Zapłacił za własny transfer, by uratować ukochany klub. I już strzela gole. "Futbol wciąż potrafi czynić cuda"

Zapłacił za własny transfer, by uratować ukochany klub. I już strzela gole. "Futbol wciąż potrafi czynić cuda"
Foto pressinphoto/SIPA USA/PressFocus
Chociaż współczesny futbol przesiąknięty jest pieniędzmi, wciąż zdarzają się w nim romantyczne historie. Lucas Perez z początkiem tego roku wyłożył pół miliona euro, by wrócić do ukochanego klubu. I prezentuje się tam doskonale.
U progu XXI wieku Deportivo La Coruna rządziło hiszpańską piłką. Klub z północy kraju jeszcze w 2000 roku zdobył tytuł i regularnie występował w Lidze Mistrzów. Pierwsze tąpnięcie nastąpiło w sezonie w 2010/2011, kiedy “Los Turcos” po raz pierwszy od dwóch dekad opuścili szeregi Primera Division. Następnie stali się ekipą balansującą na granicy pierwszej i drugiej klasy rozgrywkowej, aż wreszcie w 2020 roku spadli do Segunda Division B, czyli obecnej Primera Division RFEF. Klub znalazł się na peryferiach poważnego futbolu. Teraz do hiszpańskiej elity ma go przywrócić Lucas Perez.
Dalsza część tekstu pod wideo
Napastnik, który cały poprzedni rok spędził w pierwszoligowym Cadiz, pod koniec grudnia ogłosił swoją decyzję o powrocie na El Riazor po latach. Pół roku przed wygaśnięciem umowy w Kadyksie. Napastnik postanowił bowiem na własną prośbę przedwcześnie zakończyć tę współpracę. Zapłacił za to 493 tysiące euro, ale w tym przypadku pieniądze nie miały większego znaczenia. Zamiast pogoni za kolejnymi premiami, zwyciężyła miłość do klubu i miasta. Ale sam powrót to jedynie początek jego misji w ekipie “Blanquiazules”.

Obieżyświat

Perez urodził się w A Coruñi, jest człowiekiem stamtąd, od małego kibicował Deportivo. Jako młody chłopak występował w klubach z regionu, nawet dwóch ze swego rodzinnego miasta, ale nigdy dla “Depor”. W dorosłą karierę wchodził jako zawodnik rezerw Atletico. Później było Rayo, w nim też strzelał jak na zawołanie w drugim zespole, ale w pierwszym dostawał jedynie pojedyncze szanse. Wreszcie w styczniu 2011 roku trafił do… Karpat Lwów. To tam rozpoczęła się na dobre jego piłkarska podróż.
Po Karpatach nastał kompletnie nieudany epizod w Dynamie Kijów oraz dużo bardziej owocna przygoda w PAOK-u. Grając w Grecji, wreszcie dostał telefon, na który czekał całe życie - od będącego wówczas beniaminkiem Primera Division Deportivo. Po roku na chwilę powrócił jeszcze do Salonik, ale ostatecznie zakotwiczył na El Riazor. Zanotował sezon życia, w rozgrywkach 2015/2016 strzelił 17 goli w La Lidze. Po jego zakończeniu transfer Pereza pomógł pogrążonemu w długach klubowi - Deportivo za 20 milionów euro sprzedało go bowiem do Arsenalu.
- Kiedy Lucas Perez przychodził na Emirates Stadium, nie wiązano z nim zbyt dużych nadziei. Większość kibiców była po prostu szczęśliwa z tego, że do klubu trafił nowy napastnik. Hiszpan dostał jednak zdecydowanie za mało szans, by się wykazać. Nie do końca wiem, z jakiego powodu to wynikało - czy nie prezentował się wystarczająco dobrze na treningach albo w meczach. Sądzę, że zasługiwał na dużo więcej minut. Jego powrót do Deportivo jest czymś, co nie powinno przejść obojętnie. Zawsze, kiedy piłkarz udowadnia, że w tym wszystkim nie musi chodzić tylko o pieniądze, jest to wyjątkowe - mówi Jason Soutar z “TheAFCnewsroom”.

