Tak było w szatni Lecha po porażce. Piłkarz się wygadał
Lech Poznań nie wykorzystał okazji na zwycięstwo z Rayo Vallecano. Robert Gumny zdradził, jak drużyna zareagowała na porażkę w Madrycie.
Lech prowadził do przerwy 2:0, ale w drugiej połowie roztrwonił przewagę. Hiszpanie wygrali 3:2. Decydującego gola strzelili w ostatniej akcji meczu.
- Chcieliśmy bronić wyniku 2:0, to się nie udało. Potem chcieliśmy bronić wyniku 2:2, on też byłby bardzo dobry. Przy akcji na 3:2 dla gospodarzy ciężko było zachować się lepiej – była piłka za linię obrony, dwa kontakty z piłką i fenomenalne wykończenie przy dalszym słupku. Ciężko się bronić przed czymś takim - komentował Gumny w rozmowie z Weszlo.com.
Zdania w ostatniej poruszonej przez niego kwestii są podzielone. Artur Wichniarek uważa, że błąd przy zwycięskim golu dla Rayo popełnił właśnie Gumny, który złamał linię spalonego. Jego opinię przytoczyliśmy TUTAJ.
Kluczowe dla losów meczu były zmiany dokonane przez obu trenerów. Gra Rayo po nich znacząco się poprawiła. W przypadku Lecha było wręcz przeciwnie.
– Było widać większą jakość rywala po zmianach. W pierwszej połowie wygrywaliśmy 2:0, nie było między nami wielkiej różnicy. Czy to kwestia wejścia zawodników podstawowego składu… Wszyscy byli podmęczeni, ten mecz dużo zawodników kosztował. Nie chcę powiedzieć, że nie można było wywieźć stąd trzech punktów. Można było wywieźć trzy, można było wywieźć jeden. Nie wywozimy żadnego i to jest wielkie rozczarowanie, mimo że przed meczem pewnie nikt by tego nie powiedział - stwierdził Gumny.
Lech zmarnował okazję, by znacząco poprawić swoją sytuację w Lidze Konferencji. Tymczasem po porażce ma tylko trzy punkty zdobyte w trzech spotkaniach. Nic dziwnego, że w klubie panuje zawód.
- Z takim rywalem, mając 2:0 do przerwy, oczekujemy minimum punktu. W szatni było gęsto - zakończył Gumny.