Podwaliny pod erę po Messim. Barcelona wraca do korzeni i odmładza swój skład

Podwaliny pod erę po Messim. Barcelona wraca do korzeni i odmładza swój skład
alphaspirit / shutterstock
Z każdym kolejnym meczem, turniejem oraz sezonem zbliża się moment, który będzie przełomowym w historii futbolu. Za kilka lat nadejdzie chwila, gdy jeden z najlepszych zawodników jaki stąpał po naszej planecie, zawiesi buty na kołku. Mowa oczywiście o Leo Messim, którego koniec kariery nieuchronnie się zbliża.
Dzień, gdy Leo powie „do widzenia” piłce nożnej będzie jednym ze smutniejszych w dziejach tego sportu. Wszak „La Pulga” to piłkarz, który jest żywym symbolem, legendą. 13 sezonów spędzonych w dorosłym futbolu zaowocowały dziesiątkami zdobytych trofeów, setkami bramek, tysiącami spektakularnych dryblingów.
Dalsza część tekstu pod wideo
O jego sukcesach można by się niezwykle długo rozpisywać, a i tak pewnie jakiś rekord umknąłby naszej uwadze. To, co jednak równie ważne, to jak będzie wyglądała Barcelona bez geniusza z Rosario w swoim składzie.
Leo ma już 31 wiosen i chociaż przed nim jeszcze kilka sezonów podczas których zapewne będzie grał na nieosiągalnym dla innych zawodników poziomie, to pewne jest, że za te być może pięć lub sześć lat przyjdzie czas, gdy bordo-granatowa koszulka z numerem 10 będzie musiała znaleźć nowego właściciela.

Istnieje życie po Messim

Patrząc na ostatnie działania Katalończyków, niewątpliwe jest że „Blaugrana” stale przygotowuje się do dnia, w którym przyjdzie jej pożegnać swojego najwybitniejszego zawodnika. Odejście na emeryturę 5-krotnego zdobywcy Złotej Piłki spowoduje znaczące zmiany na Camp Nou, ale nie oznacza wcale, że klub wypadnie z grona topowych.
Przyszły skład Barcelony
własne
Wystarczy spojrzeć na grupę zawodników, reprezentujących pierwszą lub drugą drużynę Barcelony, którzy w niedalekiej przyszłości mogą stanowić o sile „Dumy Katalonii”. Średnia wieku wymienionego zestawienia wynosi nieco ponad 21 lat.
Być może właśnie za 5 lat tak będzie prezentować się najmocniejsza jedenastka Barcelony, która będzie kontynuować pasmo osiąganych sukcesów rozpoczęte przez Ronaldinho, a kontynuowane właśnie przez Leo.

Siła tkwi w La Masii

Dla przeciętnego obserwatora futbolu, który absolutnie nie zajmuje się futbolem młodzieżowym, niektóre z tych postaci mogą zdawać się kompletnie anonimowe. Jednak ich nieznajomość nie potrwa długo, ponieważ już w najbliższej przyszłości perły z barcelońskiej szkółki jak Puig czy Cucurella mogą podążyć drogą Messiego, Busquetsa i Pique, zapisując nowożytną historię klubu z Katalonii.
I naturalnie teraz malkontenci mogą powiedzieć, że przecież w ostatnich czasach żaden produkt szkółki Cruyffa nie przebił się do pierwszej jedenastki Barcelony, ale ten stan już niedługo się zmieni. Nadchodzi pokolenie graczy dysponujących ogromnym talentem oraz potencjałem, który jeśli zostanie odpowiednio wykorzystany, może zaowocować lawinową liczbą trofeów.
Już teraz awans do pierwszej drużyny otrzymał Carles Aleña, który swoim stylem gry łudząco przypomina Leo Messiego. Dominująca lewa noga, krótkie prowadzenie piłki przy nodze, skłonność do wdawania się w dryblingi, ogromna wizja gry to cechy które łączą obu panów, występujących na pozycji „mediapunty”.
Jeśli kariera młodego pomocnika zostanie odpowiednio pokierowana, może on wyrosnąć na gwiazdę światowego pokroju, o której za kilkanaście lat będziemy pisać podobne artykuły jak dzisiaj o Messim.

