Polski trener selekcjonerem? Najnowsza historia nie pozostawia wielu wątpliwości

Polski trener selekcjonerem? Najnowsza historia nie pozostawia wielu wątpliwości
Rafał Oleksiewicz/Pressfocus
Cały czas czekamy na wybór selekcjonera reprezentacji Polski. Koncepcje ze szkoleniowcem krajowym ścierają się z sięgnięciem po opcję zagraniczną. Który wybór daje większe prawdopodobieństwo sukcesu? Sprawdziliśmy, kto prowadził reprezentacje o podobnym potencjale do Polski, które w ostatniej dekadzie odnosiły sukcesy.
Pod uwagę wzięliśmy przede wszystkim wyniki na dużych turniejach, kiedy poszczególne drużyny zagrały powyżej swoich możliwości.
Dalsza część tekstu pod wideo

Dania w EURO 2020

Najnowszy i pewnie przez wielu jeszcze bardzo dobrze pamiętany przykład. Duńczycy podczas EURO 2020 pokazali efektowny, interesujący futbol, który dał im awans aż do półfinału. W meczu o finał stoczyli wyrównany bój z Anglikami, który przegrali dopiero po kontrowersyjnym karnym w dogrywce.
Na ich ławce trenerskiej siedział Kasper Hjulmand. Gdyby nie pandemia i przełożenie turnieju, to drużynę prowadziłby Age Hareide, ale Hjulmand znakomicie poradził sobie w roli sukcesora.
Ze względu na problemy zdrowotne szybko zakończył karierę piłkarską. Zaczynał od roli asystenta w Nordsjelland, później awansował na pierwszego trenera i zdobył mistrzostwo Danii. Dostał szansę w Bundeslidze, w Mainz miał zastąpić Thomasa Tuchela, ale został zwolniony już po siedmiu miesiącach.
Postanowił wrócić do kraju, na co wpływ miała również sytuacja rodzinna - jego brat jest niepełnosprawny i od lat wymaga stałej opieki. Od 2016 roku przez trzy lata pracował w Nordsjaelland, a gdy w 2019 roku federacja postanowiła, że zastąpi Hereide, to nie wszyscy byli zachwyceni. Postrzegano go jako futbolowego romantyka, który może nie dać rady wejść w buty pragmatycznego Hereide.
Stało się jednak zupełnie inaczej. Hjulmand odnalazł się znakomicie. Osiągnął półfinał EURO 2020, w świetnym stylu awansował na mundial w Katarze. Udźwignął też dramatyczną sytuację z Christianem Eriksenem, który zasłabł podczas meczu z Finlandią. Wieloma mądrymi, rozsądnymi wypowiedziami w trudnych momentach potrafił wokół drużyny narodowej zjednoczyć cały kraj.

Szwecja w mistrzostwach świata 2018

To może nie jest tak spektakularna historia, ale awans do ćwierćfinału mistrzostw świata to coś, o czym reprezentacja Polski mogła na tym turnieju tylko pomarzyć. Szwedzi wygrali grupę z Niemcami, Koreą Południową i Meksykiem, a w 1/8 finału pokonali Szwajcarię. Trzeba też pamiętać, że na sam turniej awansowali po zwycięstwie w barażach z Włochami.
Od dwóch lat pracował wówczas z drużyną doświadczony szwedzki trener, Janne Andersson. Wcześniej przez pięć lat prowadził Norrkoping, z którym w 2015 roku zdobył mistrzostwo kraju. To był jego największy, a zarazem jedyny namacalny sukces.
Ciekawe jest to, że przez całą karierę, która rozpoczęła się w 2004 roku, pracował w zaledwie trzech klubach. Z kadrą Szwecji jest nadal. W Euro 2020 wyszedł z grupy, w 1/8 finału po dogrywce przegrał z Ukrainą. O mistrzostwa świata w Katarze powalczy w barażach, w tej samej drabince co Polska.

Reprezentacja Walii w EURO 2016

Gdybyśmy tylko pokonali Portugalię w karnych i trafili na Walię w półfinale... Co by się stało, to już nigdy się nie dowiemy, ale nie zmienia to faktu, że drużyna, która po raz pierwszy od 1976 roku awansowała na wielki turniej, zrobiła na nim furorę.
Jej trenerem był wówczas Chris Coleman. Były walijski piłkarz, który w brytyjskich klubach rozegrał blisko pięćset meczów. Występował m.in. w Crystal Palace, Blackburn i Fulham. I to z tym ostatnim klubem związany był jego najlepszy czas w trenerskiej karierze.
Prowadził klub z Londynu przez cztery lata, w Premier League zaliczył ponad 150 spotkań. Później przez dwa lata pracował na zapleczu w Coventry City, a zanim został selekcjonerem, to miał jeszcze nieudany epizod w Realu Sociedad.
Posadę selekcjonera objął w 2012 roku, ale na mundial w Brazylii nie awansował. Najlepszy czas dla jego zespołu przyszedł później, gdy wykorzystał ciekawe pokolenie piłkarzy, na czele którego stali Gareth Bale i Aaron Ramsey. W eliminacjach był gorszy o dwa punkty od Belgów, ale drugie miejsce dało bezpośredni awans.
We francuskim turnieju Walijczycy wygrali grupę, a w fazie pucharowej pokonali Irlandię Północną oraz w spektakularnym stylu Belgię. Zatrzymali ich dopiero Portugalczycy. Coleman pożegnał się z reprezentacją po zakończeniu eliminacji mistrzostw świata w Rosji, gdy Walia zajęła trzecie miejsce w grupie, za Serbią i Irlandią.

Nie tylko trenerzy krajowi

To najciekawsze przykłady drużyn, które w ostatnich latach zagrały znacznie powyżej swojego potencjału. Interesujących wyników, może na nieco mniejszą skalę, nie brakowało jednak też w kilku innych przypadkach.
Vladimir Weiss, były piłkarz, a potem trener słowackich klubów wprowadził reprezentację swojego kraju na mundial w RPA, a później awansował z grupy po wygranej z Włochami. Podobnie było z Rosją na mundialu, który organizowała. Stanisław Czerczesow doszedł z zespołem do ćwierćfinału. Czechów, którzy na EURO 2020 awansowali do ćwierćfinału trenował Jarosłav Silhavy.
Na tym samym etapie turnieju przygodę z EURO 2020 zakończyła Szwajcaria, prowadzona przez Vladimira Petkovicia. Pochodzący z Bałkanów szkoleniowiec ma szwajcarskie obywatelstwo. Za to na mundialu w Brazylii, kiedy wyszli z grupy i w 1/8 finału stoczyli wyrównany bój z Argentyną, Helwetów trenował utytułowany Ottmar Hitzfeld z Niemiec.
To pierwszy z podanych przez nas przykładów, że za sukces odpowiadał szkoleniowiec zagraniczny. Czy było więcej takich historii? Islandia w EURO 2016 wyszła z grupy, pokonała w 1/8 finału Anglię, a na ławce trenerskiej siedział Lars Lagerback.
Czy można się zatem doszukiwać podobieństw? W przeważającej większości za niespodziewane sukcesy drużyn o podobnym do Polski potencjale odpowiada trenerzy krajowi. Najczęściej doświadczeni, którzy na ligowym podwórku wyrobili solidną markę. Jeśli w grę wchodzili szkoleniowcy zagraniczny, to jak Hitzfeld oraz Lagerback, z bardzo podobnego kręgu kulturowego.

Przeczytaj również