Duża niespodzianka w Madrycie! Liverpool przegrał z Atletico [WIDEO]

Przed spotkaniem nie brakowało opinii, że może to być kluczowy mecz dla przyszłości Diego Simeone. Szkoleniowiec Atletico nie mógł wyobrazić się lepszego początku, jeśli chodzi o starcie z Liverpoolem. Już w czwartej minucie "Rojiblancos" wyszli bowiem na prowadzenie.

Gola gospodarzom przyniósł stały fragment gry. Po dośrodkowaniu Koke z rzutu rożnego piłka trafiła co prawda do Fabinho, lecz ten interweniował na tyle niefortunnie, że zagarnął ją Saul, który z bliska pokonał Alissona. Szybka bramka sprawiła, że Atletico zaczęło robić to, co lubi najbardziej - bronić korzystnego rezultatu.

A to wychodziło gospodarzom wyjątkowo dobrze - na tyle, że pierwsze strzały na bramkę rywali "The Reds" oddali dopiero po 30 minutach gry, a na dodatek nie były to nawet uderzenia celne. Wcześniej Alvaro Morata był bliski podwyższenia rezultatu, przegrał jednak pojedynek z Alissonem. Jan Oblak w pierwszej części gry nie miał za to praktycznie nic do roboty.

Można przypuszczać, że Juergen Klopp w przerwie próbował wstrząsnąć swoimi piłkarzami. Na początku drugiej części spotkania obrońcy tytułu prezentowali się bowiem na boisku nieco lepiej, czego efektem była dobra sytuacja Mohameda Salaha w 53. minucie. Egipcjanin uderzał głową, lecz posłał piłkę obok słupka.

W kolejnych minutach okazało się jednak, że była to jedna z nielicznych kreatywnych akcji ofensywnych Liverpoolu. Atletico zdołało dowieźć do końca korzystny rezultat, a Klopp miał dodatkowe powody do zmartwień - w drugiej części gry kontuzji doznał Jordan Henderson. Ostatecznie wygrana Atletico 1:0 stała się faktem i rewanż na Anfield Road zapowiada się niezwykle ciekawie.