Cudowna przemiana Guardioli. Dzięki temu Manchester City znów może dominować w Anglii. Wystarczy na tytuł?

Cudowna przemiana Guardioli. Dzięki temu Manchester City znów może dominować w Anglii. Wystarczy na tytuł?
Pressfocus/MB Mxi
Manchester City awansuje przynajmniej tymczasowo na pozycję lidera tabeli Premier League, jeśli odniesie dziś wieczorem dziewiąte z rzędu zwycięstwo we wszystkich rozgrywkach. Niedawno krytykowany Pep Guardiola nieoczekiwanie znowu może na koniec tego sezonu triumfować. I to tak, jak nigdy wcześniej.
Czy wiecie, że Manchester City przegrał dotychczas w tym sezonie zaledwie dwa spośród 28 meczów rozegranych we wszystkich rozgrywkach? Ten fakt może stanowić szczególne zaskoczenie, jeśli weźmie się pod uwagę, że raptem dwa miesiące temu podopieczni Pepa Guardioli zajmowali - uwaga! - 13. miejsce w ligowej tabeli. I to z ośmioma punktami straty do liderującego wtedy Tottenhamu. O problemach hiszpańskiego menedżera pisaliśmy tutaj. Umieściliśmy go też w gronie największych przegranych 2020 r.
Dalsza część tekstu pod wideo
Tymczasem teraz to City ma wszystko w swoich rękach. Dziś gra z Aston Villą. Zaraz może zameldować się na szczycie tabeli, dodatkowo z jednym meczem zaległym na koncie.

Koniec pressingu

Co zmieniło się zatem w grze Manchesteru City w minionych tygodniach?
Zmianę można uznać za wręcz fundamentalną - nie tyle nawet dla zespołu, co dla jego menedżera. Pep Guardiola postanowił zrezygnować z jednego z dwóch podstawowych założeń własnej trenerskiej filozofii: wysokiego pressingu. Linia obrony została ustawiona niżej. Nacisk został położony na drugi fundament: posiadanie piłki.
- Jedyną różnicą jest to, że biegamy mniej - skomentował sam Hiszpan przed jednym z ostatnich meczów. - Wcześniej biegaliśmy za dużo. Aby grać w piłkę nożną, trzeba biegać dużo mniej. Kiedy drużyna nie jest w posiadaniu piłki, musisz biegać, ale będąc przy niej, musisz pozostać bardziej na pozycji i pozwolić “biegać” piłce, nie tobie.
Efekt? To Manchester City stracił dotychczas w tym sezonie Premier League najmniej goli (13 w 17 spotkaniach). W ostatnich dziewięciu ligowych spotkaniach bramkarze wicemistrzów Anglii skapitulowali łącznie jedynie dwa razy. Statystyka prezentuje się jeszcze bardziej imponująco, kiedy uwzględnimy w niej wyłącznie te mecze, w których duet środkowych obrońców City stworzyli Ruben Dias i John Stones. Równie nieoczekiwanie, co nieprzypadkowo, Guardiola postawił na tę dwójkę po przegranym niemal równo dwa miesiące temu spotkaniu z Tottenhamem (0:2). Od tamtej pory, w ośmiu ligowych spotkaniach z Portugalczykiem i Anglikiem w centrum defensywy, City stracili jedną jedyną bramkę. I to w doliczonym czasie gry pewnie wygranego meczu przeciwko Chelsea na Stamford Bridge (3:1).
Co wydarzyło się tymczasem, kiedy Stonesa zabrakło na boisku podczas domowego spotkania z West Bromwich Albion? Mecz zakończył się sensacyjnym remisem 1:1.

