Życie Lecha Poznań po Lewandowskim. Strzelby, skandaliści i parodyści - oceniamy napastników "Kolejorza"

Życie Lecha po Lewandowskim. Strzelby, skandaliści i parodyści - oceniamy napastników "Kolejorza"
Youtube
Lech Poznań to jedna z najlepszych polskich fabryk „produktów eksportowych”. A ich wizytówką jest Robert Lewandowski. Byli zawodnicy poznańskiego klubu próbowali sił w wielu mocnych ligach Europy, dowodząc tego, jak dobry mają w Poznaniu skauting i szkolenie młodzieży. Po sprzedaży trzeba jednak umieć też znaleźć odpowiednie zastępstwo.
Jak to było w przypadku flagowego transferu „Kolejorza”? Postanowiliśmy ocenić wszystkich napastników pierwszej drużyny, którzy trafili do klubu po odejściu obecnego kapitana reprezentacji Polski. Znaleźli się lepsi i gorsi... Którego z nich wspominacie najlepiej, a który najbardziej rozczarował?
Dalsza część tekstu pod wideo
SEZON 2010/11

Artjoms Rudņevs

Po sprzedaży „Lewego” nie trzeba było długo czekać na wartościowego następcę. Pozyskany z ligi węgierskiej łotewski napastnik okazał się strzałem w dziesiątkę. Premierowego gola strzelił już w ligowym debiucie, a pierwszy sezon zakończył z 11 bramkami na koncie. To jednak w Lidze Europy imponował najbardziej, gdzie popisał się m.in. hat-trickiem w konfrontacji z Juventusem. Pokonał również bramkarza Bragi w 1/16 finału.
Kolejne rozgrywki były prawdziwym popisem Łotysza. 22 gole w Ekstraklasie, w tym cztery hat-tricki, a do tego korona króla strzelców, sprawiły, że sięgnęło po niego HSV, płacąc trzy i pół miliona euro. Dobry ruch pod względem sportowym i finansowym - nie sposób ocenić go inaczej, niż pozytywnie. Łotysz w Niemczech grał do końca kariery, zahaczając jeszcze o Hannover i FC Köln. Zawiesił buty na kołku w wieku 29 lat, z powodów rodzinnych. Kibice „Kolejorza” do końca pragnęli jego powrotu do Wielkopolski.
Ocena: 9/10

Artur Wichniarek

Krótka przygoda, więc i będzie krótko. Doświadczony napastnik latem 2010 roku wrócił do drużyny, w której stawiał pierwsze kroki na dorosłych boiskach, po 11 latach spędzonych w Niemczech. Dla Lecha strzelił tylko jednego gola, w starciu z Interem Baku. Trudno powiedzieć cokolwiek więcej, bo już w styczniu przeniósł się do Ingolstadt. Niedługo potem zakończył karierę. Podpisany za darmo, był przyzwoitym uzupełnieniem składu.
Ocena: 4/10

Joel Tshibamba

Trzeci gracz linii ataku ściągnięty natychmiast po odejściu Lewandowskiego. Zawodnik rodem z Kinszasy przyszedł po niezłej połowie sezonu w Arce Gdynia za 300 tysięcy euro. Przy Bułgarskiej spędził zaledwie pół roku, po czym odszedł na wypożyczenie do grackiej Larissy. Niedługo potem przeniósł się tam na stałe. Dla Lecha strzelił tylko jednego gola, w przegranym meczu z Menchesterem City. Pamiętać go można właściwie tylko z przeróbki piosenki DJ-a BoBo z Mateuszem Borkiem w roli głównej. Po opuszczeniu Polski dużo jeździł po świecie: Rosja, Chiny, Dania, Armenia, Bułgaria, Słowenia, Cypr, Singapur, Belgia, ostatnio czwarta liga włoska. Aktualnie bez klubu.
Ocena: 2/10

