Kogo potrzebuje Legia Warszawa, aby powalczyć o puchary? Analizujemy pozycję po pozycji

Kogo potrzebuje Legia, aby powalczyć o puchary? Analizujemy sytuację mistrza Polski
PressFocus
Mistrzostwo Polski traktowano jak obowiązek. Legia Warszawa go spełniła. Odzyskała tytuł. Teraz klub czeka trudny i wymagający czas. Jak przygotować się do walki o europejskie puchary. Zrobić krok naprzód, żeby po trzech latach przerwy zagrać w fazie grupowej? Oto wyzwania, jakie w najbliższych tygodniach widzimy przed Aleksandarem Vukoviciem i jego współpracownikami.
Po sobotnim zwycięstwie 2:0 z Cracovią czternaste mistrzostwo stało się faktem. W niedzielę piłkarze odsypiali zabawę. Czekają ich jeszcze dwie ligowe kolejki do rozegrania. To formalność. Natomiast dla prezesa Dariusza Mioduskiego, dyrektora sportowego Radosława Kucharskiego i trenera Vukovicia rozpoczyna się teraz intensywny czas. Czas planowania i działania. Legia chce wreszcie pokonać wszystkie przeszkody w drodze do Ligi Mistrzów lub Ligi Europy.
Dalsza część tekstu pod wideo

Nietypowe przygotowania

Pandemia koronawirusa przewróciła piłkarski kalendarz do góry nogami. W normalnych okolicznościach sezon ekstraklasy mielibyśmy dawno za sobą. Nietypowe okoliczności sprawiły jednak, że sezon kończy się dopiero za tydzień, a kolejny wystartuje prawdopodobnie 19 dni później! Możliwe, że już 8 sierpnia przy Łazienkowskiej odbędzie się Superpuchar Polski, w którym Legia podejmie zwycięzcę finału krajowego pucharu – Cracovię lub Lechię.
To absolutnie wyjątkowa sytuacja, z którą musi zmierzyć się sztab szkoleniowy klubu. Przede wszystkim, jak zaplanować przygotowania, aby trafić z formą w punkt? Urlopy będą symboliczne. Kilka dni odpoczynku trudno będzie nazwać roztrenowaniem. Ciekawe, w jakim składzie nowy mistrz zagra w ostatnich ligowych meczach z Lechią i Pogonią. Czy część zawodników już dostanie wolne? Odpowiednie zarządzanie grupą będzie absolutnie kluczowe, aby być optymalnie przygotowanym na start europejskich pucharów.
Pamiętajmy, że w związku z brakiem dat w kalendarzu, rundy eliminacyjne pucharów (oprócz ostatniej) będą rozgrywane bez rewanżów. Nie ma więc miejsca na pomyłki. Legia zaczyna walkę o puchary już od I rundy kwalifikacyjnej. Rok temu to była droga przez mękę. Drużyna miała bardzo powolny start. Męczyła się na wyjazdach z takimi słabeuszami jak Europa FC (Gibraltar) czy Kuopion Palloseura (Finlandia) – w obu spotkaniach padł bezbramkowy remis.
Przypomnijmy poprzednią ścieżkę Legii w pucharach:
  • I runda kwalifikacyjna Ligi Europy:
Europa FC – Legia 0:0 i 3:0
  • II runda kwalifikacyjna Ligi Europy:
Kuopion Palloseura – Legia 0:0 i 1:0
  • III runda kwalifikacyjna Ligi Europy:
Legia – Atromitos Ateny 0:0 i 2:0
  • IV runda kwalifikacyjna Ligi Europy:
Legia – Glasgow Rangers 0:0, 0:1
Podopieczni Aleksandara Vukovicia rozegrali wtedy trzy mecze towarzyskie zanim przystąpili do rywalizacji w Europie. Teraz mało prawdopodobne, że będzie na to czas. Zatem mecz o Superpuchar i w 1/32 Pucharu Polski będzie trzeba potraktować jako ważne przetarcie przed I rundą el. Ligi Mistrzów.

Wąski margines błędu

Przed rokiem zespół na starcie prezentował się słabo w ataku pozycyjnym. Męczył oczy. Ale jak widać po powyższych wynikach, stracił w ośmiu meczach tylko jednego gola, co było kluczem do przeskakiwania kolejnych rund – mimo bardzo przeciętnej gry. Nie tracił głupich bramek, co aż do wyjazdowego spotkania w Szkocji pudrowało kiepski styl gry.
To bardzo ważna lekcja. Tym razem solidna obrona będzie jeszcze ważniejsza skoro nie można naprawiać błędów w rewanżu. Margines na pomyłki będzie bardzo wąski. Każdy głupio stracony gol może kosztować odpadnięcie z rywalizacji. Zwracamy na to uwagę, bo Legia w lidze tylko dwanaście razy zachowywała czyste konto. Gdy mistrzostwo zdobywał Piast, mecze na zero z tyłu kończył szesnaście razy.
Klub ze stolicy traci poniżej gola na mecz więc jest to wynik przyzwoity – łapiący się w średniej dla mistrzów z ostatnich lat. Niepokojący jest za to fakt, że zespół przegrał aż dziewięć spotkań i może wyrównać jeszcze rekord ESA37 sprzed dwóch lat, gdy ekipa Romeo Jozaka (a potem Deana Klafuricia) sięgała po tytuł mając na koncie aż jedenaście porażek. Już teraz dziewięć przegranych jest drugim najgorszym wynikiem. Dlatego gra w defensywie zdecydowanie do poprawy.
Mistrz Polski z największą liczbą porażek w systemie ESA37:

1. Legia Warszawa 2017/18 – 11

2. Legia Warszawa 2019/20 – 9 (sezon trwa)

3. Legia Warszawa 2013/14 - 8

4. Piast Gliwice 2018/19 – 7

5. Legia Warszawa 2015/16 i 2016/17 – 6

6. Lech Poznań 2014/15 - 5

Konieczne wzmocnienia

Kolejna jesienna nieobecność w Europie wymuszała na Legii poszukiwania pieniędzy gdzie indziej. Klub zarobił na transferach ponad dwadzieścia milionów euro, wydał nieco ponad trzy. Bardzo dobrze zarządził ostatnimi oknami. Mimo ubytków skład nie stracił na jakości. W krótkim czasie odeszło aż trzech napastników - Carlitos, Jarosław Niezgoda i Sandro Kulenović. Wyjechał również Sebastian Szymański - jeden z najzdolniejszych młodych zawodników w Polsce. Legia potrafiła zachować skuteczność. Była groźna i stabilna. Miała styl. To duża zasługa pracy trenera.
Transferowa strategia klubu polegająca na uważnym penetrowaniu rynku wewnętrznego sprawdza się. Z innych klubów ekstraklasy do Warszawy przychodzili Bartosz Slisz, Walerian Gwilia, Arvydas Novikovas czy Mateusz Cholewiak. Z kolei trafionym zagranicznym zakupem okazał się Luquinhas. Pracę dyrektora sportowego Radosława Kucharskiego trzeba więc ocenić pozytywnie.
Polska rzeczywistość to jednak niekończący się plac budowy. Legia nie jest wyjątkiem. Najlepsi szybko dostają kuszące oferty i wyjeżdżają za granicę. Do tego dochodzą kontuzje, które nie omijają stołecznej drużyny. Drużynę opuścił już Radosław Majecki (AS Monaco). Do transferu szykuje się Michał Karbownik. Kontynuując swoją politykę zakupów, Legia sprowadziła już Filipa Mladenovicia z Lechii Gdańsk. Na tym jednak na pewno nie koniec.
Po wywalczeniu mistrzostwa Vuković od razu zaapelował na konferencji prasowej: - Jeśli chcemy zrobić następny krok, potrzebne są nam konkretne wzmocnienia. Potrzebujemy minimum pięciu-sześciu piłkarzy na poziomie Mladenovicia. Bez tego musimy być gotowi na to, że nie będziemy się rozwijać.
Zatem analizujemy, w których sektorach Legia potrzebuje wzmocnień:
Bramkarz

Majecki był pewniakiem. Jego sytuacja była jasna od miesięcy. Można więc zakładać, że klub się na nią przygotował. Po wyjeździe golkipera do Francji Vuković skorzystał w krótkim czasie z dwóch nazwisk. Najpierw do bramki wskoczył 21-letni Wojciech Muzyk, a potem 37-letni Radosław Cierzniak i to doświadczony zawodnik pewniej wyglądał między słupkami. Wzmocnienie tej pozycji zdaje się jednak nieuniknione. Plotkuje się głównie o dwóch golkiperach z przeszłością w Legii – Arturze Borucu i Dusanie Kuciaku. Według naszej wiedzy, bardziej prawdopodobna jest opcja numer jeden. Zobaczymy.
Boczny obrońca

Szczególnie wrażliwa jest prawa obrona, bo na wiele miesięcy wypadł z powodu kontuzji Marko Vesović – jeden z najlepszych piłkarzy sezonu. To ogromna strata. Trudno będzie go zastąpić. Paweł Stolarski nie daje wystarczającej jakości. Vuković może łatać tę pozycję przesuwając na bok Artura Jędrzejczyka, ale wtedy osłabia środek defensywy. Dopóki jest Karbownik, to on daje komfort. Na lewej obronie szkoleniowiec ma do dyspozycji Luisa Rochę lub Mladenovicia. W takim zestawieniu linia obrony wygląda przyzwoicie. Ale trzeba się jednak nastawiać na scenariusz negatywny i poszerzyć opcje na pozycji prawego obrońcy, gdyby za Karbownika wpłynęła satysfakcjonująca oferta.
Środek defensywy

