Carlo Ancelotti rzeźbi nowego Harry'ego Kane'a. Kim jest Dominic Calvert-Lewin, król początku sezonu w Anglii?
Rok temu bił się z myślami, czy Everton da mu jeszcze poważną szansę gry. A teraz Dominic Calvert-Lewin strzela dla “The Toffees” jak najęty. Jest na fali i chce zrobić kolejny istotny krok w karierze. Zadebiutować i zdobyć gola w barwach reprezentacji Anglii.
Ronald Koeman, David Unsworth, Sam Allardyce, Marco Silva, Duncan Ferguson oraz Carlo Ancelotti. Od momentu, kiedy środkowy napastnik trafił na Goodison Park z Sheffield United, którego jest wychowankiem, trenował pod okiem aż sześciu menedżerów. Każdy z nich był ze zupełnie innej bajki. Każdy miał kompletnie odmienny plan na wykorzystanie młodego Anglika w drużynie.
Nic więc dziwnego, że dopiero stabilizacja, jaka nastała w klubie po przyjściu Ancelottiego, sprawiła, że talent Calverta-Lewina wreszcie w pełni eksploduje. Efekty tego widzimy po czterech pierwszych kolejkach ligi angielskiej. Everton jest liderem tabeli z kompletem zwycięstw, a 23-latek z sześcioma trafieniami, do spółki z Heung-min Sonem, prowadzi w klasyfikacji strzelców. Lepszego początku sezonu młodzieżowy mistrz świata z 2017 roku wymarzyć sobie po prostu nie mógł.
Od podbitego oka po podbity glob
Anglik pokonał długą drogą do pierwszej reprezentacji „Synów Albionu”. Choć przecież wciąż jest młodym zawodnikiem, w dorosłym futbolu debiutował jeszcze pod koniec 2014 roku. To właśnie wtedy, będąc wypożyczonym do występującego w ówczesnej Conference North (szósty poziom rozgrywkowy) Stalybridge Celtic, zaliczył swój oficjalny debiut. Ze spotkania przeciwko Hyde United pozostały mu trzy pamiątki. Dwa trafienia oraz blizna pod okiem. To efekt starcia, w wyniku którego już od 20. minuty musiał do końca tamtej potyczki grać właśnie z zamkniętym okiem.
Mimo że Dominic pochodzi z Sheffield, w macierzystym klubie nie dostał zbyt wielu szans do zaprezentowania umiejętności. Dla „The Blades” w sumie zanotował zaledwie 11 ligowych trafień. To inne wypożyczenie, tym razem do grającego wtedy w League Two Northampton Town, zaowocowało jego transferem do Evertonu w sierpniu 2016 roku. A później wszystko już potoczyło się w zawrotnym tempie. W grudniu zadebiutował w Premier League, w marcu strzelił premierowego ligowego gola, a w czerwcu był już młodzieżowym mistrzem świata. W finale przeciwko Wenezueli to właśnie on zdobył zresztą zwycięską bramkę.
W kolejnych miesiącach już tak kolorowo jednak nie było. Owszem, Calvert-Lewin regularnie grywał w klubie, ale jego statystyki strzeleckie raczej nie powalały na kolana. Zaledwie cztery gole w sezonie 2017/2018 i dwa trafienia więcej w kolejnych rozgrywkach. Coś w jego rozwoju się zacięło, a w prawdziwy dołek wpadł w pierwszej połowie poprzednich rozgrywek.
- W pierwszych piętnastu ligowych meczach tylko dwa razy rozegrał pełne 90 minut, ale później Marco Silvę tymczasowo zastąpił Duncan Ferguson - przypomina Darek Kosiński, dziennikarz „Przeglądu Sportowego” i sympatyk „The Toffees”. - Szkot pierwszego dnia powiedział młodemu Anglikowi, że wystawi go w meczu z Chelsea. Pomysł wypalił, Calvert-Lewin zdobył dwie bramki, a później zaliczył świetną serię, gdy w ciągu dziesięciu kolejek zdobył osiem bramek.
Główkować jak Ronaldo, grać jak Inzaghi
Ostatecznie, już pod wodzą Ancelottiego, na koniec poprzedniego sezonu mógł pochwalić się liczbą 13 goli. Nie jednak statystyka strzelecka okazała się w tym wszystkim kluczowa, lecz odbudowanie mentalne zawodnika, którego do wytężonej pracy natchnął trzykrotny triumfator Ligi Mistrzów.
