Borussia Dortmund - Bayern Monachium. Teraz albo nigdy BVB. Erling Haaland przyćmi Roberta Lewandowskiego?

Teraz albo nigdy: Borussia żądna zemsty za jesienną kompromitację. Haaland przyćmi Lewandowskiego?
BVB
Ledwie dwa tygodnie temu jedyną frajdę kibicom mogły sprawić co najwyżej nieustanne powtórki meczów z minionej epoki. Jednak czasy papierowych emocji wzbudzanych przez odwijane taśmy wreszcie dobiegły końca. Bundesliga, choć bez hucznego udziału publiczności, z impetem i należytym animuszem wróciła do życia, dzięki czemu już dziś serwuje nam spotkanie, które elektryzuje całą piłkarską Europę. Za kilka godzin na Signal Iduna Park być może rozstrzygną się losy mistrzowskiego tytułu.
Dzieje pojedynków Bayernu z Borussią Dortmund sięgają takich czasów, że nawet najstarsi górale ze Schwarzwaldu mogą nie pamiętać pierwszych starć tych dwóch wielkich ekip. O 18.30 historia zejdzie jednak na dalszy plan. Wszelkie dotychczasowe konfrontacje i animozje mogą odejść do lamusa, ponieważ stawka będzie, niczym w kultowym serialu Andrzeja Konica i Janusza Morgensterna, większa niż życie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Pomimo heroicznych prób oportunistów z Lipska, nierozłączny tandem hegemonów niemieckich boisk znów próbuje podporządkować sobie całą Bundesligę. W zagłębiu Westfalii dojdzie do potyczki lidera z najgroźniejszym rywalem, liderem pędzącego peletonu, który ściga faworyta z Monachium. Chociaż Bayern przystąpi do "Der Klassikera" z pole-position, podopieczni Luciena Favre'a wciąż mają szansę na podniesienie za kilka tygodni mistrzowskiej patery.

Odzyskać prym

Borussia raczej nie potrzebuje dodatkowej motywacji, bo ich ostatnie mistrzostwo przypada na rok 2012, gdy jeszcze z ławki dyrygował Juergen Klopp, a na murawie rządziło słynne polskie trio. Kolejne lata to już nieprzerwane pasmo sukcesów monachijskich rywali, którzy oczywiście ani myślą o oddawaniu pałeczki pierwszeństwa.
- Nadchodzi kluczowy tydzień dla naszej drużyny. Mamy powody, aby czekać na wtorkowy mecz. Chcemy sprowadzić tytuł do domu, do Monachium, tam, gdzie jego miejsce - odważnie zapowiedział Thomas Mueller po sobotnim meczu przeciwko Eintrachtowi. "Die Roten" zgarnęli siedem mistrzostw z rzędu, ale nie ma mowy o żadnym nasyceniu, ich apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ekipa z Allianz Areny, zamiast osiąść na laurach, pragnie kontynuować tradycję i po raz wtóry przywdziać zwycięski wieniec.
Z kolei BVB chce wreszcie odegnać hen daleko demony przeszłości, które niejeden raz potrafiły pętać im nogi. Wystarczy przypomnieć sobie ubiegłą kampanię, gdy w pewnym momencie Dortmund wypracował sobie niebagatelną przewagę dziewięciu oczek nad Bawarczykami. Tytuł powoli majaczył na horyzoncie, znajdował się tuż na wyciągnięcie ręki.
- Od lat perspektywa pokonania Bayernu nie była tak realna. Dortmund ma dobrą drużynę i wiedzą jedno - mistrzostwo teraz, albo nigdy - mówił przed rokiem Ottmar Hitzfeld.
Jak wszyscy dobrze pamiętamy, Borussia zmarnowała swoją okazję, tracąc punkty w kuriozalnych okolicznościach. Początek końca ich drogi po mistrzostwo nastąpił właśnie podczas wiosennego "Der Klassikera", gdy monachijczycy włączyli szósty bieg, odprawiając ich z kwitkiem i bagażem pięciu bramek. Wbrew opinii Hitzfelda, Borussia podniosła się z kolan po ubiegłorocznej klęsce, otrzepała bitewny kurz, zabliźniła rany i znów rzuca rywalom wyzwanie. Lucien Favre i spółka staną przed kolejną (nie)powtarzalną szansą na dziewiąty ligowy skalp w historii klubu.

