Drugie życie byłego reprezentanta Anglii. “Było po mnie. Nie wiem, jak to przetrwałem”

Drugie życie byłego reprezentanta Anglii. “Było po mnie. Nie wiem, jak to przetrwałem”
screen youtube
Dekadę temu uchodził za jednego z najbardziej perspektywicznych zawodników na swojej pozycji w Europie. Dziś gra na co dzień w Turcji i reprezentuje Sierra Leone. To, co przeszedł na przestrzeni ostatnich lat były środkowy obrońca m.in. Tottenhamu i Liverpoolu Steven Caulker nie mieści się w głowie.
- Zdarzało się, że siedziałem na posterunku policji razem z moim prawnikiem i oglądałem na nagraniu z kamery monitoringu to, co wcześniej zrobiłem - wyjawił Steven Caulker w wywiadzie opublikowanym w 2017 roku na łamach dziennika “The Guardian”. - Nie poznawałem samego siebie. Nie mogłem uwierzyć, jakim byłem człowiekiem. Tak trudno jest zaakceptować, że mogłem być kimś takim.
Dalsza część tekstu pod wideo

Uzależniony

Musiały minąć lata, zanim jeden z najbardziej utalentowanych środkowych obrońców poprzedniego dziesięciolecia w końcu przyznał, że ma problemy. I to znacznie poważniejsze, niż możecie podejrzewać.
Steven Caulker zadebiutował na poziomie angielskiej Premier League jeszcze jako nastolatek. Niedługo później, w wieku 20 lat, rozegrał też swój jedyny mecz w dorosłej reprezentacji Anglii. W listopadzie 2012 roku, w tym samym towarzyskim spotkaniu ze Szwecją, w którym Zlatan Ibrahimović błysnął pamiętną bramką zdobytą nożycami zza pola karnego, jako debiutant strzelił nawet gola. Życie tego młodego piłkarza już wtedy naznaczone było jednak niesamowitymi trudnościami.
- Kiedy byłem dzieckiem, piłka nożna stanowiła moją ucieczkę - zwierzał się Caulker kilka lat temu, kiedy sam zwrócił się do mediów z prośbą o nagłośnienie swojej historii. - Ale to się zmieniło, kiedy jako nastolatek zostałem “wrzucony” do pierwszego zespołu. Wtedy nagle pojawiła się presja. Moim sposobem na radzenie sobie z nią, nawet we wczesnych etapach kariery, był hazard. Jestem od niego uzależniony. Jestem uzależniony od wygrywania. Ludzie mówią, że w piłce nożnej stanowi to zaletę, ale to zdecydowanie nieprawda, kiedy rozciąga się ona na hazard. Byłem uzależniony od prób pokonania systemu, ponieważ przekonywałem sam siebie, że coś takiego istnieje i starałem się go pokonać. Nie byłem w stanie pojąć, dlaczego mi się nie udawało.
Niestety, w najbardziej delikatnym momencie życia wyjątkowo uzdolnionemu zawodnikowi zabrakło odpowiedniego wsparcia.
- W wieku 18 lat Tottenham wysłał mnie na wypożyczenie do Bristol City - wspominał Caulker. - Wsadzili mnie do mieszkania w centrum miasta, otoczonego przez kluby nocne i dwa kasyna naprzeciwko siebie. Do tego zarabiałem pieniądze, jakich nigdy wcześniej nie widziałem. Nie otrzymałem jakiejkolwiek pomocy. Pewnego razu zaczepił mnie jeden z członków sztabu szkoleniowego i powiedział, że byłem widziany w kasynie o trzeciej nad ranem. Podszedł jednak do tego na zasadzie: “to, co robisz w wolnym czasie, jest twoją sprawą. Po prostu nie pozwól, by wpłynęło to na twoje występy na boisku”.