Kryzys

Deportivo w historii więcej zarobiło jedynie na Flavio Conceicao i Rivaldo. Sprzedaż Pereza nie uratowała jednak galicyjskiego klubu. Przez kilka sezonów ledwo utrzymywał się on na poziomie Primera Division, aż w końcu w rozgrywkach 2017/2018 na dobre pożegnał się z elitą. Spadek przydarzył się pomimo tego, że w barwach “Los Herculinos” znowu występował Perez. Trafił tam wówczas w ramach wypożyczenia po nie do końca udanej przygodzie z Arsenalem. Po tym udanym okresie na El Riazor jeszcze raz spróbował zawojować Premier League, tym razem grając dla West Hamu, aż w końcu już na stałe powrócił do La Ligi. W przeciwieństwie do Deportivo, które od 2018 roku tuła się po niższych ligach.
- Galicyjski futbol przeżywał swój złoty okres w latach 90., ale zmarnowane lata dały się we znaki później. Compostela ostatecznie zniknęła z mapy hiszpańskiego futbolu i dopiero niedawno została odbudowana i występuje obecnie w Segunda Division RFEF. Celta po wejściu w stan upadłości spędziła pięć sezonów w drugiej lidze, po czym wróciła do Primera Division, gdzie rozliczyła się z długów. Ogromne wydatki Deportivo zakończyły się największym bankructwem w historii hiszpańskiego futbolu z długiem w wysokości 165 milionów euro w 2014 roku. Klub jest obecnie własnością banku (Abanca), a sprowadzenie Lucasa Pereza ma na celu powrót do profesjonalnego futbolu i jest to klucz do zwiększenia dochodów i zapewnienia rentowności tego projektu - mówi w rozmowie z nami Luis de la Cruz, dziennikarz zajmujący się Deportivo La Coruña w “Diario AS”.
Do momentu wydarzeń z okresu ostatnich pięciu lat “Blanquiazules” w swojej historii jedynie przez dwa sezony występowali poniżej Segunda Division. Deportivo jest jednym z zaledwie dziewięciu klubów, które sięgały po mistrzostwo Hiszpanii. W 2004 roku było o krok od finału Ligi Mistrzów. Zespół z Galicji należy też do jednych z najpopularniejszych w całym kraju. Tymczasem to już trzeci sezon z rzędu, w którym rywalizuje na zaledwie trzecim poziomie rozgrywkowym. Dla wszystkich kibiców tej ekipy to coś więcej niż dramat.

Najgorszy okres w historii

Już zeszłym sezonie było bardzo blisko powrotu do Segunda Division. W finale baraży lepsze po dogrywce okazało się jednak Albacete (1:2). Trener Borja Jimenez dostał kredyt zaufania, ale średni początek kolejnych rozgrywek i zaledwie trzy zwycięstwa w pierwszych siedmiu spotkaniach doprowadziły do jego zwolnienia. Pod wodzą nowego szkoleniowca Oscara Cano zespół nabrał pewnego rozpędu, lecz wciąż nie zdołał dopaść ligowego podium. W tej sytuacji potrzebny był impuls i takowym okazał się właśnie Perez.
- Deportivo trzeci sezon z rzędu występuje dopiero na trzecim poziomie rozgrywkowym i jest to zdecydowanie najgorszy okres w całej jego historii. Powrót do Segunda Division jest niezbędny, ale tak samo było również w poprzednim sezonie. Wsparcie finansowe Abanki (w tym sezonie straci na tym ok. 8 mln euro) oraz fenomen społeczny, jakim jest klub (ponad 24 tysiące członków, co plasuje go w czołówce zarówno Primera, jak i Segunda Division) to jego filary. Pod względem sportowym zespół poprawił się od czasu przybycia trenera Oscara Cano. Taki piłkarz jak Lucas Perez, czyli zawodnik wyrastający ponad poziom ligi oraz lider zespołu od swojego pierwszego meczu, musi zrobić na boisku różnicę - uważa nasz galicyjski rozmówca.
Perez z trybunami El Riazor przywitał się w najlepszy możliwy sposób. W ponownym “debiucie” przed własną publicznością strzelił dwa gole, a jego zespół pokonał 3:0 Unionistas CF. Z liderującym Alcorcon już tak różowo nie było, ekipa z okolic Madrytu pokonała Deportivo 3:1. Perez i tak był jednak jednym z bohaterów tego spotkania, bo popisał się przepięknym strzałem z rzutu wolnego. 34-latek miał być liderem zespołu i jak narazie spełnia pokładane w nim nadzieje.

Dołączy do legend

Nastroje na El Riazor są więcej niż bojowe. Deportivo po rozegraniu pełnej rundy plasuje się na czwartym miejscu w tabeli grupy A. Choć do wspomnianego Alcorcon traci aż siedem punktów, wciąż nie wydaje się to stratą nie do odrobienia. Powrót Pereza sprawił, że w serca kibiców Deportivo znów wlała się nadzieja oraz wiara w to, że tym razem awans naprawdę stanie się faktem. Jeśli Perez dołoży do tego kilka cegieł, śmiało będzie mógł powoli być stawiany obok największych w dziejach “Depor”.
- Galeria legend klubu o 116-letniej historii i sześciu trofeach jest pełna wielkich nazwisk takich jak Acuna, Bebeto, Fran, Mauro Silva, Amancio, Valeron i ten hiszpański Luis Suarez, chociaż akurat on spędził w “Depor” stosunkowo krótki czas przed przejściem do Barcelony. Niesamowity gest Lucasa Pereza, transfer do ekipy grającej dwie ligi niżej, przybliża go do tego Olimpu “Blanquiazules”. By się na nim ostatecznie znaleźć, brakuje mu tylko jednego - awansu - podsumowuje Luis de la Cruz.
Mimo że Perez w swojej karierze występował w najróżniejszych ligach, to zawsze wracał do rodzinnego zespołu. Teraz ma zachęcić jeszcze większą publikę do przyjścia na stadion, ale jego powrót ma przede wszystkim ogromne znaczenie dla sportowego rozwoju Deportivo. Piłkarz o umiejętnościach, które wciąż z powodzeniem pozwoliłyby mu na występy w Primera Division, sam z siebie zdecydował się jednak raz jeszcze pomóc ukochanemu klubowi. Futbol wciąż potrafi czynić cuda.

Przeczytaj również