Cyrk w polskiej lidze. Trener zawieszony za skrytykowanie sędziów [WIDEO]

W niedzielne popołudnie Bałtyk Koszalin zmierzył się z Białymi Sądów w meczu 13. kolejki zachodniopomorskiej IV ligi. Spotkanie skończyło się wynikiem 2:2. Nie zabrakło jednak kontrowersji.

Gospodarze szybko wyszli na pewne prowadzenie. W 16. minucie do siatki trafił Kamil Bazyli. Pięć minut później poprawił Kacper Szaflarski. Druga połowa należała jednak do gości i... arbitrów!

W 55. minucie do kontaktu doprowadził Grzegorz Magnuski. W 95. minucie wyrównał zaś Karol Ogórek. Tyle że piłka nie przekroczyła linii bramkowej. Mimo to sędziowie uznali bramkę, zmieniając pierwotną decyzję po 30-sekundowej naradzie.

Trener gospodarzy Mateusz Kaźmierczak był wściekły po uznaniu gola dla gości. W trakcie konferencji prasowej po ostatnim gwizdku powiedział, że nie nadają się oni do pracy na tym szczeblu.

- W takich przypadkach, jak sędzia jest pewny, to biegnie od razu do środka i to widać, czy jest bramka, czy nie ma. Jak nie był pewny, to nie ma bramki! W takim meczu? To jest kolejny raz, kiedy nawet na czwarty poziom sędziowania ci panowie się nie nadają. Ci panowie znowu pokazują, że nie nadają się nawet na czwarty poziom sędziowania. Nie boję się tego powiedzieć, bo to jest kolejny raz, kiedy my przez tych panów, przez trójkę sędziów tracimy mecz, tracimy punkty, tracimy zdrowie - mówił. Pisaliśmy o tym TUTAJ.

W czwartek Kaźmierczak doczekał się reakcji Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej. Liniowy, który ujrzał piłkę w siatce, posędziuje w ten weekend wyłącznie starcia B-klasy i trampkarzy.

Samego trenera... również ukarano. Za swoje słowa został zdyskwalifikowany na pięć meczów. Skazano go też na kolejne dwa spotkania kary w zawieszeniu na sześć miesięcy.

W praktyce Kaźmierczak wróci do pracy najwcześniej w marcu. Do końca rundy jesiennej pozostały bowiem cztery kolejki, zaś runda wiosenna rozpocznie się nie wcześniej niż z końcem lutego.