- Widać, jak ta mentalność ma niewątpliwy wpływ na to, jak prezentuje się w każdym kolejnym meczu. Ancelotti buduje go od środka, stawiając na niego konsekwentnie, od kiedy tylko objął Everton. Powoli dokłada kolejne cegiełki do tej jego pewności siebie, choćby sugerując mu, by grał jak Filippo Inzaghi - przyznaje Krzysztof Jaensch, dziennikarz poznańskiego „Radia Afera” oraz kibic Evertonu piszący o Fantasy Premier League na profilu „Spojrzenie z kanapy”.
Od kiedy Ancelotti objął zespół, wystawił Calverta w 23 z 24 ligowych spotkań. Użył go jako zmiennika jedynie w ostatnim meczu poprzedniego sezonu przeciwko Bournemouth, które już tak naprawdę nie miało dla „The Toffess” żadnego znaczenia. Choć latem „Carletto” dostał sporo funduszy na wzmocnienie zespołu, zadecydował, że nie potrzebuje nowej „dziewiątki”. Uznał, że Calvert-Lewin jest napastnikiem, którego potrzebuje do stworzenia wielkiego Evertonu. I póki co jego decyzja broni się w stu procentach.
- Carlo z pewnością bardzo pozytywnie na mnie wpłynął - przyznawał ostatnio sam zawodnik na łamach „The Guardian”. - Przedtem często byłem obwiniany, że robię wszystko oprócz strzelenia bramek, a teraz potrafię się w pełni skupić na trafianiu między słupki. Nie jestem oczywiście kopią Inzaghiego jeden do jednego, ale są elementy, na których warto się od niego wzorować jak wykończenie z pierwszej piłki czy po prostu odnajdywanie się we właściwym miejscu o właściwej porze.
Calvert-Lewin z pewnością nie osiągnął jeszcze swojego szczytu, ale jego gra, szczególnie ta w powietrzu, robi wrażenie. Nic więc dziwnego, że klubowy kolega Richarlison ostatnio stwierdził, że Anglik dysponuje wyskokiem godnym samego Cristiano Ronaldo.
- Jak na niego patrzę, to uważam, że on jednak gra w iście brytyjskim stylu. W powietrznych starciach jest wręcz rewelacyjny. Jego wzrost i ta tężyzna fizyczna, którą nabył, sprawiają, że masakruje on w nich swoich przeciwników. Nie jest jednak tak, że jego jednym atutem są strzały z główki, on przecież potrafi też uderzyć z lewej czy prawej nogi. Przypomina mi trochę Harry’ego Kane’a, który wyznacza nowe standardy dla typowego angielskiego napastnika - przyznaje Jaensch.
Czas na kolejny krok
Teraz piłkarz, który w zeszłym sezonie nie bał się wziąć na siebie ciężaru klubowego numeru 9., spróbuje wreszcie zaistnieć w dorosłej reprezentacji. Bo choć już na przełomie lutego i marca spekulowano o potencjalnym powołaniu od Garetha Southgate’a, to ostatecznie przyszło dopiero na początku października.
- Calvert-Lewin zasłużył nie tylko na powołanie, ale właśnie na debiut w dorosłej reprezentacji. Rywalizacja wśród napastników jest naprawdę duża, ale Dominic powinien regularnie łapać się do kadry. Jest w takiej formie, że jeśli zagra w czwartek, zapewne strzeli bramkę - przewiduje Kosiński.
Szczególnie, że napastnik Evertonu, w przeciwieństwie do rówieśników i młodszych kolegów z kadry, jest raczej w pełni skoncentrowany na karierze: - Gareth Southgate ma duże problemy z dyscypliną wśród szczególnie tych młodych reprezentantów. Sądzę, że Calvert-Lewin jest akurat takim piłkarzem, którzy budzi jego sympatię, więc czuję, że dostanie swoją szansę, przynajmniej w tym meczu towarzyskim przeciwko Walii.
Czy tak się stanie, przekonamy się już dzisiaj o godzinie 21. Wtedy to na Wembley Anglii zmierzy się w klasyku przeciwko Walii.