Vojo Ubiparip

Przechodzimy do kolejnego, zimowego okienka. „Kolejorz” pozbył się dwóch napastników i pozyskał dwóch. Pierwszym z nich był 20-letni Serb ze Spartaka Suboticia, Vojo Ubiparip. Chociaż kosztował ponad pół miliona euro, to nie zachwycił. Nigdy nie przekroczył bariery czterech goli w sezonie, ale grywał też na skrzydłach czy za plecami wysuniętej „dziewiątki”. Po czterech i pół roku odszedł do węgierskiego Vasasu. W sezonie 2016/17 spróbował jeszcze powrotu do polski z Górnikiem Łęczna. Od dwóch lat w Bośni i Hercegowinie.
Ocena: 4/10

Bartosz Ślusarski

Powrócił do Poznania za niewielkie pieniądze, z Cracovii, dla której w dwa i pół roku strzelił tylko 10 goli. Z Lecha odszedł po trzech latach, w ciągu których zagrał 130 razy i zaledwie 30 razy trafił do siatki. Widać było, że nie do końca odpowiada standardom drużyny ze stolicy Wielkopolski, chociaż woli walki nie mogliśmy mu odmówić. W kampanii 2012/13 zdołał strzelić 12 goli, co stanowi jego najlepszy wynik w karierze. Nie poprawił go w Bełchatowie ani Legnicy, a od 2015 roku reprezentuje barwy Tarnovii Tarnowo Podgórne, na spokojnej piłkarskiej emeryturze.
Wciąż pamiętamy pudło z meczu z Pogonią.
Ocena: 3,5/10
SEZON 2011/12
Nie pojawili się nowi napastnicy.
SEZON 2012/13

Piotr Reiss

40-letni legendarny napastnik wrócił na Bułgarską na swój ostatni sezon w karierze. Zagrał osiem razy, strzelił swojego ostatniego gola w starciu Zagłębiem Lubin, dostał piękne pożegnanie przy okazji ostatniego w sezonie meczu z Koroną. Po prostu - miłe zakończenie kariery człowieka, który stał się ikoną Lecha.
Ocena: Tutaj nie chodziło o aspekty stricte sportowe

Łukasz Teodorczyk

Wykorzystując problemy Polonii Warszawa, „Kolejorz” pozyskał go zimą za niewielką opłatą. I o ile w Poznaniu specjalnego szczęścia do napastników „numer dwa” nie mieli, to pierwszy wybór po raz drugi okazał się trafiony. Nawet, jeśli pierwsze sześć miesięcy miał przeciętne. W kampanii 2013/14 strzelił jednak aż 20 goli, do których dorzucił siedem asyst.
W kolejnym sezonie zagrał dla Lecha zaledwie sześć razy, po czym odszedł do Dynama Kijów za cztery miliony euro. Potem przeniósł się do Anderlechtu - wszyscy pamiętamy, jakie zaliczył tam wejście. Obecnie jest częścią bardzo licznej „Polonii” w Serie A, chociaż w Udinese nie gra zbyt regularnie. Przy Bułgarskiej z pewnością dobrze go wspominają. Nie dość, że na boisku wyglądał dobrze, to jeszcze zagwarantował niezły zarobek!
Ocena: 8/10
SEZON 2013/14

Dawid Kownacki

Tym razem bez zakupów, za to z wychowankiem, który dołączył do pierwszej drużyny „Kolejorza”. Dawid Kownacki to jeden z największych talentów, jakie w ostatnich latach opuściły akademię Lecha. Swoją pierwszą szansę otrzymał w rundzie wiosennej, a do siatki trafił już w trzecim spotkaniu - jeszcze przed 16. urodzinami.
„Kownaś” nie był klasycznym strzelcem, ale imponował jak na swój wiek. W trzy i pół sezonu strzelił 27 goli. Biorąc pod uwagę, że opuszczał Poznań niedługo po tym, jak skończył 20 lat, był to naprawdę niezły wynik. Sampdoria zapłaciła za niego 4 miliony euro. Po przenosinach do Düsseldorfu jego kariera wyhamowała, ale to wciąż piłkarz, który stanowi dobrą reklamę „Dumy Wielkopolski” na zachodzie.
Ocena: 7/10
SEZON 2014/15

