Pracownik Lecha zaczął się tłumaczyć. Pokłosie nagrania z szatni Rayo
Nagranie Lecha Poznań z szatni na stadionie Rayo Vallecano wywołało ogromną burzę. Teraz głos w całej sprawie zabrał pracownik "Kolejorza", który podczas materiału wcielił się w narratora.
W czwartek Rayo Vallecano pokonało u siebie Lecha Poznań w trzeciej kolejce fazy ligowej Ligi Konferencji. "Kolejorz" prowadził do przerwy 2:0, jednak roztrwonił przewagę i ostatecznie przegrał 2:3.
Minione spotkanie miało ogromny ładunek emocjonalny. Wiele ważyły sytuacje, do których doszło jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Polski klub wywołał burzę, publikując nagranie z wnętrza szatni hiszpańskiego stadionu.
Warunki w pomieszczeniu były dalekie od ideału. Po udostępnieniu filmu zawrzało nawet w hiszpańskich mediach. Teraz głos w całej sprawie zabrał pracownik Lecha, Maciej Sypuła, który wcielił się w rolę narratora materiału i w jego trakcie nie stronił od żartobliwego tonu.
- Chciałbym tym wpisem ustosunkować się do tematu wiadomego wideo. Moim zamiarem nigdy nie było wyśmianie lub obrażanie naszych rywali. Podczas naszych wejść na żywo ze stadionów wiele razy podkreślałem, że naprawdę mi się on podoba, bo chociaż jest wiekowy, ma charakter i piłkarską duszę, a wczorajsza atmosfera to potwierdziła. Chciałem pokazać specyfikę miejsca, tak jak robimy to na każdym odwiedzanym stadionie, bo każdy ma swoje charakterystyczne i wyjątkowe elementy - zaczął pracownik Lecha.
- Niestety, przyjąłem zdecydowanie zbyt swobodną i żartobliwą formę nagrania i wiem, że to był błąd, który nie powinien się wydarzyć. Przeprosiłem za to osobiście wczoraj przed meczem przedstawicieli Rayo Vallecano i przeprosiny zostały przyjęte - dodał Sypuła.
Estadio de Vallecas został wybudowany w 1976 roku i do tej pory nie przeszedł żadnej renowacji. Po publikacji materiału na profilu Lecha kapitan Rayo Vallecano, Mario Suarez, nie gryzł się w język, zarzucając swojemu klubowi skąpstwo, o czym pisaliśmy TUTAJ.