“Na dno”

Urodzony w zachodniej części Londynu Caulker zwrócił na siebie uwagę opinii publicznej równo dekadę temu, kiedy Tottenham trzeci sezon z rzędu wypożyczył go do innego klubu. Młody Anglik rewelacyjnie spisywał się w barwach ówczesnego beniaminka Premier League, prowadzonego przez Brendana Rodgersa Swansea City. W końcu dostał też szansę całkiem regularnych występów w macierzystym klubie. Ale o jego pozaboiskowych problemach doskonale wiedział prezes Tottenhamu, Daniel Levy.
- Powiedział: “sposób, w jaki postępujesz, jest niewiarygodny” - przywoływał po latach piłkarz. - “Albo doprowadzisz się do porządku, albo stąd odejdź, ale mogę cię zapewnić, że jeśli odejdziesz, pójdziesz na dno, nie do góry”. Byłem młody i głupi. Potraktowałem to jako wyzwanie, szansę udowodnienia mu, że się pomylił. Byłem tak bardzo niedojrzały. Przeszedłem zatem do Cardiff, gdzie, przez sześć miesięcy, wszystko było niesamowite. Byłem kapitanem zespołu, a menedżer, Malky Mackay, wiedział, że miałem pewne problemy i zaoferował mi wsparcie. Czułem się chciany, więc nie uprawiałem hazardu, ale kiedy tylko menedżer został zwolniony, wszystkie demony powróciły. Tylko tyle wystarczyło.
W życiu piłkarza, który przez kilka sezonów niemal tydzień w tydzień wybiegał na boiska Premier League, nastąpił efekt kuli śnieżnej. Spotęgowany na początku sezonu 2014/15, kiedy już jako zawodnik Queens Park Rangers przegrał aż 0:4 na White Hart Lane. Jego kiepski występ oglądał z wysokości trybun nie kto inny jak Levy.
- Popełniłem wielki błąd, opuszczając Spurs - przyznał z perspektywy czasu Caulker. - Powinienem był zostać i doprowadzić się do porządku. Chciałem zapaść się pod ziemię. W mojej głowie słyszałem tylko: żal, żal, żal. Od tamtego momentu było po mnie, nawet jeśli nigdy nie chciałem tego zaakceptować. Wszystko się nasiliło. Potrafiłem nie spać całymi dniami. Nie wiem, jak to przetrwałem. Tamten rok był absolutnym koszmarem.
Do hazardowego nałogu z czasem doszedł kolejny: alkohol. Do ciągle młodego piłkarza zaczęto coraz liczniej wyciągać pomocną dłoń. Podjęte leczenie na dłuższą metę jednak nie skutkowało. Co warte odnotowania, nadal wierzono wtedy w ponadprzeciętny talent Caulkera. Zimą 2016 roku środkowy obrońca został nieoczekiwanie wypożyczony przez Liverpool. Juergen Klopp zdążył skorzystać z Anglika czterokrotnie, a czego aż trzy razy w roli napastnika wprowadzanego na boisko w końcówce meczu, przy niekorzystnym wyniku. Dwukrotnie zmiana przyniosła powodzenie w postaci gola strzelonego przez drużynę.
A dlaczego “zdążył”? W Merseyside znowu odezwały się demony.
- W Liverpoolu budziłem się w środku nocy, wymiotując - kontynuował swoją druzgocącą opowieść były reprezentant kraju. - Właściciele i ochroniarze z nocnych klubów szantażowali mnie, mówiąc: “zapłać pieniądze, albo sprzedamy tę historię mediom”. Ja nie miałem nawet pojęcia, co zrobiłem. W końcu powiedziałem klubowi, że nie jestem w stanie funkcjonować i potrzebuję wrócić na rehabilitację.