Zaur Sadajew

Lech wypożyczył Czeczena z Tereka Grozny po tym, jak ten spędził pół roku w gdańskiej Lechii. I to pomimo tego, że strzelił jedynie trzy gole. W Poznaniu spędził prawie cały sezon, trafiając łącznie dziewięć razy (chociaż czterokrotnie w Pucharze Polski). Nie słynął ze skuteczności, ale był prawdziwym pracowitym walczakiem. Z „Kolejorzem” sięgnął po mistrzostwo kraju. Ostatecznie postanowił wrócić do drużyny macierzystej, z którą wciąż jest związany kontraktem. Do niedawna na wypożyczeniu w MKE Ankaragücü, ale pobyt w Turcji zakończył na własną rękę.
Ocena: 6/10
SEZON 2015/16

Marcin Robak

Nie wiem, na ile wpływ na transfer Marcina Robaka do Lecha miał mecz z 2014 roku, w którym strzelił poznańskiej drużynie aż pięć goli, ale z pewnością można powiedzieć, że dał władzom do myślenia. Niespełna półtora roku później doświadczony snajper znalazł się już w Poznaniu. Docelowo - jako główna strzelba.
Pierwszy sezon, niemal w całości, stracił przez urazy. W drugim jednak został królem strzelców Ekstraklasy (ex aequo z Marco Paixão) z 18 golami na koncie. Seria nieporozumień z trenerem Nenadem Bjelicą doprowadziła do jego odejścia z klubu wraz z końcem kampanii. Na dwa lata przeniósł się do Wrocławia, a przed startem tego sezonu 37-latek zdecydował się na powrót do Widzewa. Swoim wyborem dosyć mocno rozzłościł zresztą ultrasów Śląska.
Ocena: 7/10

Denis Thomalla

Nieczęsto zdarza się, że do naszej Ekstraklasy trafia piłkarz RB Lipsk. Nawet jeśli był jedynie rezerwowym, który ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w Austrii. Niemniej, po Thomalli wszyscy spodziewali się zdecydowanie więcej, niż pokazał. A nie pokazał... praktycznie nic. Strzelił dwa gole, na początku sezonu, przeciwko FK Sarajewo i Videotonowi, a potem stopniowo zaczął grać coraz mniej. Już zimą został wypożyczony do Heidenheim, dokąd niedługo potem przeniósł się na stałe. Wciąż jest zawodnikiem klubu 2. Bundesligi. W 100 meczach trafił jedynie 17 razy. Bez rewelacji.
Ocena: 2/10

Nicki Bille Nielsen

Złośliwi mogliby powiedzieć, że nieszczęścia chodzą parami. Duński obieżyświat, z przeszłością we Włoszech, Hiszpanii, Norwegii czy Francji miał okazać się opoką ofensywy Lecha, wydano nawet 400 tysięcy euro. Jego zadziorny charakter dawał nadzieję, że może ożywić zespół. Tymczasem, jeśli Nicki czymś zaimponował, to raczej... brzuszkiem. W półtora sezonu strzelił osiem bramek i zdecydowanie zawiódł. Zimą 2018 roku odszedł za darmo do Panioniosu, aby niedługo potem wrócić do ojczyzny. W Danii znany jest już bardziej jako skandalista, niż piłkarz. O aferach z jego udziałem słyszymy bardzo regularnie.
Ocena: 2,5/10
SEZON 2016/17
Nie pojawili się nowi napastnicy.
SEZON 2017/18

Christian Gytkjaer

Po odejściu Robaka nadeszła pora na znalezienie kolejnego lidera ataku. Wybór padł na duńskiego zawodnika TSV Monachium, który do Poznania trafił za darmo. Jak to już było z „jedynkami” - znowu udało się trafić dobrze. 29-latek sezon po sezonie jest pewnym źródłem bramek. Kolejno strzelał 21, 17 goli, a przed zawieszeniem obecnych rozgrywek mógł się pochwalić 18 trafieniami w 27 meczach. Niech najlepszy dowód tego, że został prawdziwą gwiazdą Ekstraklasy, stanowią jego regularne powoływania do reprezentacji Danii.
Ocena: 8/10

Deniss Rakels

Kolejny zawodnik, który zaliczył krótką przygodę w Poznaniu. Łotysz odszedł z Cracovii do Reading zimą 2016 roku, ale po półtora roku wrócił do Polski. Wypożyczenie do Lecha nie należało do udanych. 14 występów, właściwie wszystkie z ławki, jedynie dwie asysty. W styczniu skończył pobyt w Wielkopolsce, aby na podobnej zasadzie wrócić na stadion przy Kałuży. Od 2018 roku jest zawodnikiem cypryjskiego Pafos, z którego wypożyczono go do FC Ryga. Właściwie jedynym pozytywem jego okresu w Poznaniu było to, że nie utopiono zbyt dużych pieniędzy.
Ocena: 2/10

