Reprezentant Niemiec zabrał głos po wyroku. "Niełatwo o tym mówić"

W sobotę Karim Adeyemi musiał stawić się przed wymiarem sprawiedliwości. W trakcie rozprawy usłyszał wyrok za nielegalne posiadanie broni.

Bild przekazał, że funkcjonariusze zabezpieczyli w domu Niemca kastet oraz taser. Piłkarzowi groziło nawet pozbawienie wolności.

Sąd był jednak znacznie łagodniejszy. 23-latek jest zobligowany do zapłacenia grzywny o wysokości 450 tysięcy euro, o czym szerzej pisaliśmy TUTAJ.

Adeyemi uczestniczył w listopadowym zgrupowaniu reprezentacji Niemiec. Tuż po jego zakończeniu wrócił do Dortmundu, gdzie spotkał się z dyrektorami Borussii, Sebastianem Kehlem oraz Larsem Rickenem.

Działacze "BVB" zdecydowali, że piłkarz będzie odbywał także prace społeczne. W ich ramach pojawi się na treningach dla dzieci z Nord-City League.

Milczenie w całej sprawie przerwał w końcu sam piłkarz. 23-latek we wpisie na Instagramie wyraził skruchę oraz przeprosił za swoje zachowanie.

- Z pewnością widzieliście nagłówki na mój temat w ostatnich dniach. Niełatwo mi o tym mówić: na początku 2024 roku, z lekkomyślności i bez zastanowienia, zamówiłem przez internet tak zwanego mystery boxa. Zawierała ona również przedmioty nielegalne w świetle prawa o broni. Wiele miesięcy później paczka została dostarczona i trafiła nieotwarta na komisariat policji. Mimo to był to ogromny błąd. Taki, który drogo mnie kosztował i którego głęboko żałuję - zaczął Niemiec.

- Wiem, że jestem osobą publiczną i mam obowiązek być wzorem do naśladowania. Nie udało mi się sprostać temu obowiązkowi. Właśnie dlatego tym bardziej boli mnie to, że postąpiłem tak lekkomyślnie. Wyciągnąłem z tego wnioski, więcej, niż potrafię opisać słowami. I obiecuję, że uniknę podobnych błędów w przyszłości. Dziękuję wszystkim, którzy wciąż mi ufają i mnie wspierają - dodał piłkarz.

W trwających rozgrywkach Adeyemi jest ważnym zawodnikiem Borussii. Do tej pory wystąpił w 14 spotkaniach, w których zdobył trzy bramki i zaliczył tyle samo asyst.