Akceptacja

Przełomowy w życiu Stevena Caulkera okazał się dopiero kolejny sezon.
- W grudniu 2016 roku zagrałem i straciłem mnóstwo pieniędzy po raz ostatni - kajał się obecnie 30-letni zawodnik. - Dopiero wtedy w końcu zaakceptowałem, że nie mogę wygrać. W tamtym okresie dużo myślałem o samobójstwie. To był ciężki czas. Sądzę, że straciłem 70% tego, co zarobiłem. Kiedy tracisz taką ilość pieniędzy, wina… mogłem zmienić tyle ludzkich istnień. Nie było żadnej ucieczki, żadnego innego wyjścia niż “odejść”.
Trzy miesiące później Caulker stracił prawo jazdy. Zatrzymany przez policję odmówił poddania się kontroli poziomu alkoholu we krwi.
- Wiedziałem, że przekroczyłem dopuszczalny limit - wkrótce przyznał. - Wiedziałem, że zabiorą mi prawo jazdy, ale nie chciałem powiedzieć moim rodzicom, że znowu zawaliłem. Co by się stało, gdybym wyjechał z parkingu i kogoś zabił? Nie, to był koniec. Stałem wcześniej przed sądem cztery lub pięć razy. To był koniec drugich szans. Następny był wyrok więzienia. Byłem ciągle kontuzjowany i niezdolny do gry, więc zwolniłem się z klubu ze względów zdrowotnych. Poszedłem do specjalisty, który zdiagnozował u mnie depresję i lęki. Przepisał mi leki i stworzyliśmy wspólnie plan, zgodnie z którym poświęcę trochę czasu, by doprowadzić się do porządku.

Drugie życie

Jak od tamtej pory potoczyło się życie Stevena Caulkera? Od trzech lat Anglik gra w piłkę nożną w Turcji. Latem ubiegłego roku przeszedł na zasadzie wolnego transferu z Alanyasporu do Fenerbahce. Obecnie występuje w Gaziantepie. Kilka miesięcy temu jednokrotny reprezentant Anglii niespodziewanie pojawił się w narodowej kadrze kraju urodzenia swojego dziadka - Sierra Leone. Kraju, w którym już kilka lat temu, wraz z dziewczyną, zaangażował się w działalność charytatywną. Zmiana przynależności reprezentacyjnej była możliwa jako, że Caulker wystąpił wcześniej na międzynarodowej arenie wyłącznie w spotkaniu towarzyskim.
W pierwszym meczu fazy grupowej trwającej edycji Pucharu Narodów Afryki reprezentacja Sierra Leone bezbramkowo zremisowała z broniącą tytułu Algierią. Caulker rozegrał 90 minut i należał do najlepszych zawodników na murawie. Jego drużyna sprawiła następnie kolejną niespodziankę w konfrontacji z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2, a środkowy obrońca zaliczył asystę przy wyrównującym trafieniu w doliczonym czasie gry. Sierra Leone o awans do 1/8 finału zagra dziś z Gwineą Równikową.
Po cytowanym w tym artykule, głośnym wywiadzie sprzed niespełna pięciu lat, który stanowił część “rehabilitacji” piłkarza, Caulker na długo zniknął z brytyjskich mediów. Wiele wskazuje jednak na to, że obecnie ma się dobrze. Jego przesłanie z 2017 roku niezmiennie stanowi wartościową przestrogę. Zarówno dla młodych zawodników, jak i dla klubów oraz wszystkich ludzi współtworzących futbolowe środowisko.
- Chcę, żeby ludzie pamiętali, że jestem piłkarzem, który był wystarczająco dobry, by reprezentować swój kraj w wieku 20 lat - podsumowywał swoją opowieść zawodnik legitymujący się dorobkiem dobrze ponad 100 występów na poziomie Premier League. - Grając na 40% moich możliwości występowałem na najwyższym poziomie.
- Piłka nożna nie radzi sobie zbyt dobrze z chorobami zdrowia psychicznego - wyraził swój żal, nie uchylając się równocześnie od własnej odpowiedzialności, Caulker. - Być może to się zmienia, ale mechanizmy wsparcia często nie są na miejscu. Rozmawiałem z wieloma zawodnikami, którym powiedziano, by udali się na leczenie. Oni jednak odmówili, ponieważ wiedzieli, że jeśli wezmą wolne, stracą miejsce w drużynie. Ktoś wskoczy do składu za ciebie i dobrze zagra, a wtedy będzie po tobie. To odwodzi ludzi od otrzymania pomocy. Czujesz się zobligowany, by wziąć się w garść.
Obyśmy w nadchodzących latach nie słyszeli więcej podobnych historii.

Przeczytaj również