Oleksij Chobłenko

Poszukiwanie rezerwowego napastnika odcinek 2323525 - tym razem na Ukrainie. 23-letni, były zawodnik Dynama Kijów został wypożyczony z Czernomorca Odessa zimą. Przez prawie pół roku ominął jedynie pięć okazji do wybiegnięcia na boisko, chociaż głównie pojawiał się na nim z ławki. Zdołał strzelić dwa gole (Śląskowi Wrocław i Górnikowi Zabrze). Bez tragedii, ale i nie przekonał na tyle, aby dostać stały kontrakt. Po przygodzie w Polsce szukał szczęścia na Białorusi, a ostatnio dołączył do SK Dnipro-1, z powrotem w ojczyźnie.
Ocena: 3/10

Elwir Koljić

Bośniak przychodził na wypożyczenie do Lecha jako superstrzelec rodzimej ekstraklasy. 21-latek mógł okazać się naprawdę ciekawym piłkarzem, ale po trzech występach z ławki uszkodził więzadło w kolanie. Stracił dwa miesiące, dostał jeszcze dwa razy ogony i wrócił do macierzystego FK Krupa. Niedługo potem sięgnęła po niego rumuńska drużyna CSU Craiova, dla której w 32 meczach strzelił 16 goli. Jak widać, miał potencjał, ale i niesamowitego pecha. Stąd – bez oceny.
Ocena: brak - nie dostał prawdziwej szansy przez kontuzję
SEZON 2018/19

Paweł Tomczyk

Może i wychowanek „Kolejorza” debiutował w barwach wielkopolskiej ekipy już w sezonie 2016/17, ale dopiero półtora roku później naprawdę zaistniał w drużynie i stał się prawdziwą „dwójką” w ataku. Nie jest typowym „finisherem”, a raczej walczakiem. Najczęściej pojawia się z ławki, w 34 występach strzelił pięć goli. Przyzwoita opcja rezerwowa, wciąż ma jedynie 21 lat.
A... no i rundę wiosenną poprzedniej kampanii spędził na wypożyczeniu w Piaście Gliwice. Cztery razy wybiegł na murawę w roli zmiennika, strzelił dwa gole i, oczywiście, dołożył cegiełkę do mistrzostwa Polski!
Ocena: 5/10

Dioni Villalba

Jeśli o nim nie pamiętacie, to nie będziemy wam robić wyrzutów. Swego czasu każdy w lidze chciał mieć swojego Carlitosa. Lech postawił właśnie na 28-latka z 3-ligowej hiszpańskiej Fuenlabrady. Przyszedł za darmo, zagrał osiem razy, w lidze uzbierał łącznie 150 minut, nie pokazał właściwie nic. W styczniu już go nie było - wrócił do ojczyzny.
Ocena: 1/10

Timur Żamaletdinow

Młodego wychowanka CSKA Moskwa uważano w Rosji za duży talent. W wieku 21 lat miał już na koncie 41 meczów dla stołecznej drużyny, w których pięć razy trafił do siatki. Wypożyczenie do „Kolejorza” miało mu pomóc w regularnej grze. Reprezentant kraju do lat 21 regularnie pojawiał się z ławki w rundzie wiosennej sezonu 2018/19 i strzelił nawet gola Jagiellonii. W kolejnym spotkaniu, wygranym z Legią, rozegrał pełne 90 minut i zaprezentował się dobrze, ale... przyplątał się uraz, który zakończył jego kampanię. Poznaniacy postanowili jednak przedłużyć jego pobyt w klubie o 12 miesięcy. W obecnych rozgrywkach praktycznie nie podnosi się z ławki - na boisku spędził tylko 20 minut. Lepiej znany kibicom rezerw.
Ocena: 2,5/10
SEZON 2019/20
Nie pojawili się nowi napastnicy.
Kacper Klasiński

Przeczytaj również