5 powodów, dla których Real Madryt wygra El Clasico. Miejsce "Królewskich" jest na królewskim tronie

5 powodów, dla których Real Madryt wygra El Clasico. Miejsce "Królewskich" jest na królewskim tronie
Meng Dingbo/Xinhua/PressFocus
Jeśli Real Madryt zwycięży w El Clasico to wyprzedzi Barcelonę w tabeli ligowej i zrobi ważny krok w kierunku mistrzostwa Hiszpanii. Realny scenariusz? Jak najbardziej.
Niewiele ponad cztery miesiące temu “Królewscy” byli na granicy odpadnięcia z Ligi Mistrzów, a strata do liderującego Atletico na krajowym podwórku zdawała się być nie do odrobienia. Zewsząd krytykowanego Zinedine’a Zidane’a typowano do rychłego zwolnienia. Pojawiały się scenariusze, w których natychmiastowo miałby go zastąpić Raul Gonzalez, trenujący zespół rezerw. I co? I, jak zawsze, “Zizou” uciekł spod topora, a jego podopieczni zanotowali serię sześciu zwycięstw z rzędu, pokonując m.in. Sevillę, Atletico oraz Gladbach w Champions League. Od tamtego momentu “Los Blancos” zaliczyli właściwie tylko dwie poważne wpadki. Odpadli z Pucharu Króla z trzecioligowym Alcoyano oraz polegli na własnym boisku z Levante.
Dalsza część tekstu pod wideo
Dziś są trzy punkty za “Atleti”, dwa za Barceloną i jedną nogą w półfinale Ligi Mistrzów. A Real znów przyjemnie się ogląda, nawet bez Sergio Ramosa i wiecznie niedysponowanego Edena Hazarda. Ale to nie jedyny powód, dla którego madrytczycy mogą dziś świętować triumf nad odwiecznym rywalem z Katalonii. Znaleźliśmy ich co najmniej pięć.

1. Fala wznosząca

Real jest świeżo po imponującej wygranej nad Liverpoolem w Lidze Mistrzów. Przeciwko “The Reds” podopieczni Zidane’a zagrali doskonałe spotkanie. Wyraźnie górowali nad gośćmi z Anglii. Na medal spisał się awaryjny duet stoperów Nacho-Militao, tercet środkowych pomocników znów wszedł na niebotyczny poziom, a z przodu kunszt strzelecki wreszcie objawił światu Vinicius Junior.
“Królewscy” mają pełne prawo liczyć, że i w Klasyku pomysły “Zizou” wypalą po raz kolejny. A przecież w lidze Real nie przegrał od 30 stycznia, zaliczając po drodze jedynie dwa remisy - z Atletico oraz Realem Sociedad. Zwycięstwo z Barceloną stanowiłoby następny krok w dobrą stronę. A sposób na “Barcę” piłkarze Zidane’a pokazali już jesienią, kiedy byli wyraźnie lepsi i wrócili z Camp Nou z wynikiem 3:1.

2. Magiczne trio

Wyżej przeczytacie o niebotycznym poziomie, jaki przeciwko Liverpoolowi zaprezentowało tridente Toni Kroos - Casemiro - Luka Modrić. Nie ma w tych słowach ani cienia przesady. Lata mijają, metryka nie kłamie, ale tych trzech wybitnych piłkarzy nadal potrafi zagrać taki koncert, że opadają szczęki. Znów doskonale się uzupełniają, znów fachowo ryglują środek pola, znów bezbłędnie wykonują zadania zlecone przez Zidane’a. Kroos zanotował bajeczną asystę przy pierwszym golu Viniciusa. Modrić - przy drugim, kiedy to błysnął będąc pod presją rywali, przytomnie wchodząc w pole karne i dogrywając piłkę do Brazylijczyka. Wreszcie - Casemiro tak zdominował centralną strefę boiska, że Naby Keita dostał “wędkę” przed przerwą, a Thiago Alcantarę mogliśmy zapamiętać z co najwyżej brzydkiego faulu w drugiej połowie.
A pamiętacie, kto i w jaki sposób asystował Viniciusowi w ostatnim El Clasico?
Z całym szacunkiem dla Sergio Busquetsa, Frenkiego de Jonga i Pedriego, którzy prawdopodobnie stworzą barcelońskie trio w środku pola, ale to mimo wszystko nie ten poziom. Zakładając oczywiście, że madryckie “CKM” zagra niczym z Liverpoolem. Ich odpowiednia postawa będzie kluczowa dla odprawienia “Barcy” z kwitkiem.