Wymiana pokoleniowa

20-letni Hiszpan to nie jedyny wychowanek La Masii, który w przyszłym sezonie może liczyć na minuty w pierwszym zespole. Wiele mówi się również o odejściu Lucasa Digne’a, którego naturalnym zastępcą zostałby występujący dotychczas w Barcelonie B Marc Cucurella.
A w drużynie Pimienty czeka już kolejna chmara zawodników, którzy przysparzają wiele powodów do optymizmu fanom „Dumy Katalonii”. Nie tak dawno przecież barcelońscy canteranos z Riquim Puigiem i Abelem Ruizem na czele zmasakrowali wszystkich rywali, bez trudu wygrywając młodzieżową Ligę Mistrzów.
Wspominam o tym nie bez powodu, ponieważ zastąpienie Messiego to nie jedyne wyzwanie, przed którym w najbliższych latach stanie zarząd Barcelony. Trzon drużyny stanowią również zawodnicy jak Suarez, Busquets czy Pique, którzy także potrzebują następców.
Systematyczne wprowadzanie do pierwszej drużyny wychowanków pozwoli złagodzić skutki zmniejszania średniej wieku pierwszej jedenastki, ponieważ młodzi zawodnicy będą otoczeni doświadczonymi weteranami.
Nie można przecież skupić się tylko i wyłącznie na poszukiwaniu zastępców Leo. Krok po kroku należy obdarzać zaufaniem adeptów La Masii, którzy w niedalekiej przyszłości mogą stworzyć kolejny bordo-granatowy „dream team”.

Za jakość trzeba płacić

Aby zminimalizować ryzyko, Barcelona mimo zdolnej młodzieży, nie próżnuje również na rynku transferowym. Zaufanie wychowankom to jedno, ale nie można przecież zaniedbać kadry, polegając jedynie na tym, że potencjał każdego z wychowanków zostanie wykorzystany.
Nawet w czasie złotej ery pod wodzą Guardioli w klubie dokonywano transferów za grube miliony, aby zwiększyć rywalizację w drużynie. Również teraz nie wszystko jest podporządkowane pod wiarę w zawodników jak Aleña czy Puig.
Zakupy Malcoma oraz Dembele dobitnie pokazują, że Barcelona absolutnie nie zamierza przegapiać okazji do sprowadzenia graczy, którzy charakterystyką gry idealnie wpisują się w potrzeby drużyny Valverde.
Obaj skrzydłowi lepiej czują się po prawej stronie boiska, uwielbiają schodzić z piłką do środka, dryblować oraz szukać gry kombinacyjnej. Dodatkowo, mimo zaledwie 21 lat na karku, zarówno Malcom, jak i Dembele dysponują już dosyć sporym doświadczeniem na arenach ligowych i międzynarodowych.

Do wzięcia „żółta koszulka”

