Kiler-ów 2-óch, czyli „królowie Europy” kontra „młode wilki” w finale Ligi Mistrzów

Kiler-ów 2-óch, czyli „królowie Europy” kontra „młode wilki” w finale Ligi Mistrzów
alphaspirit / shutterstock
Gdy 33-letni Ronaldo wyjdzie na boisko, nie ujrzy Messiego, Buffona, Griezmanna czy Lewandowskiego w finale Ligi Mistrzów. Zamiast nich zobaczy 19-letniego Alexandra-Arnolda i zdumiony zapyta: „A coś ty mnie tu nawpuszczał, Jurgen? Won mnie od pucharu, leszcze!”. Kiedy zaś Klopp wyjaśni, że to nie są leszcze, tylko młode wilki, 32-letni Ramos doda tylko: „A co oni umią te, ci młodzi wilcy?”.

Nowy narybek, ale czy najlepszy?

Dalsza część tekstu pod wideo
Jeśli chodzi o występy Liverpoolu w finale Ligi Mistrzów w ostatnich latach „The Reds”, z pewnością to nowy narybek, ale właśnie dzisiejsze spotkanie wskaże, czy są najlepsi w mieście.
Doświadczenie piłkarzy Kloppa w rozgrywaniu najważniejszego meczu Champions League jest zerowe. Co ciekawe, pomimo tego jeden z nich ma na koncie tryumf w tych rozgrywkach. To Emre Can, który jako 19-latek świętował zdobycie Pucharu Europy wraz z zawodnikami Bayernu pięć lat temu. Reprezentant Niemiec nie pojawił się na boisku jednak ani na chwilę w sezonie 2012/2013.

Szakal, który umie „kilim”, czyli doświadczenie

Real Madryt to zupełnie co innego. Wśród piłkarzy „Królewskich”, którzy dzisiaj na pewno zagrają lub mogą zagrać po wejściu z ławki, nie ma ani jednego zawodnika bez tryumfu w Lidze Mistrzów. Asensio ma na koncie 1 puchar, Navas, Kovacić i Vazquez – 2, Ronaldo – 4, a reszta liczących się zawodników – 3.
Niesamowite wrażenie robią osiągnięcia Carvajala, Casemiro i Isco, którzy mając 26 lat (są w wieku Salaha, który pierwszy raz zagra w finale Ligi Mistrzów) stoją przed szansą na zdobycie już czwartego w ich karierze Pucharu Europy. Co więcej, Varane jest o rok od nich młodszy, a dzisiaj także może zgarnąć czwarty uszaty puchar.
Bez tryumfu i w zasadzie z zerowymi szansami na występ w finale są młodzi piłkarze Realu (dla części z nich to mogą być ostatnie chwile w barwach „Królewskich”): Vallejo, Theo, Hakimi, Llorente, Mayoral, Ceballos i Zidane.
Jak wielkie jest doświadczenie zawodników Realu, niech świadczy fakt, że jeśli dzisiaj wygrają, Ronaldo będzie mieć na koncie tyle Pucharów Europy, co Liverpool.
Niewątpliwie biegłość w grze w finałach Ligi Mistrzów jest po stronie „Królewskich”, którzy w ostatnich latach są „królami Europy” jak to po rewanżowym meczu z Bayernem śpiewał z kibicami Sergio Ramos:

Ronaldo i Salah, czyli kto jest debeściak?

Ten finał postrzega się także jako starcie Ronaldo i Salaha. Egipcjanin to wielka rewelacja, bowiem rozgrywa znakomity sezon. Z pewnością jest on ogromnym atutem Liverpoolu, lecz nawet Jurgen Klopp stwierdził, że na razie nie ma co porównywać obu piłkarzy. - Mo rozgrywa fantastyczny sezon, ale Ronaldo gra na tym poziomie z 15 lat – powiedział niemiecki szkoleniowiec.
Dlaczego jeszcze nie można ich porównywać? Z przymrużeniem oka:
Choć obaj zawodnicy są twarzami swoich zespołów, wcale nie muszą być pierwszoplanowymi postaciami finału. Zarówno Ronaldo, jak i Salaha da się powstrzymać. Pokazał to dwumecz Realu i Bayernu i pomeczowe pytania, czy Ronaldo na pewno w nich grał, a także starcie Liverpoolu z Manchesterem United, po którym w sieci pełno było memów z Youngiem, wyciągającym z kieszeni portfel, kluczyki i wreszcie Salaha. Podobna sprawa dotyczyła starcia Egipcjanina z Rudigerem.
Wydaje się, że w finale łatwiejszych przeciwników będzie mieć Ronaldo. Wspomniany Alexander-Arnold na prawej obronie, Lovren i van Dijk w środku. Natomiast na Salaha czekać będą Ramos i Varane oraz Marcelo jako boczny obrońca.
Marcelo jest chyba najsłabszym ogniwem w obronie, ale nie dlatego, że słabo się w niej prezentuje, tylko dlatego, że… często w ogóle go tam nie ma. Na ten temat mógłby coś powiedzieć Kimmich:

Kilerów trzech

Co ciekawe, Salah nie jest najlepszym strzelcem Liverpoolu w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. O jedną bramkę więcej ma Mane. Ogólnie gra „The Reds” w ataku opiera się na fenomenalnym trio Mane (6 goli w fazie pucharowej) - Firmino (4 gole i 5 asyst) – Salah (odpowiednio 5 i 3).
Rzecz w tym, że drużyna to nie tylko ofensywa, zaś w pozostałych formacjach przeważają „Królewscy”. Trudno bowiem postawić znak równości między Modriciem i Isco a Hendersonem i Milnerem (choć warto go docenić za 9 asyst) czy między Varanem a Lovrenem.
Z tezą o tym, iż Real ma indywidualnie lepszych piłkarzy na większości pozycji jednak nie wszyscy się zgadzają, o czym świadczy ta mieszana jedenastka zawodników „Królewskich” i „The Reds”:

Więcej kilerów jest w Realu?

Ponadto wydaje się, że w Realu jest więcej piłkarzy zdolnych rozstrzygnąć mecz na korzyść swojej drużyny. W drużynie „Królewskich” oprócz Ronaldo, na którym przede wszystkim ciąży odpowiedzialność za zdobywanie goli, bramki w fazie pucharowej zdobyło czterech zawodników: Marcelo – 3, Benzema – 2, Casemiro i Asensio – po 1.
Dowodem na to, że Real jest w stanie tryumfować bez goli Ronaldo, jest dwumecz z Bayernem. W Monachium strzelili Marcelo i Asensio, a w Madrycie Benzema uznał, iż jako napastnik jednak powinien strzelać bramki. Swoją postawą tak zszokował Ulreicha, że biedny bramkarz z wrażenia przepuścił piłkę przy drugim golu dla Realu. Oprócz nich o losie spotkania mogą zadecydować Ramos, Bale czy Isco.
W fazie pucharowej w ekipie Liverpoolu oprócz trzech wspomnianych strzelb trafiali tylko Wijnaldum (jedna bramka) oraz Oxlade-Chamberlain (także jeden gol, ale Anglik jest kontuzjowany i na pewno nie zagra). Zawodnicy inni niż trio strzelili zatem łącznie dwa gole w fazie pucharowej.

Ławka rezerwowych też jest debeściak

Jeśli nie stanie się nic zaskakującego, powinniśmy dzisiaj ujrzeć następujące wyjściowe składy:
Gdy mecz nie ułoży się po myśli którejś z drużyn, Klopp lub Zidane będą mogli dokonać korekt. Kogo będą mieć do wyboru?
I znów wydaje się, że Real ma tutaj dość dużą przewagę – gdy trzeba będzie zaatakować, Zidane może wprowadzić Bale’a, Asensio czy Vazqueza, zaś kiedy Real będzie potrzebował przytrzymania piłki albo wzmocnienia obrony na placu zameldują się odpowiednio Kovacić lub Nacho.
Klopp będzie mógł zaś wprowadzić m.in. Cana, Lallanę, Ingsa czy Klavana. Choć są to wartościowi gracze, to jednak ciężko uznać ławkę Liverpoolu za mocniejszą.
Nie można wykluczyć, że to właśnie rezerwowi zrobią różnicę w tym meczu.

Kto będzie dead?

Na papierze większość argumentów przemawia na korzyść Realu. Również bukmacherzy to właśnie w ekipie „Królewskich” widzą faworyta.
Pamiętajmy jednak, że to piłka nożna, czyli sport, w którym może zdarzyć się wszystko. Zwłaszcza w jednym meczu. Gdyby w spotkaniach sprawdzały się wszelkie przedmeczowe przewidywania, ten sport nie miałby takiego uroku, a Polska nigdy nie wygrałaby z Niemcami.
Niezależnie od tego, kto podniesie puchar, miejmy nadzieję, że czeka nas pasjonujące spotkanie. Obie drużyny mają możliwości, by stworzyć niezapomniany wieczór. W drodze do finału wyeliminowały tegorocznych mistrzów Francji, Włoch, Niemiec i Anglii. Teraz powalczą o panowanie w Europie.

Przeczytaj również