Duet stoperów tworzyło głównie trio Jędrzejczyk-Lewczuk-Wieteska. Swoje epizody mieli Inaki Astiz i William Remy, ale umówmy się – nie odegrali znaczącej roli w tym sezonie. 36-letni Hiszpan to już bardziej dobry duch drużyny. Francuza, który długo wydawał się sporym wzmocnieniem, ale potem przyszły kontuzje i obniżył loty, najchętniej by się z Legii pozbyto. Powoli do zespołu wprowadzany jest 17-letni Ariel Mosór. To jednak melodia przyszłości. Vuković potrzebuje jeszcze jednego środkowego obrońcę.
Skrzydłowy

Konkurencja Legii jest na obu flankach niewielka. Na prawej dobrze radzi sobie Paweł Wszołek i choć potrafił zniknąć w rundzie finałowej na kilka meczów, to jego liczby bronią się – 29 meczów, siedem goli i dziewięć asyst to bardzo dobry wynik. Po drugiej stronie Vuković musiał kombinować przez urazy, które trzymają się Novikovasa. Gdy Litwin był zdrowy, potrafił tworzyć tercet ofensywnych pomocników z Wszołkiem, który demolował rywali. W takim zestawieniu Legia wygrywała wysoko z Wisłą Kraków (7:0), Górnikiem Zabrze (5:1) czy Koroną (4:0).
Luquinhas najlepiej wygląda na pozycji nr 10, ale był też częstym wyborem na lewą flankę, gdzie nie czuje się tak dobrze i nie wykorzystywana jest w pełni jego kreatywność. Ostatnie pięć spotkań na boku kończył bez gola i asysty. Alternatywą jest Cholewiak, ale to raczej solidny zmiennik niż ktoś, kto mógłby decydować o sile Legii w pucharach.
Legia znów może poszukać wzmocnienia na lewe skrzydło w Polsce. Pada nazwisko Damjana Bohara, który rozgrywa świetny sezon. W lidze 28-latek zdobył aż piętnaście bramek i zaliczył pięć asyst. Za rok kończy się jego umowa z Zagłębiem Lubin. Nie podpisze nowej. Legia potrafiła już dojść do porozumienia z „Miedziowymi” w sprawie Slisza, na którego wydała rekordowe pieniądze. Możliwe więc, że uda się także w przypadku Słoweńca. Za niego trzeba będzie wyłożyć co najmniej 800 tysięcy euro. Legia nie jest gotowa tyle zapłacić za 29-latka.
Innym rozpatrywanym kandydatem jest Bartosz Kapustka, który przepadł w Leicester City. 23-latek mógłby przy Łazienkowskiej się odbudować. Przywrócić swoją karierę na właściwe tory.
Napastnik

Fakt, że Niezgoda, który pół roku temu odszedł do MLS wciąż jest najlepszym strzelcem Legii o czymś świadczy. Od momentu jego transferu do Portland Timbers ciężar zdobywania bramek rozłożył się na cały zespół. Vuković dobrze poradził sobie z destabilizacją na szpicy. Eksplozję formy między końcówką listopada a lutym przeżywał Jose Kante. W siedmiu meczach strzelił siedem goli i zaliczył dwie asysty. Klub pozyskał zimą Tomasa Pekharta. Jego wynik to jedenaście meczów, pięć trafień i dwie asysty. Nieźle.
Żaden z nich jednak nie przekonuje w stu procentach. Gwinejczyk nie zdobył bramki od lutego. Borykał się z urazami. Podpadł kibicom, gdy kontuzjowany, schodząc do szatni rzucił koszulką o ziemię. Wydaje się, że napięcie zostało rozładowane dzięki szybkiej reakcji klubu, i ten incydent nie powinien mieć jednak wpływu na jego przyszłość. Teraz musi wyleczyć staw skokowy, aby być gotowy na eliminacje.
Co do Czecha, ma dobre momenty, ale to napastnik, który raczej nie błyszczy w grze kombinacyjnej. Jest wysoką dziewiątką, która żyje z podań. W wielu meczach nie pasował do stylu Legii. Wydaje się więc, że poszukiwanie jeszcze jednego napastnika jest nieuniknione.
Kandydaci? Alon Turgeman, który pokazał się wiosną w Wisle Kraków (8 meczów, 5 goli). Za snajpera wypożyczonego z Austrii Wiedeń trzeba zapłacić tylko 400 tysięcy euro. Druga opcja to Denis Alibec (14 goli i 11 asyst) - zawodnik Astry Giurgiu, z którym mistrz Polski rozmawia od zimy, ale negocjacje z Rumunami są bardzo trudne.
Legia musi działać szybko. Czasu na budowę jest mniej niż zawsze, a problemów na poziomie organizacji, transferów i przygotowania zespołu dużo. Kadra jest szeroka. Daje sporo możliwości taktycznych. Ale jak zaznaczył sam Vuković, aby zrobić krok naprzód, potrzeba świeżej krwi. Nie zawodników z drugiego planu, ale konkretnych wzmocnień. Misja awansu do europejskich pucharów będzie wyjątkowo trudna. Oprócz szczęścia w losowaniu, trzeba dać sobie szansę. Szkoda byłoby znów przeżyć rozczarowanie.
PRZECZYTAJ TAKŻE NASZE INNE TEKSTY PO MISTRZOSTWIE LEGII:

Przeczytaj również