"Za łatwo". Wrze po porażce Lecha z Crveną
Crvena zvezda pokonała Lecha Poznań w pierwszym meczu trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Występ "Kolejorza" jest szeroko komentowany w mediach społecznościowych. Nie brakuje pochwał dla podopiecznych Nielsa Frederiksena, którzy grali solidnie, ale niestety tylko w pierwszej połowie.
Lech źle rozpoczął środową rywalizację. Wynik otworzył Rade Krunić. Bartosz Mrozek miał piłkę na rękawicach, ale nie zdołał jej skutecznie wybić.
- Kurde, miał na łapie. Lekko przysłonięty, ale do obrony - ocenił Mateusz Rokuszewski, dziennikarz Meczyki.pl.
Po niemrawym początku "Kolejorz" zaczął grać na znacznie wyższym poziomie. Poznaniakom udało się zepchnąć zvezdę do obrony. Dobry fragment został przypieczętowany bramką Mikaela Ishaka. Do przerwy było 1:1.
- Po 25. minucie Lech się otrząsnął i zaczął grać koncertowo przy Bułgarskiej, narzucając swój styl gry. Crvena Zvezda cwanie cofnęła się po golu, ale Lech to wykorzystał i zrozumiał, że w tym meczu trzeba grać szybciej i dokładnie. Do przerwy? Jestem pozytywnie zaskoczony zmianą Lecha bez reakcji Nielsa. Dodatkowo świetna atmosfera i doping kibiców - napisał Dawid Dobrasz z Meczyki.pl.
- To wcale nie są przybysze z lepszego, piłkarskiego świata. Rywal jak najbardziej w zasięgu Lecha - podkreślił Michał Mitrut z Canal+ Sport.
- Mnie gra Lecha Poznań się po prostu w I połowie podoba. Nawet mimo pojedynczych błędów. Jest odwaga, momentami polot, fantazja, pokazywanie swoich umiejętności na maksa. Wykorzystajmy to momentum i jazda - wtórował po pierwszej połowie Marcin Gazda, komentator Eleven Sports.
Druga połowa niestety zaczęła się od drugiej bramki Krunicia. Crvena zvezda strzeliła gola po rozegraniu rzutu rożnego.
- Szkoda. Nie powinien Lech tracić w takim stylu i na tym poziomie. Znowu po defensywnym stałym fragmencie, jak z Lechią i po aucie jak w I połowie. Crvena nie gra nic wielkiego, a strzela - stwierdził Dawid Dobrasz.
Lech finalnie przegrał 1:3. Druga połowa była wyraźnie gorsza w wykonaniu poznaniaków. Rewanż odbędzie się w najbliższy wtorek w Belgradzie.
- Nie stało się nic, czego byśmy nie mogli przewidzieć i czego byśmy nie znali. Ale szkoda, że to powietrze z pierwszej połowy zeszło (choć tam było na takiej pompie, że chyba musiało) - przyznał Przemysław Langier z Interii.