To koniec! Rodzina Bellinghamów poniosła konsekwencje

W sobotę St. Pauli zmierzyło się u siebie z Borussią Dortmund w pierwszej kolejce niemieckiej ekstraklasy. Rywalizacja zakończyła się rezultatem remisowym 3:3.

W kadrze gości znalazł się Jobe Bellingham. Młody Anglik rozegrał pierwszą połowę i został zmieniony w przerwie przez Felix Nmechę.

Decyzji szkoleniowca Borussii, Niko Kovaca, nie pochwalał ojciec i agent 19-latka, Mark. Rodzic piłkarza miał skarżyć się w tunelu dyrektorowi sportowemu, Sebastianowi Kehlowi, na słabą grę drużyny oraz wyraził obiekcje w związku z szybką zmianą syna (więcej TUTAJ).

Po całym zajściu "BVB" zdecydowało się wyciągnąć konsekwencje wobec Marka Bellinghama i jego małżonki, która towarzyszyła mu podczas zdarzenia. Z uwagi na zaistniałą sytuację poszkodowani zostali także bliscy innych zawodników.

Władze Borussii zakazały wszystkim członkom rodziny piłkarzy przebywania w klubowej szatni. Decyzję potwierdził dyrektor zarządzający z Dortmundu, Lars Ricken.

- Pozyskaliśmy Jobe Bellinghama, ponieważ przez lata zbudowaliśmy z jego rodzicami relację opartą na zaufaniu. Rodzina przyleciała specjalnie na pierwszy mecz syna w Bundeslidze i chciała spotkać się z Jobe po meczu - zaczął działać Borussii w rozmowie dla Sky90 - The Football Debate.

- Stali na korytarzu prowadzącym do szatni i przeprowadzili pełną emocji rozmowę z Sebastianem, co jednak nie stanowi żadnego problemu, biorąc pod uwagę tę relację. W przyszłości jednak zadbamy o to, aby tylko zawodnicy, trenerzy i wszelkie osoby funkcyjne miały dostęp do strefy szatni, tak abyśmy już więcej nie mieli problemów z komentowaniem takich wiadomości. Ale dziś wszystko zostało rozwiązane, bez żadnego dramatu - podsumował Ricken.

Borussia będzie miała szansę odnieść pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie w najbliższą niedzielę. Zmierzy się na własnym stadionie z Unionem Berlin.