Kilka lat gry u boku Leo może tylko pomóc obu zawodnikom, którzy być może kiedyś „zawalczą” o miano lidera Barcelony. Jeszcze nieco ponad rok temu jedynym kandydatem do wypełnienia luki, którą kiedyś zostawi po sobie Messi był Neymar, ale jak wiadomo Brazylijczyk nie przepada za stagnacją i postanowił zmienić klub oraz piłkarza, w którego cieniu będzie się znajdować.
Minęło jednak sporo czasu od tego transferu i już chyba bezapelacyjnie można stwierdzić, że wygranym tej transakcji pozostaje „Blaugrana”, która krnąbrnego Neymara zastąpiła spokojnym, a przy tym równie znakomitym Philippe Coutinho.
Odejście brazylijskiego skrzydłowego pozwoliło Barcelonie zmienić system gry, odmłodzić pierwszą jedenastkę i to bez utraty jakości. To dosyć ciekawy paradoks, ponieważ w momencie potwierdzenia zakupu Neymara przez PSG wydawało się, że Barcelonę może czekać rychły upadek.
Wszak z klubu odszedł ten, którego sprowadzono na Camp Nou z myślą właśnie o zastąpieniu „La Pulgi”. Barcelona utraciła 26-latka i w ataku dysponowała „zaledwie” Messim i Suarezem po trzydziestce.
Czas pokazał, że zarząd z Josepem Bartomeu na czele potrafił zachować „chłodną głowę”, ponieważ kolejne transfery Barcelony to istny majstersztyk. Do klubu trafiają młodzi gracze, którzy już teraz prezentują niezwykle wysoki poziom.
Każdy zakup zawodnika o takiej klasie jak Dembele, czy Malcom znacząco zmniejsza szanse na ogromny spadek jakości po odejściu Leo Messiego. W końcu w futbolu chyba nie ma lepszego połączenia niż młodość z jakością. A takimi cechami dysponuje naprawdę wielu reprezentantów „Dumy Katalonii”.

Zwalczyć „Messidependencię”

Naturalnie odejście kogoś, kto w ciągu 13 sezonów był zaangażowany w prawie 800 goli dla jednego klubu musi wywrzeć ogromny wpływ na drużynę, ale dotychczasowe działania Barcelony pokazują, że klub będzie przygotowany na moment, gdy „Pchła” po raz ostatni wyjdzie na murawę Camp Nou.
Już w ostatnim sezonie Ernesto Valverde coraz częściej testował ustawienie bez Messiego i to przeciwko naprawdę niebezpiecznym rywalom. Barcelońska „dyszka” zaczynała na ławce rezerwowych starcia z takimi zespołami jak Espanyol, Celta, Sevilla czy nawet Juventus w Lidze Mistrzów.
W poprzednich kampaniach Messi zdecydowanie rzadziej godził się z rolą rezerwowego, ale upływający czas jak widać każdemu daje się we znaki i nawet tak kosmiczny zawodnik musi czasami po prostu złapać oddech.
Mecze gdy Leo odpoczywa to oczywiście idealna okazja do testowania ustawień, które za kilka lat mogą okazać się kluczami do sukcesów Barcelony. Istotne jest to, iż mnogość talentu drzemiąca w kadrze mistrzów Hiszpanii sprawia, że nawet absencja Leo nie wywołuje katastrofy.
Coutinho, Dembele, Malcom, Abel Ruiz, Paco Alcacer, Arthur, Aleña - o tak szerokim wachlarzu wirtuozów w młodym wieku marzy chyba każdy trener na świecie. A przecież kolejne cele transferowe „Blaugrany” to również zawodnicy, którzy prezentują wysoką jakość mimo znikomej liczby wiosen na karku.

Nie ma zawodników ponad klub

Nadchodzące kilka sezonów będzie ostatnimi, które Leo spędzi na boisku jako zawodowy piłkarz. Będzie to czas, który Barcelona z całą pewnością wykorzysta na powiększanie swoich muzealnych zapasów o kolejne trofea, ponieważ aż wstyd nie skorzystać z takiej okazji, gdy masz do dyspozycji jednego z najlepszych zawodników w historii.
Po tych kilku latach zapewne pojawi się krótki okres żałoby, ponieważ nastąpi kres jednej z najpiękniejszych piłkarskich przygód, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby Barcelona nadal była hiszpańskim hegemonem, który masowo kolekcjonuje trofea.
Zawodnicy, którzy teraz nabierają doświadczenia u boku starej gwardii z Busquetsem, Pique, Albą i Messim na czele już niedługo sami znajdą się w blasku wszystkich reflektorów. Chociaż zmienią się wykonawcy, cykl zwyciężania nie dobiegnie końca.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również