Uwolnić De Bruyne

Znacząca zmiana sposobu gry Manchesteru City zapewne ma związek z wyjątkowością intensywnością trwającego sezonu. Mecze rozgrywane są niemal bez wyjątku co trzy dni. Wysoki pressing - zwłaszcza w wydaniu zespołów prowadzonych przez Guardiolę - wiąże się tymczasem ze znaczącym nakładem sił. Jak zauważył na łamach “The Guardian” Jonathan Wilson, hiszpański szkoleniowiec już od jakiegoś czasu szukał jednak zarazem sposobu na dodatkowe zabezpieczenie podatnej na zagrożenie, wysoko ustawionej linii obrony. Kiedy nie do końca sprawdziło się ustawienie z dwójką defensywnych pomocników, Guardiola w końcu posunął się do bardziej radykalnych dla siebie środków.
Bardziej defensywne nastawienie ma oczywiście swoje konsekwencje po drugiej stronie boiska. Liverpool, Manchester United, Leicester City, Tottenham i Chelsea w komplecie strzeliły dotychczas w tym sezonie Premier League więcej goli od Manchesteru City. Drużyna jeszcze niedawno bijąca historyczne rekordy pod względem liczby zdobywanych bramek zapisała na swoje konto raptem 29 trafień w pierwszych 17 ligowych meczach rozegranych w obecnych rozgrywkach. Tylko w sześciu z nich strzeliła więcej niż jednego gola. Cztery razy zwyciężyła w stosunku 1:0. Jej najlepszy strzelec, Raheem Sterling, zdobył dotychczas pięć bramek.
W tym miejscu trzeba też naturalnie wspomnieć o problemach zdrowotnych nękających od dłuższego czasu obu nominalnych napastników City: Sergio Aguero i Gabriela Jesusa. Tym większym priorytetem dla Guardioli stało się zatem w tym sezonie stworzenie jak najlepszych warunków na boisku dla Kevina De Bruyne’a. Tak, żeby Belg mógł robić to, co potrafi najlepiej. Efekty są co najmniej zadowalające. De Bruyne zaliczył asystę w każdym z wyjątkiem jednego spośród pięciu ostatnich ligowych meczów.

Nowa gwiazda

W ostatnich tygodniach rozbłysła także gwiazda ciągle dopiero 20-letniego Phila Fodena.
- Jego liczby: występów, goli, asyst, kilometrów przebiegniętych dla drużyny w tym wieku mówią same za siebie - zauważył ostatnio Guardiola. - To facet, który gra blisko bramki przeciwnika, ma wyjątkowy instynkt. Strzela gole nie tylko lewą, ale również prawą nogą. Zasługuje na to, żeby grać. Jego standardy są coraz wyższe. Mam wrażenie, że on żyje grą w piłkę nożną 24 godziny na dobę.
Młody Anglik rozpoczął 2021 rok od dubletu i asysty na Stamford Bridge oraz zwycięskiego trafienia, prawą nogą, przeciwko Brighton. Na przestrzeni ostatniego miesiąca wpisał się również na listę strzelców w meczach Pucharu Ligi (przeciwko Arsenalowi) oraz Pucharu Anglii. Zaczął grać tak, jak oczekiwano od niego po odejściu z klubu z końcem ubiegłego sezonu Davida Silvy.

Największy sukces?

Manchester City nieoczekiwanie znowu znalazł się na “pole position” w wyścigu o mistrzostwo Anglii. Nowa strategia Pepa Guardioli zostanie na dobre sprawdzona dopiero w lutym, kiedy jego drużyna najpierw pojedzie na Anfield, a następnie zmierzy się na własnym stadionie z Tottenhamem. Dziś można się już jednak zastanawiać, czy ewentualne odzyskanie na koniec tego sezonu mistrzowskiego tytułu przez City nie byłoby przypadkiem największym trenerskim osiągnięciem hiszpańskiego szkoleniowca.
Tu nie chodzi wcale o siłę ligowych konkurentów. Chodzi bardziej o gotowość do korekty sprawdzonej filozofii w związku z panującymi okolicznościach i aktualnymi słabościami zespołu. Jeśli największych trenerów poznaje się po tym, jak działają w trudnych warunkach, przed Guardiolą potencjalnie prawdziwie wielka rzecz.

Przeczytaj również