3. Przewaga psychologiczna

To właśnie “Królewscy” mają przewagę psychologiczną nad rywalem z Katalonii, a nie odwrotnie. Dlaczego? Po pierwsze, madrytczycy wygrali pierwszy Klasyk w bieżącym sezonie, wywożąc cenne trzy punkty z Camp Nou pod koniec października. Po drugie, ostatni raz ulegli Barcelonie ponad dwa lata temu. Potem przyszedł remis i wreszcie dwa zwycięstwa z rzędu “Los Blancos”, w tym to ostatnie. Po trzecie, to Real jest gospodarzem tego spotkania. Jasne, “Blaugrana” świetnie sobie radzi na wyjazdach, ale z uwagi na grę na “treningowym” Estadio Alfredo Di Stefano nie będzie to zwykły mecz. O braku przyzwyczajenia do ważnych spotkań rozgrywanych na tego typu boisku mówił ostatnio Juergen Klopp. Kto wie, czy tej wymówki nie będzie zmuszony użyć także Ronald Koeman.
Po czwarte, Real ma jeszcze w zanadrzu Ligę Mistrzów, przy której mistrzostwo Hiszpanii, mimo wszystko, zdaje się być znakomitym, ale jednak dodatkiem. Szczególnie, że tytuł udało się mu wywalczyć w ubiegłym sezonie. Brak obrony miana najlepszej drużyny w kraju nie byłby końcem świata dla “Królewskich”. A Barcelona? Został jej “tylko” Puchar Króla. Dlatego właśnie liga jest priorytetem Leo Messiego i spółki. Tym bardziej, że na razie na czele wciąż widnieje Atletico, z wykopanym z Camp Nou Luisem Suarezem w składzie.
A zatem - Real może, Barcelona musi? Być może to nadużycie, lecz to po stronie gości powinno być dzisiaj większe napięcie.

4. Zinedine Zidane

“Zizou” umie wygrywać wielkie i ważne mecze. Udowodnił to zgarniając trzy Ligi Mistrzów. Pokazał to w tym sezonie, gdy znów oszukał przeznaczenie i wyprowadził drużynę kryzysu, ogrywając Atletico w derbach oraz Gladbach w spotkaniu decydującym o awansie z fazy grupowej Champions League. Zaśmiał się prosto w twarz krytykom, którzy wywozili go z Madrytu na taczkach i określali jedynie “wybieraczem składu”. Nadal może w pełni uratować ten - wydawałoby się stracony - sezon, nawet przywożąc do stolicy Hiszpanii podwójną koronę. To bardzo optymistyczny scenariusz, ale nie nierealny. Zidane miał już w tym sezonie kilka gier o wadze dzisiejszego El Clasico. Wszystkie wygrał. Czemu znów by tego nie powtórzyć?
Tego, jak wygrywać i być w pełni gotowym na prowadzenie najważniejszego klubu na świecie, “Zizou” uczył się w końcu w Centrum Prawa i Ekonomii Sportu na Uniwersytecie w Limoges. Zanim objął madryckie stery w roli szkoleniowca, spędził tam dwa lata. Nie wywyższał się. Mówił, że jest niewykształcony, ma braki, które musi nadrobić.
Nadrobił. I to jak. Więcej o cudownej metamorfozie Zinedine’a Zidane’a przeczytacie W TYM MIEJSCU.

5. Odrodzenie Marco Asensio

Chciałoby się napisać - wreszcie. Wreszcie Marco Asensio, cudowne dziecko hiszpańskiej piłki, osiągnął właściwą formę. Ma świetną passę bramkową w czterech spotkaniach z rzędu. Pokonywał kolejno bramkarzy: Atalanty, Celty Vigo, Eibaru oraz Liverpoolu. A przecież długo kazał na siebie czekać. W obecnym sezonie na ogół był apatyczny. Po prostu zawodził. Niespełna miesiąc temu opublikowaliśmy na naszych łamach tekst, w którym pisaliśmy o Asensio tak:
- Fani Realu co roku śmieją się, że najważniejszym transferem lata na Bernabeu ma być Marco Asensio - jego powrót po kontuzji, zbudowanie formy albo “nowy, świeży start”. Za każdym razem pary Hiszpanowi wystarcza na około miesiąc. W Madrycie już przestano wierzyć, że 25-latek może jeszcze cokolwiek wnieść do drużyny.
A może jednak warto w Marco uwierzyć? On lubi strzelać gole w wielkich spotkaniach. A dzisiejszy Klasyk z pewnością takim jest.
***

Gdyby Real obronił mistrzowski tytuł, dokonałby właściwie niemożliwego. Ale drużyna Zinedine’a Zidane’a wielokrotnie udowadniała, że limity to dla niej “pestka”. Kolejny triumf nad Barceloną byłby krokiem w kierunku utrzymania się na królewskim, hiszpańskim tronie. Jak na “Królewskich” oczywiście przystało.
Na relację live z El Clasico zapraszamy od 20:00. W jej trakcie będzie dostępny czat na żywo dla zarejestrowanych użytkowników. Pierwszy gwizdek sędziego powinniśmy usłyszeć o 21:00.

Przeczytaj również