Brutalny zjazd klubu Polaka. Rewelacja w zapaści, łatka rozczarowania roku

Brutalny zjazd klubu Polaka. Rewelacja w zapaści, łatka rozczarowania roku
Joshua Smith / pressfocus
Paweł - Grabowski
Paweł Grabowski29 Apr · 19:16
Brighton & Hove Albion w dwóch ostatnich sezonach sprzedało piłkarzy za ponad 300 milionów funtów i wyrobiło sobie markę klubu, do którego garnie się najzdolniejsza młodzież świata. Prędzej czy później ta bańka musiała prysnąć. Roberto de Zerbi nie zawsze zamienia wodę w wino, a jego wiosenne gierki na zmianę pracodawcy właśnie wychodzą mu bokiem. Niepostrzeżenie wyrósł nam solidny kandydat do rozczarowania roku.
Lampki alarmowe świeciły się od dawna. Nie ma jednego momentu, w którym drużyna Brighton zaczęła się sypać, bo już w styczniu potrafiła dostać 0:4 od Luton, przegrywając dwoma golami już po trzech minutach gry. Niecały miesiąc później piłkarze z The Amex przejechali się po Sheffield United (5:0), ale to był ostatni błysk ofensywy De Zerbiego. Właśnie w tym spotkaniu kontuzji doznał Kaoru Mitoma, a zespół od tego momentu strzelił pięć goli w 12 meczach. Symboliczne jest to, że w kwietniu trafił do siatki raz i to dzięki absurdalnej pomyłce bramkarza Burnley. Ani razu w tym roku nie był tak nisko w tabeli (12. miejsce). Tak naprawdę gra już o nic i może rozłożyć leżaki na plaży.
Dalsza część tekstu pod wideo
De Zerbi musi być wściekły na ostatnie dwa miesiące, choć cały sezon był dla niego dziwny i naznaczony turbulencjami. Wcześniej nie miał wielkiego doświadczenia z łączeniem gry w lidze z grą w europejskich pucharach. Jego zawodnicy też stykali się z tym po raz pierwszy. Widać było to szczególnie w meczu z Romą na Stadio Olimpico, kiedy przegrali 0:4 i wypadli z rozgrywek Ligi Europy. A w Premier League Brighton na początku sezonu odhaczyło pięć ligowych meczów na sześć, ale potem punktowało jak spadkowicz. Ta ekipa przestała być drużyną z pazurem, która gra jakby jutra miało nie być. Widać było, że piłkarzom brakuje paliwa, ale przede wszystkim zaczęła pękać struktura. Zespół Brighton, który w maju 2023 roku ograł Arsenal 3:0, był zupełnie inny niż ten, który w weekend został rozwalcowany przez Bournemouth (0:3). Ten drugi miał aż ośmiu innych graczy.

Mitoma w potrzasku

Statystyki są brutalne: Brighton na 12 ostatnich wyjazdów wygrało tylko raz. Nawet świetna passa domowa została niedawno przerwana przez Arsenal (0:3), a potem zdeptana przez Manchester City (0:4). De Zerbi w gorzkich słowach mówi, że gdy nie może spać, to analizuje tabelę, a tam jak byk stoi 11 remisów - najwięcej w lidze.
Można go bronić kontuzjami, bo faktycznie najpierw wyleciał mu prawoskrzydłowy Solly March, a zaraz potem Kaoru Mitoma. Japończyk rozegrał w tym sezonie tylko 19 meczów, strzelił trzy gole i zanotował cztery asysty. Gdyby podtrzymał formę sprzed roku, byłby dziś na celowniku gigantów, a tak dalej jest znakiem zapytania, bo nikt wie, kiedy znowu wróci na boisko. Brighton z tego powodu nie ogłosił jeszcze letniego tournée po Japonii - byłoby niezręcznie “sprzedawać” tam markę bez swojej gwiazdy w pełni zdrowia.
Trójka Mitoma, March i Estupinian w poprzednim sezonie brała udział w 34 golach dla Brightonu. Statystyka z obecnych rozgrywek to 16, na co wpływ miały oczywiście urazy. Dołek złapał też 19-letni Evan Ferguson, który rok temu był objawieniem ligi, a teraz miał zrobić dwa kroki wprzód.
Pech chciał, że wiosną doznał kontuzji, a ostatniego gola strzelił jeszcze w listopadzie. Największym problemem De Zerbiego jest ofensywa: nie ma w niej egzekutora, bo Joao Pedro, najdroższy nabytek w historii klubu, prawie połowę goli strzelił z karnych. Włoski trener jest tak zdesperowany, że w meczu z Bournemouth w wyjściowej jedenastce wystawił na szpicy 19-letniego Marka O’Mahony’ego. Chłopak wcześniej w Premier League rozegrał 16 minut i jak można się domyślić, prochu nie wymyślił.