W paszczy lwa

Gdyby mecz odbywał się na Allianz Arena, kibice Bayernu mogliby już wyciągać szampany, piwa i wursty z otchłani zamrażarek. Wspomniany powyżej "klasyk" sprzed roku tylko dopełnił tragiczną z perspektywy dortmundczyków historię. W ostatnich latach wyjazdy kończyły się srogimi batami.
Przewrotność polega na tym, że polem bitwy będzie świątynia Borussii, Signal Iduna Park, gdzie bilans ich bezpośrednich konfrontacji jest znacznie lepszy Ostatni raz Bawarczycy wywieźli stamtąd komplet punktów w 2017 r. O tym, jak odległe to czasy, najlepiej świadczy fakt, że na ławce trenerskich siedzieli wówczas Peter Bosz i Jupp Heynckes, a w ataku "Żółto-czarnych" biegali Aubameyang, Yarmolenko, Kagawa i Pulisic. Inna epoka.
W trakcie obecnej kampanii wiceliderzy z Dortmundu wrócili do dawnych zwyczajów i nie oferują choćby najmniejszej taryfy ulgowej w domowych starciach. Dość powiedzieć, że ich ligowy bilans meczów u siebie wynosi dziesięć zwycięstw i okrąglutkie zero porażek. Jeszcze żadna drużyna nie sforsowała Signal Iduna Park, a o tym, że ściany pomagają gospodarzom, nawet bez obecności kibiców, brutalnie przekonało się Schalke.
- Wsparcie fanów jest bardzo ważne, to oczywiste. Teraz będzie inaczej. Potrzebujemy najwyższego poziomu mobilizacji - ogłosił Favre przed derbami Zagłębia Ruhry. "Żółta Ściana" nie wspomoże, zatem Bayern teoretycznie powinien mieć ociupinkę łatwiej.

Idealna forma

Pytanie brzmi, czy Bawarczycy potrzebują w ogóle jakichkolwiek udogodnień, skoro przystępują do walki w wybornej dyspozycji. Jeśli ktoś miał pewne wątpliwości, czy Bayern po dwumiesięcznej przerwie nawiąże do poziomu sprzed pandemii, to odpowiedź otrzymał w błyskawicznym tempie. Lewandowski jak strzelał, tak strzela, Mueller w swoim stylu dokłada cegiełki w klasyfikacji kanadyjskiej, Kimmich serwuje asysty na srebrnej tacy, a Davies pozostaje jednym z największych odkryć tego sezonu. Kolektyw, którego celem jest obrona tytułu, funkcjonuje perfekcyjnie, a remedium na "Flickball" jeszcze nie zostało wynalezione. Nawet jak Bayern gra dość leniwie, jak w pierwszej kolejce po powrocie rozgrywek z Unionem Berlin, to i tak bez żadnych kłopotów dopisuje trzy “oczka” do dorobku.
Komplet punktów przedłużył serię zwycięstw 55-latka, która rozpoczęła się w połowie grudnia. Jeśli nadal można użyć wyrażenie efekt nowej miotły, to w tym przypadku działa ono jeszcze lepiej, niż u bohatera sagi J.K. Rowling po zakupie Nimbusa 2000. Hansi Flick notuje kapitalne wyniki na ławce trenerskiej, chociaż sam jest niezwykle samokrytyczny w kwestii swoich poczynań.
- Po strzeleniu trzeciego gola zabrakło nam koncentracji, wyglądaliśmy gorzej. Wyciągniemy z tego wnioski, we wtorek oczekuję dobrego meczu - wyznał na pomeczowej konferencji przed kilkoma dniami, tuż po rozgromieniu Eintrachtu.
Chwilowy spadek zaangażowania i dopuszczenie Hintereggera do zdobycia dwóch bramek to właściwie jedyne zarzuty po ostatniej wygranej. Bayern gra skutecznie, z polotem, łączy efektowność z efektywnością. Ale rywale także nie mają się czego wstydzić.
Sześć punktów, sześć zdobytych bramek, dwa czyste konta, czyli bilans wprost idealny. Lucien Favre, pomimo urazów Schulza, Zagadou i Reusa, nie ma powodów do zmartwień, ponieważ z bardzo dobrej strony zaprezentowali się inni bohaterowie. Thorgan Hazard stale zgłasza akces w rywalizacji o miano najzdolniejszego spośród swoich braci. Pojedyncze zagrania błyskotliwego Juliana Brandta znamionują najwyższą możliwą jakość. Zaś doświadczony kapitan Łukasz Piszczek utrzymuje wysoką formę, a wyczyny wahadłowych wyglądają jak wyścig TGV z koleją Shinkansen.

