Największe wpadki “Biało-Czerwonych” w meczach o punkty. Gwóźdź do trumny Bońka, dublet byłego gracza Korony

Największe wpadki “Biało-Czerwonych” w meczach o punkty. Gwóźdź do trumny Bońka, dublet byłego gracza Korony
Rafał Rusek / PressFocus
Nikt raczej nie bierze pod uwagę scenariusza, w którym reprezentacja Polski traci dziś punkty po rywalizacji z Andorą. W przeszłości bywało jednak tak, że dużo niżej notowani rywale sprawiali nam trochę problemów w meczach eliminacyjnych. Wybraliśmy pięć największych wpadek “Biało-Czerwonych” w XXI wieku.
Andora to oczywiście najniższa z najniższych półek. Z takim przeciwnikiem nie zdarzyło nam się - przynajmniej na przestrzeni ostatnich dwóch dekad - stracić punktów. Ale już zespoły klasyfikowane tylko trochę wyżej niż nasz dzisiejszy rywal, potrafiły sprawić nam trochę kłopotów.
Dalsza część tekstu pod wideo
Pod lupę nie braliśmy oczywiście spotkań towarzyskich. Skupiliśmy się jedynie na meczach eliminacji do mistrzostw świata lub mistrzostw Europy. Przy okazji zapraszamy też do opublikowanego niegdyś na naszym portalu zestawienia najgorszych spotkań reprezentacji Polski w XXI wieku. Już bez podziału na klasę rywala. A teraz do rzeczy!

Armenia - Polska 1:1 (el. MŚ 2002)

Nawet podczas tak udanych dla nas eliminacji do koreańsko-japońskiego mundialu zdarzyło się kilka wpadek. Największa z nich to z pewnością remis w wyjazdowej rywalizacji z Armenią. Byliśmy wówczas po trzech zwycięstwach z rzędu. Potrafiliśmy wcześniej przywieźć komplet punktów z Ukrainy, Norwegii i Walii. A ta sztuka nie udała nam się podczas starcia z grupowym outsiderem. Armenia tamte eliminacje zakończyła na ostatnim miejscu w grupie. Zgromadziła pięć punktów i nie wygrała żadnego spotkania.
A jak wyglądał sam mecz? Zaczął się zgodnie z planem, bo już w 4. minucie na prowadzenie wyprowadził nas Radosław Kałużny. Ale już siedem minut później rywale doprowadzili do remisu. Do końca spotkania kolejne bramki już nie padły.

Polska - Łotwa 0:1 (el. ME 2004)

Nieco inny przypadek, bo tamta Łotwa była nawet w stanie awansować na Euro 2004 i tam narobić trochę strachu większym rywalom, ale i tak nasza porażka uchodziła wówczas za niezłą kompromitację. Była to dopiero druga kolejka eliminacji. Na starcie - też w fatalnym stylu - pokonaliśmy San Marino zaledwie 2:0, męcząc się ze strzeleniem pierwszego gola do 75. minuty.
Miesiąc później na Stadionie Wojska Polskiego do siatki trafił jedynie Juris Laizans. Łotwa wywiozła z Warszawy trzy punkty i przyczyniła się do rezygnacji Zbigniewa Bońka z funkcji selekcjonera naszej kadry.

Armenia - Polska 1:0 (el. ME 2008)

W eliminacjach do Euro 2008 doznaliśmy dwóch porażek. Nie z Portugalią, nie z Belgią, nie z Serbią, a z Finlandią i właśnie Armenią. O ile pierwszą można jeszcze w jakimś stopniu zrozumieć, bo ekipa ze Skandynawii uzbierała wtedy w całych eliminacjach 24 punkty, to drugą trzeba już uznać za kompromitację. Armenia zajęła wówczas siódme miejsce w grupie. Wygrała 2 z 12 meczów. Z nami i Kazachstanem.
O wyniku przesądził piękny gol z rzutu wolnego. Autorem trafienia był Hamlet Mchitarjan. Na szczęście “Biało-Czerwoni” zrehabilitowali się miesiąc później, remisując na piekielnie trudnym terenie w Portugalii. Całe eliminacje też zakończyły się dla nas szczęśliwie. Można było więc wybaczyć tę wpadkę podopiecznym Leo Beenhakkera.

Mołdawia - Polska 1:1 (el. MŚ 2014)

Bardzo słabe eliminacje w naszym wykonaniu. Zaczęło się jeszcze przyzwoicie, bo potrafiliśmy zremisować z Anglią czy zgodnie z planem pokonać Mołdawię u siebie, ale później wszystko się posypało. Szczytem naszej bezradności był wyjazd do Kiszyniowa. Prowadziliśmy co prawda po trafieniu Jakuba Błaszczykowskiego, ale jeszcze przed przerwą wyrównał Eugeniu Sidorenco. Wynik 1:1 utrzymał się już do końca spotkania.
W tamtych eliminacjach Mołdawia zajęła przedostatnie miejsce w naszej grupie, ale straciła do nas zaledwie dwa punkty, co też pokazuje, w jakim miejscu była wówczas nasza kadra. Trzeba jednak też oddać Mołdawianom, że nie tylko urwali punkty Polsce, ale także Ukrainie i Czarnogórze.

Kazachstan - Polska 2:2 (el. MŚ 2018)

Byliśmy wówczas świeżo po bardzo udanym Euro 2016. Siedziała w nas jeszcze trochę zadra po spotkaniu z Portugalią, ale turniej we Francji rozbudził spore apetyty. Do Kazachstanu mieliśmy lecieć po łatwe trzy punkty, które zapoczątkują marsz po bilety na mundial. I przez długi czas nic nie wskazywało na sensację. Bartosz Kapustka na 1:0, Robert Lewandowski na 2:0. Ale po przerwie gospodarze niespodziewanie doszli do głosu. W ciągu kilku minut dwa razy do siatki trafił Sergiej Chiżniczenko, były napastnik Korony Kielce.
Kazachstan tamte eliminacje zakończył na ostatnim miejscu w grupie. Nie wygrał żadnego z dziesięciu spotkań, a siedem z nich przegrał. Dla nas wtopa z Astany była natomiast tylko jednym z dwóch meczów, gdy w ogóle straciliśmy punkty. Druga to oczywiście wysoka porażka z Danią w Kopenhadze.

Przeczytaj również