Niesamowity wyczyn Szczęsnego. Znane portale są zgodne. Wyżej oceniany tylko jeden gracz

Niesamowity wyczyn Szczęsnego. Znane portale są zgodne. Wyżej oceniany tylko jeden gracz
Paweł Andrachiewicz/Pressfocus
Przed rozpoczęciem mundialu trudno byłoby przypuszczać, że po kilkunastu dniach od momentu jego startu bez żadnej kpiny będziemy mogli powiedzieć - to Polak jest na tych mistrzostwach najlepszy. Wojciech Szczęsny wyczyniał w ostatnich dniach cuda i na swoich plecach wniósł biało-czerwonych do fazy pucharowej katarskiego turnieju.
Bramkarzem klasy światowej jest od wielu lat. W końcu byle kto nie gra dla Arsenalu, Romy czy Juventusu. Na wielkich turniejach reprezentacyjnych zawsze mu jednak nie szło. EURO 2012? Spowodowany rzut karny i czerwona kartka w meczu otwarcia. EURO 2016? Kontuzja w pierwszym meczu, po której między słupki wskoczył Łukasz Fabiański. MŚ 2018? Duże nieporozumienie z Janem Bednarkiem przy golu na 2:0 dla Senegalu. EURO 2020? Pechowy samobój i gol na 1:0 dla Słowaków.
Dalsza część tekstu pod wideo
Czasami jego wina była większa, czasami mniejsza. Zdarzały mu się też oczywiście w tym czasie dobre mecze, ale w pamięci ludzi i tak utrwaliło się, że jak Szczęsny gra już na wielkiej reprezentacyjnej imprezie, to szykują się jakieś kłopoty dla biało-czerwonych.

Forma życia

W ostatnich dniach 32-latek zerwał jednak tę łatkę w najlepszy z możliwych sposobów. Przyjechał na swój piąty wielki turniej i nie tylko ustrzega się błedów, ale broni sytuacje wręcz niemożliwe do wybronienia. Nasz dziennikarz, Tomasz Włodarczyk powiedział bardzo ładne zdanie. To awans im. Wojciecha Szczęsnego. Gdyby nie on, byłoby po imprezie. Przynajmniej dla reprezentacji Polski.
Już w meczu z Meksykiem był bardzo dobry. Otrzymał od nas wówczas notę “7” - najlepszą w polskim zespole. Nie dał się zaskoczyć Meksykanom choćby raz, a o jego grze pisaliśmy tak:
- Znakomity występ Szczęsnego. Przede wszystkim kapitalnie interweniował przy sytuacyjnej główce Martina, do tego wykazał się pewną grą na przedpolu. Potwierdził świetną formę z tego sezonu.
Mecz z Arabią? Koncert. Jeden z najlepszych indywidualnych występów w historii reprezentacji Polski. Bodajże pierwszy raz, odkąd po meczach naszej kadry wystawiamy oceny dla piłkarzy, ktoś otrzymał “10” w dziesięciostopniowej skali.
Czym 32-latek zasłużył sobie na aż takie pochwały? Po pierwsze, w bardzo ważnym momencie meczu, tuż przed przerwą, przy prowadzeniu 1:0 naszej kadry, obronił rzut karny wykonywany przez Salema Al Dawsariego. Po drugie, w kosmiczny sposób powstrzymał dobitkę. A to nie wszystko. Polski bramkarz “precyzyjną lagą” - jak sam to ujął - rozpoczął akcję przy golu Zielińskiego, a w 55. minucie naprawił spory błąd Kiwiora i nie dał się pokonać z kilku metrów.
- Po obronionym rzucie karnym Wojtka Szczęsnego krzyczałem: "Ale kot!". Aż trochę ochrypłem. Wojtek dziś klasa światowa. To był architekt tego zwycięstwa. Moim zdaniem to jest interwencja turnieju. Nie wiem, czy któremuś bramkarzowi uda się to przebić - mówił po meczu na kanale YouTube (Meczyki) Maciej Makuszewski, były reprezentant Polski, który nie był oczywiście w takich komentarzach odosobniony.
W pierwszych dwóch meczach Szczęsny musiał interweniować łącznie dziewięć razy. Powstrzymał wszystkie próby (niektóre w niesamowitym stylu), zachował dwa czyste konta i sprawił, że biało-czerwoni do ostatniej kolejki fazy grupowej przystępowali jako lider grupy oraz jedna z trzech drużyn - obok Maroka i Brazylii - która nie straciła gola.

