To może być idealny następca Benzemy. Zaprzeczenie polityki transferowej. "Obu stronom mogłoby to pasować"

To może być idealny następca Benzemy. Zaprzeczenie polityki transferowej. "Obu stronom mogłoby to pasować"
Pressinphoto/Pressfocus
A jednak! Potwierdziłī się czwartkowe informacje Gianluki Di Marzio, który przekazał, że Karim Benzema najprawdopodobniej nie będzie dłużej zawodnikiem Realu Madryt. W niedzielę "Królewscy" oficjalnie to potwierdzili. Odejście Francuza, który w stolicy Hiszpanii grał od 2009 roku, może otworzyć drogę dla innego świetnego napastnika.
Zastąpienie Benzemy w Realu Madryt to będzie wielkie wyzwanie. W końcu mowa o napastniku, który w ostatnich sezonach za każdym razem przebijał barierę dwudziestu goli w sezonie we wszystkich rozgrywkach. Jego zadania nie zamykały się jednak jedynie w zdobywaniu bramek. To piłkarz, który często cofał się do drugiej linii, schodził do boku, kreował sytuacje kolegom, potrafił pracować na innych. Jego odejście oznacza, że albo Real poszuka zawodnika o podobnej charakterystyce, albo będzie musiał zmienić sposób gry. Jeśli wybierze to pierwsze rozwiązanie, to być może trzeba będzie spojrzeć na Wyspy Brytyjskie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wypychany Kane

Tak się właśnie składa, że po słabym sezonie Tottenhamu znów w brytyjskich mediach przewija się dyskusja czy Harry Kane nie powinien wreszcie odejść z klubu z północnego Londynu. Kapitan reprezentacji Anglii jeszcze przez rok ma ważną umowę, ale raz już mocno sygnalizował, że chce opuścić zespół. W 2021 roku transfer do Manchesteru City zablokował prezes Spurs, Daniel Levy. Teraz, kiedy nadal nie wiadomo, kto będzie nowym trenerem, spekulacje co do jego przyszłości są coraz poważniejsze.
Jeden z argumentów przeciwko, który często się pojawia, jest taki, że Levy nie chce sprzedać Kane’a do jednego z ligowych rywali. Ostatnio najczęściej łączony jest z Manchesterem United, który latem będzie chciał wzmocnić środek ataku. Momentami przewija się też Chelsea, ale spojrzenie zarządzającego Tottenhamem ma być takie, że już sama sprzedaż kapitana wywołałaby wściekłość kibiców, a jeszcze połączenie jej z wzmocnieniem ligowego przeciwnika, wściekłość tę by jeszcze spotęgowało.
Z tej zatem strony ewentualna oferta z Realu byłaby bardzo na rękę. Tottenham mógłby sporo zarobić, ale zarazem sprzedałby Kane’a do innej ligi, co może trochę udobruchałoby fanów Spurs. Pytanie, jak na to wszystko zapatrywałby się sam zawodnik. Warto pamiętać o tym, że w Premier League zdobył 213 bramek. Do rekordzisty, Alana Shearera, brakuje mu 52 goli. Gdyby więc został w Anglii, pobicie go zajęłoby prawdopodobnie dwa, może trzy sezony. Ostatni zakończył z trzydziestoma bramkami. Byłby to kolejny indywidualny rekord po tym, jak przebił Jimmy’ego Greavsa wśród najlepszych strzelców Tottenhamu i Wayne’a Rooneya w angielskiej kadrze.
Z drugiej strony, urodzony w 1993 roku Kane nadal nie wygrał żadnego klubowego trofeum. Gablota jest u niego pusta, a zaraz wchodzić będzie w ostatni etap kariery. Ewentualny transfer do Realu dawałby możliwość gry nie tylko o mistrzostwo Hiszpanii, ale też o triumf w Lidze Mistrzów, co w Tottenhamie jest perspektywą bardziej niż mglistą. Na razie nie znamy nawet trenera, który w przyszłym sezonie poprowadzi Spurs.
Pod pewnymi względami Benzema i Kane są też podobnym typem napastników. Potrafią się cofnął, zejść do drugiej linii, rozegrać piłkę i wykreować sytuacje partnerom. Dwa sezony temu Kane zakończył sezon z czternastoma asystami. Poprzedni z dziewięcioma. Porównując ich liczby trzeba pamiętać, że Kane od lat gra w jedynie aspirującym Tottenhamie, a Benzema w zespole, który kilka razy sięgał po Ligę Mistrzów i mistrzostwo Hiszpanii. Francuz ma średnio więcej podań kluczowych, wyższy współczynnik asyst oczekiwanych i wykreowanych sytuacji strzeleckich, ale zestawiając Kane’a np. z Victorem Osimhenem albo kilkoma innymi napastnikami, Anglik wyróżnia się na plus z kreowaniu okazji i kontaktach z piłką w środkowej strefie.
Od lat jest też piłkarzem na świeczniku, który wielokrotnie musiał już w karierze radzić sobie z wielkimi oczekiwaniami. Bardziej w kadrze niż na w klubie, ale presję angielskiej opinii publicznej przy okazji wielkich turniejów można pewnie porównywać z tym, co ma miejsce w Realu Madryt. Argumentu o udźwignięciu oczekiwań lekceważyć nie można, bo gra dla Realu Madryt to coś zupełnie innego niż nawet rywalizacja o czołowe miejsca w innych mocnych ligach.

