Tak Vinicius zwracał się do piłkarzy Barcelony. "Beksa"
Vinicius znalazł się w centrum uwagi po meczu Realu z FC Barceloną (2:1) w La Liga. Tym razem mało mówi się o jego grze, a bardzo dużo o zachowaniu wobec swojego trenera i rywali.
Najwięcej komentarzy wywołało zachowanie Viniciusa z 72. minuty. Gdy Xabi Alonso postanowił zdjąć Brazylijczyka z boiska, ten wpadł w szał. Skrzydłowy Realu gestykulował, stroił miny i krzyczał. Wypalił nawet, że "odchodzi z drużyny". Opisaliśmy to TUTAJ.
Vinicius miał też dużo do powiedzenia rywalom. Mundo Deportivo twierdzi, że Brazylijczyk zaczepiał Lamine'a Yamala. Miał mu wytykać, że ten... często podaje piłkę do tyłu.
25-latek chętnie włączał się też w różne boiskowe dyskusje. Gdy Pedri rozmawiał z sędzią Cesarem Soto Grado, zwracał arbitrowi uwagę, że Hiszpan nie jest kapitanem Barcelony, więc nie ma prawa do takich kontaktów. Zirytowany Hiszpan próbował go odsunąć, co spotkało się z głośnym protestem Viniciusa.
- Nie dotykaj mnie! Niech on mnie nie dotyka! Zawsze gada, zawsze gada - krzyczał. W końcu musiał interweniować Jude Bellingham, który odsunął swojego kolegę na bok.
Uspokajać Viniciusa próbował także Ferran Torres. Nie przyniosło to żadnego skutku. - On zawsze mówi. Mów teraz. Beksa - wyrzucał z siebie Brazylijczyk.
Vinicius był aktywny także w awanturze, do kórej doszło po zakończeniu meczu. Znów atakował Yamala. Szeroko o tym, co działo się na Bernabeu, pisaliśmy TUTAJ.