy strzelał gole jak z pistoletu, to odległe wspomnienie - stwierdziła redakcja “Eurosportu”. - Ten piłkarz musi odbudować się psychicznie - podkreślili dziennikarze “Tuttomercatoweb”.
Coś w tym jest. Wydaje się, że na przestrzeni ostatnich lat Krzysztof Piątek poprawił się, jeśli chodzi o grę w piłkę, haruje jak wół dla zespołu, pełni pożyteczną rolę, ale w tym wszystkim zatracił naturalny instynkt strzelecki. Przeciwko Monzy, zanim spudłował, dołożył ogromną cegłę do bramki na 3:0. Odebrał futbolówkę w środku boiska, zyskał teren i huknął zza pola karnego. Golkiper interweniował, strzał Polaka dobił Antonio Candreva (TUTAJ, od [1:51]). Ale wiadomo, że więcej będzie się mówiło o kuriozalnej pomyłce z 84. minuty. Były piłkarz Milanu potrzebuje gola jak wody na pustyni. Gdy się odblokuje, karta może się odwrócić. Na razie jednak zawodzi oczekiwania.

“Nie wiem, co on robił”

Za udany trudno też uznać obecny sezon w wykonaniu Jana Bednarka. Po dobrym występie na Stamford Bridge Southampton nie poszło za ciosem i w ostatni weekend przegrało na wyjeździe z Leeds. Reprezentant Polski niestety miał udział w jedynym golu dla “Pawi”. Wydaje się, że mógł łatwo zablokować uderzenie Juniora Firpo. Nie podjął jednak interwencji, być może w obawie o sprokurowanie kolejnej bramki samobójczej. Dziwne zachowanie.
- Nie wiem, co on robił. W takiej sytuacji musi zareagować - pieklił się Dean Hammond, były kapitan “Świętych”. - Sądzę, że Bednarek trochę obawia się następnego “samobója”. Ale nie może po prostu stać i nie bronić - zauważył.
- Rozumiem, czemu nie wystawił nogi. Ale on przecież blokował pole widzenia bramkarzowi, stał z nim w jednej linii - analizował postawę Polaka Micah Richards, były reprezentant Anglii.
Brakuje Bednarkowi stabilizacji formy. A Southampton nadal wygląda na głównego kandydata do spadku z Premier League.

Dramatyczna kontuzja

Fatalne informacje z Belgii. Koszmarnie wyglądającej kontuzji doznał w minioną sobotę Radosław Majecki, wypożyczony z Monaco do Cercle Brugge. Polski bramkarz został brutalnie zaatakowany przez jednego z rywali i uszkodził klatkę piersiową. Ma pauzować ponad miesiąc.
Co szokujące, piłkarz, który go sfaulował, nie zobaczył nawet kartki. To rozwścieczyło klub Majeckiego. Cercle wydało oficjalnie oświadczenie potępiające brak użycia VAR-u i pozostawienie agresora na murawie. Dyrektor sportowy wprost napisał o “błędach, które psują wizerunek ligi” i zapowiedział złożenie skargi na decyzję sędziów. Polakowi życzymy zdrowia. Dobrze, że nie skończyło się to gorzej.
Kłopoty zdrowotne dopadły także Łukasza Fabiańskiego. “Fabian” nie dał rady dokończyć ligowego starcia z Forest (4:0) po zderzeniu z obrońcą rywali, Felipe. Cios kolanem okazał się naprawdę mocny. Doświadczony bramkarz z podbitym okiem opuścił murawę - David Moyes nie ryzykował jego zdrowia.
W Championship pauzował Krystian Bielik. Menedżer Birmingham John Eustace zdradził, że Polak ma problem z łydką i może odpoczywać kilka tygodni. Według naszych informacji możliwa data powrotu pomocnika to 14 marca.

Skała

Pozostając w temacie bramkarzy warto po raz kolejny docenić Łukasza Skorupskiego. Tym razem “Skorup” zachował czyste konto w meczu z Interem, a jego Bologna odniosła sensacyjne zwycięstwo 1:0. Reprezentant Polski bez zarzutu radził sobie ze strzałami Romelu Lukaku czy Robina Gosensa. Jego zespół notuje fantastyczny sezon, zajmując aktualnie siódme miejsce w tabeli Serie A, ze stratą sześciu punktów do szóstej Atalanty. Skrót spotkania Bologna - Inter zobaczycie TUTAJ.
- Jeszcze raz warto podkreślić wkład Skorupskiego w tą wygraną. Może nie dokonywał cudów, ale jego interwencje uratowały drużynę - zachwycał się kibicowski profil “Rossoblu”.
Brawo!
W Danii zaś świetną formę utrzymuje Kamil Grabara, który w drugim meczu po przerwie zimowej zagrał na zero z tyłu. FC Kopenhaga pokonała Aalborg 1:0.

Cash w gazie

Matty Cash wraca na właściwe tory. Reprezentant Polski znów zagrał w podstawowym składzie Aston Villi i zebrał świetne recenzje za występ przeciwko Evertonowi (2:0). Był aktywny, a przy tym brylował w tyłach, notując sporo ważnych interwencji, wybić, wybloków. Udowadnia Unaiowi Emery’emu, że warto na niego stawiać.
Na debiut w Arsenalu nadal z kolei czeka Jakub Kiwior. Nie jest mu łatwo, bo rywalizuje o miejsce w składzie z jednym z najlepszych obrońców w Premier League, Gabrielem Magalhaesem. Wydaje się, że Polak musi trzymać kciuki za popisy strzeleckie kolegów. Można sobie wyobrazić, że w najbliższych dniach, gdyby “Kanonierzy” wysoko prowadzili z Evertonem lub Bournemouth, Kiwior dostałby od Mikela Artety kilka czy kilkanaście minut na zaprezentowanie umiejętności. Na razie zbiera doświadczenie na treningach, a Arsenal pewnie ograł Leicester i utrzymuje fotel lidera tabeli.

Bez wygranej

Trwa passa meczów bez wygranej Clermont Foot Mateusza Wieteski. Zespół, który miał rewelacyjną pierwszą część sezonu, pogrąża się w kryzysie i pikuje w dół tabeli. W minionej kolejce zremisował 1:1 ze Strasbourgiem. “Wietes” maczał palce przy straconym golu - nie upilnował przeciwnika i nie zdążył z interwencją [TUTAJ, od 1:27]:
Solidny poziom trzyma za to Przemysław Frankowski. Jego Lens nie zgarnęło wprawdzie kompletu punktów z Montpellier (1:1), ale wahadłowy zaliczył kluczowe podanie przy trafieniu Angelo Fulginiego.

Doczekał się

Na Węgrzech po kilku miesiącach oczekiwania zadebiutował Wojciech Golla, były obrońca Śląska Wrocław. Piłkarz Puskas Academy jesienią leczył uraz stawu skokowego i dopiero po zimowym okresie przygotowawczym okazał się zdolny do gry. Ma za sobą 90 minut przeciwko Paksi. Porażka 1:4 chluby jednak nie przynosi.
W bułgarskim Łudogorcu niezmiennie ważną postacią jest Jakub Piotrowski, choć jego ostatnie dni akurat nie były udane. Pomocnik wyleciał z boiska w dogrywce meczu Ligi Konferencji z Anderlechtem, a Belgowie triumfowali w rzutach karnych.

Przeczytaj również