Święto futbolu

Bazując na dotychczasowych rezultatach, wytypowanie faworyta to prawdziwa loteria porównywalna z rzutem monetą. Tak jak istnieje połowa szans, że wypadnie reszka, tak i rozkład sił w nadchodzącym "Der Klassikerze" oscyluje w granicach 50:50. Z jednej strony mamy wytrawnych mistrzów, dla których mecze o takim ciężarze gatunkowym nie są pierwszyzną, a z drugiej głodnych triumfu pretendentów, dysponujących atutem własnego boiska.
Borussia musi postawić wszystko na jedną kartkę, chociaż każdy z zawodników Favre'a będzie miał z tyłu głowy widmo potencjalnej porażki. Ewentualne siedem punktów straty brzmiałyby jak ostateczny wyrok w postaci pozostania Bayernu na tronie. Jeśli BVB marzy o odrobieniu strat, musi zabrać się do roboty od pierwszego gwizdka. Niedługo przekonamy się, czy szwajcarski trener wyciągnął wnioski z jesiennego pogromu i skutecznie przygotował plan rozpracowania układanki Flicka. Oczy całego piłkarskiego świata zwrócone są na Dortmund. Liga niemiecka jest wielka jak nigdy - nawet hiszpański "As" poświęcił okładkę Haalandowi i "Lewemu".
Każdy "Der Klassiker" stanowi niemieckie oraz europejskie święto futbolu, ale ten dzisiejszy będzie doprawdy wyjątkowy. W obliczu mistrzowskiej stawki liczymy na równie dużą dawkę emocji i piłkarskiej jakości. Obie drużyny zmierzą się po raz 102. na szczeblu Bundesligi. Oby futbolowa zabawa również była na 102.
Czy Erling Haaland otworzy swój dorobek strzelecki w historii potyczek z Bayernem, Thomas Mueller po raz 18. w tym sezonie zanotuje asystę, a Robert Lewandowski spędzi sen z powiek Gerdowi Muellerowi, zagrażając jego rekordom? Śledźcie naszą relację na żywo punktualnie od godziny 18:00! Pierwszy gwizdek pół godziny później. Zapraszamy do wspólnego przeżywania wielkich piłkarskich emocji z Meczykami.
Mateusz Jankowski
***
TUTAJ przeczytasz tekst o Alphonso Daviesie - odkryciu sezonu i jego zwariowanej, niełatwej historii. Wiedzieliście, że przyszedł na świat w ośrodku dla uchodźców, bo jego rodzina uciekała przed krwawą wojną?
TUTAJ przeczytasz tekst o Łukaszu Piszczku - weteranie w dortmundzkim “Kindergarten”. Dlaczego “Piszczu” jest Borussii niezbędny i przedłużenie kontraktu o kolejny rok nie powinno nikogo dziwić? Zapraszamy.

Przeczytaj również