Kiwka De Zerbiego

Żaden z graczy Brighton nie zagrał w tym sezonie na tyle dobrze, by jego nazwisko nabrało kształtów, a cena wzrosła. Najlepszy Pascal Gross w czerwcu skończy 32 lata, zadebiutował niedawno w reprezentacji Niemiec, ale nigdy nie będzie łakomym kąskiem dla gigantów, jakim w przeszłości był Alexis Mac Allister, czy Moises Caicedo. Przed sezonem wydawało się, ze Pervis Estupinian może być kolejnym graczem, na którym klub z południa Anglii zarobi krocie, ale ostatnio znowu doznał kontuzji, już drugiej w tym sezonie. To nie daje klubowi dobrej pozycji negocjacyjnej przy ewentualnej sprzedaży, podobnie jest z Mitomą i Fergusonem, a to pokazuje, że może trzeba będzie zatrzymać ich latem w klubie, licząc, że jesienią znowu rozbłysną.
Ten sezon na pewno zagrał na ambicji De Zerbiemu. Jego umowa wygasa dopiero za dwa lata, a ostatnio coraz więcej mówi się o tym, że lekko spokorniał i już tak chętnie nie rozgląda się na boki. Był czas, gdy zimą prężył muskuły, bo Brighton kontynuowało grę w Lidze Europy, a wolne stołki w Barcelonie, Liverpoolu i Bayernie jeszcze bardziej windowały jego nazwisko w górę. Agenci Włocha bywali w Katalonii na rozmowach z Joanem Laportą. Prezydent “Barcy” podobno nawet zaczął oglądać mecze Brighton, ale pech chciał, że zaczął od styczniowej porażki 0:4 z Luton, a potem rzadko kiedy bywało dużo lepiej. Dzisiaj, gdy wiemy o pozostaniu Xaviego i o Arne Slocie zmierzającym na Anfield, opcje De Zerbiego znacząco się skurczyły. Rzadziej ostatnio wbija szpilki we władze, mniej mówi o transferach, po prostu wie, że zawalił i że następny sezon musi być lepszy.

Pęknięcia w skautingu

Brighton w poprzednim roku pochwalił się zyskiem operacyjnym na poziomie 124 mln funtów. Bilans ten nie zawierał transferów Caicedo i Sancheza do Chelsea, więc pod względem pieniędzy ten zespół dalej może spać spokojnie. To, co martwi, to poczucie kroku w tył, braku zadomowienia się w Europie i pierwsze wątpliwości co do trenera, który co mecz na The Amex widzi wielką włoską flagę z napisem “Forza De Zerbi”.
Pojawiły się też pęknięcia w słynnym skautingu Brighton, bo algorytmy analityków nie zawsze pokrywają się z nosem trenera. Letnie nabytki, czyli Bart Verbruggen, Igor i Carlos Baleba nie przekonują. Mahmoud Dahoud nie zaadaptował się tak bardzo, że po pół roku poszedł na wypożyczenie do VfB Stuttgart. Do tej pory Brighton zwykle trafiało z piłkarzami, hodował oich w najlepszej szklarni w Anglii, a potem wstawiało drogie metki. Jeśli w następnym roku powtórzy błędy, bardzo łatwo może wejść w złą spiralę.
Piłkarze De Zerbiego do końca sezonu zagrają jeszcze z Aston Villą, Newcastle, Chelsea i Manchesterem United. Trudny kalendarz sugeruje, że jeszcze mocniej możemy zobaczyć drużynę w agonii. Dziwne jest to, że De Zerbi w ostatnim meczu z Bournemouth posadził na ławce Jakuba Modera, bo wydawało się, że reprezentant Polski łapie dobry rytm. Obiecująco zaczynał wyglądać jako “dziesiątka”, był odważny i kreatywny, po czym trener w meczu z Manchesterem City ustawił go defensywnie, a trzy dni później nie wystawił wcale. De Zerbi nigdy nie był trenerem, który podejmuje oczywiste wybory, ale kiedy wyniki leżą i kwiczą, to coraz głośniej można budować narrację, że czasem się po prostu gubi. Ostatnio częściej strzela ślepakami, nie mając pomysłu jak obudzić potencjał w ofensywie.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.

Przeczytaj również