Po pierwszym spotkaniu z Kostaryką wydawało się, że Hiszpanie wezmą ten turniej szturmem. 7:0 z pierwszym przeciwnikiem nie miało jednak wielkiego znaczenia, bo w kolejnych spotkaniach: zremisowanym z Niemcami i przegranym z Japonią podopieczni Luisa Enrique spisywali się już gorzej.
Drugie miejsce w tej grupie może się jednak przysłużyć La Furia Roja, bo Hiszpania unika w fazie pucharowej Brazylii, trafiając do nieco łatwiejszej części drabinki. W niezłej formie jest Alvaro Morata, który zdobył już trzy bramki, w dwóch pierwszych meczach grając jako rezerwowy.
Dość dziwnie wygląda sytuacja hiszpańskiej drużyny na środku obrony, gdzie nadal gra nominalny pomocnik Rodri. To zaskakujące biorąc pod uwagę, że dość naturalnie wygląda zestawienie Laporte-Torres czy ewentualnie z Ericiem Garcią. Na mecz z Maroko do podstawowego składu powinien wrócić Ferran Torres, którego ostatnio zastąpił Nico Williams.