Inna polityka

Pozostaje jedynie pytanie, jak sam Real Madryt podchodziłby do transferu zawodnika, który w lipcu będzie obchodził 30. urodziny. Polityka transferowa "Królewskich" zakładała ostatnio głównie kupowanie piłkarzy młodego pokolenia Aurélien Tchouaméni i Eduardo Camavinga, zaraz może do nich dołączyć Jude Bellingham. Trzeba pamiętać, że doświadczeni zawodnicy, owszem, na Santiago Bernabeu też trafiali, ale głównie na zasadzie wolnych transakcji, tak jak David Alaba bądź Antonio Rudiger. Zastąpienie Benzemy może jednak stawiać nowe wyzwania i powodować odejście od konkretnej polityki.
Takie rozwiązanie jest o tyle bardziej prawdopodobne, że trudno podejrzewać, że byliby w stanie pozyskać któregoś z dwójki najbardziej ekscytujących, znacznie młodszych napastników, czyli Erlinga Haaland lub Kyliana Mbappe. Ten pierwszy dopiero co trafił do Manchesteru City, który nie ma żadnych podstaw żeby chcieć go spieniężyć. Nawet jeśli miedzy City a Norwegiem jest zapisana klauzula odejście do Realu bądź zawarto dżentelmeńskie porozumienie, to raczej nie wchodzi ono w życie już po roku.
Saga "Mbappe do Realu" trwa od dobrych kilku lat, wydawało się, że rok temu skończy się powodzeniem, ale Francuz nadal jest w PSG. Po słabym sezonie w Lidze Mistrzów i ogólnym, niezbyt pozytywnym zamieszaniu wokół paryżan może i mógłby być zainteresowany odejściem, ale niedawno potwierdził, że zamierza wypełnił kontrakt, który obowiązuje do końca przyszłego sezonu. Jeśli nie kłamał, to ta opcja też na ten moment odpada.

Niewiele opcji

Wielu innych, na miarę Realu Madryt, tak naprawdę nie ma. Można pomyśleć o Osimhenie, trochę innym typie napastnika, ale też bardziej wpisującym się wiekiem w piłkarzy, których chce kupować Florentino Perez. Pytanie, jak dużo trzeba by za niego zapłacić. Z czołowych angielskich klubów wyrwać kogokolwiek jest więcej niż trudno. Pozostaje ewentualnie Roberto Firmino, który z końcem sezonu odchodzi z Liverpoolu.
Rynek wygląda obecnie tak, że więcej mocnych klubów szuka skutecznej "9" niż takich zawodników jest dostępnych. Zobaczymy, jak dalej potoczą się losy Kane’a, ale taka transakcja mogłaby sprzyjać obu klubów. Pytanie czy teoria przejdzie w praktykę.

Przeczytaj również