Lech po bolesnej porażce z Cracovią zrehabilitował się w starciu z islandzkim Breidablik. Wygrał aż 7:1 i wyglądał już znacznie lepiej niż na inaugurację sezonu. Wydaje się, że “Kolejorz” zaczyna się rozpędzać. Lechia to oczywiście groźny rywal, zwłaszcza u siebie, ale faworyta do triumfu i tak upatrujemy w drużynie ze stolicy Wielkopolski. Ma ona po prostu znacznie więcej jakości.