Architekt awansu

Jeśli powiemy, że na taki występ Szczęsnego w reprezentacji, jak ten z Arabią, musieliśmy czekać kilka dobrych lat (pewnie od pamiętnego meczu z Niemcami), tak musimy też stwierdzić, że na kolejny poczekaliśmy… kilka dni. Z Argentyną, w spotkaniu decydującym o naszym awansie z grupy, “Szczena” znów był wielki. Czy jeszcze lepszy? Tu zdania są podzielone. Według niektórych opinii tak.
- Za mojego życia nie widziałem tak doskonałego występu polskiego bramkarza. Absolutnie nie można tego porównywać do Boruca z Euro 2008 czy Fabiańskiego z Euro 2016 - mówił po meczu Mateusz Święcicki w programie “Nocne Gadki” na kanale YouTube Meczyki.
Szczęsny na tle Argentyńczyków musiał uwijać się jak w ukropie. Przez ponad 90 minut “Albicelestes” napierali na bezradnych Polaków, a niemal cała nadzieja, że uda się to spotkanie skończyć z happy endem, opierała się właśnie na naszym bramkarzu.
Kilka minut przed przerwą Szczęsny przeszedł do historii. Znów obronił rzut karny. Znów w wielkim stylu. A wykonywał go nie byle kto, bo sam Leo Messi. Owszem, trzeba odnotować, że to po “faulu” polskiego bramkarza w ogóle podyktowano jedenastkę, ale na decyzję arbitra możemy spuścić kurtynę milczenia. W drugim meczu z rzędu przeciwnik polskiej reprezentacji otrzymał bardzo wątpliwego karnego. Drugi raz kapitalnie obronił go nasz golkiper.
Szczęsny stał się trzecim bramkarzem w historii, który na jednym mundialu potrafił obronić dwa rzuty karne (nie licząc konkursu jedenastek). Wcześniej dokonali tego jedynie Jan Tomaszewski i Brad Friedel.
Łącznie Argentyńczycy oddali w meczu z Polską 25 strzałów. Według “SofaScore.com” Szczęsny zaliczył w tym spotkaniu dziewięć interwencji. Kilka naprawdę bardzo trudnych.

Najlepszy piłkarz mundialu?

Czy Wojciech Szczęsny to w tym momencie najlepszy zawodnik trwającego mundialu? Moim zdaniem tak. Żaden z zawodników innych reprezentacji w aż tak wielkim stopniu nie przyczynił się do sukcesu swojej kadry. Docenić trzeba oczywiście strzelców goli, asystentów, innych bramkarzy czy po prostu graczy, którzy są w świetnej formie. Nikt z nich praktycznie w pojedynkę nie wprowadził jednak kadry do fazy pucharowej mistrzostw świata.
Co natomiast na ten temat sądzą serwisy regularnie wystawiające oceny piłkarzom? “SofaScore.com” i “WhoScored.com” nie są może jakimiś wyroczniami, ale ich noty w pewnym stopniu też mogą oddać obraz sytuacji. Są one w tym momencie zgodne. Szczęsny - według not - to aktualnie piłkarz numer dwa na mundialu. Lepszy jest jedynie Bruno Fernandes (stan na 2.12, godz. 20.00). Portugalczyk rozegrał jednak tylko dwa mecze, bo dziś Portugalczycy wyszli na spotkanie z Koreą w mocno przetasowanym zestawieniu. Trudno porównać go więc do Polaka.
Jedno jest pewne. Bez Wojciecha Szczęsnego bylibyśmy dziś w domu. Zamiast tego wyszliśmy z grupy mundialu pierwszy raz od 1986 roku.

Przeczytaj również