Skandal po portugalskim hicie. Prezydent Sportingu oskarżył działacza FC Porto o kradzież telefonu i portfela

Burza po meczu Porto ze Sportingiem Lizbona. Prezydent gości stwierdził, że został okradziony przez działacza "Smoków". W odpowiedzi przeczytał o sobie, że jest żałosny.
Mecz Porto ze Sportingiem miał olbrzymi ciężar gatunkowy. Gdyby wygrali goście, to zbliżyliby się do lidera tabeli na trzy punkty.
Sporting był na dobrej drodze do zwycięstwa, bo prowadził już 2:0. Mecz zakończył się jednak podziałem punktów. Było 2:2.
Emocje nie wygasły wraz z zakończeniem gry. Wręcz przeciwnie - wybuchła wtedy wielka awantura między piłkarzami obu drużyn. Sędzia w jej efekcie pokazał cztery czerwone kartki. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Działo się nie tylko na boisku, lecz też poza nim. Działo się też między działaczami. Sporting twierdzi, że jego prezydent Frederico Varandas został okradizony przez jednego z działaczy FC Porto. Klub wydał w tej sprawie specjalne oświadczenie.
- Informujemy, że prezydent Frederico Varandas był celem agresji słownej i prób fizycznej agresji ze strony Vitora Baii, wiceprezydenta Porto, Sergio Conceicao, trenera tej drużyny, oraz Rui Cerqueiry, dyrektora klubu - czytamy w komunikacie.
- Kiedy Varandas zmierzał do autobusu Sportingu, czekało na niego trzech mężczyzn otoczonych przez ochroniarzy. Następnie Cerqueira staranował prezydenta, zabrał mu telefon komórkowy oraz portfel z dokumentami i kartami kredytowymi. Natychmiast uciekł. Mimo obecności policji telefonu i dokumentów nie odnaleziono - wskazał klub z Lizbony.
- Sporting CP złoży skargę karną przeciwko Baii, Concencao i Cerqueirze. Zrobimy wszystko, żeby agresorom zakazano wstępu na obiekty sportowe. To, co się wydarzyło, jest zbyt poważne, by uszło bez konsekwencji - podsumował Sporting.
Porto nie pozostało dłużne rywalowi. Jego zdaniem prezydent Sportingu "w żałosny sposób robi z siebie ofiarę"
- Brzydki obraz portugalskiej piłki, który został pokazany światu - żałujemy go, jesteśmy odpowiedzialni za to co stało się na boisku - jest wynikiem prowokacyjnej i obraźliwej postawy pana Frederico Varandasa od pierwszej do ostatniej minuty jego obecności na Estadio do Dragao - napisało Porto.
Zdaniem lidera portugalskiej ekstraklasy zachowanie Varandasa jest "wyborczą propagandą", "cynicznym podtrzymywaniem napięć", a jego wypowiedzi "służą łagodzeniu atmosfery tak jak benzyna gaszeniu pożarów".