Dobry wujaszek Klopp daje szansę. Mieszanka Liverpoolska: lokalna akademia i szeroki skauting

Dobry wujaszek Klopp daje szansę. Mieszanka Liverpoolska: lokalna akademia i szeroki skauting
Christian Bertrand / shutterstock.com
Niesamowita drużyna Liverpoolu taranuje wszystko, co spotyka na swojej drodze w Premier League i nie tylko. Wynikający z kolejnych sukcesów zespołu Jürgena Kloppa napięty terminarz, stwarza również szanse gry w pierwszej drużynie dla zawodników klubowej akademii. A ci też zapisują coraz ciekawszą kartę historii. I także wydają się nienasyceni.
- Nie wiem, kiedy ostatnio miałem tyle frajdy z meczu piłkarskiego – mówił zachwycony Jürgen Klopp po tym, jak połączone siły zawodników pierwszej drużyny i akademii Liverpoolu najpierw odrobiły dwubramkową stratę, a następnie pokonały Arsenal w meczu IV rundy angielskiego Pucharu Ligi pod koniec października.
Dalsza część tekstu pod wideo
Od tamtej pory w cieniu kroczącego od zwycięstwa do zwycięstwa (dosłownie) zespołu prowadzonego przez Niemca, swoje kolejne mecze w drużynie seniorów rozgrywają najlepsi adepci akademii LFC. W towarzystwie kilku starszych kolegów lub całkowicie samodzielnie. A w tym tygodniu nawet bez wsparcia Kloppa.

Przez ciernie do gwiazd

Jak to z młodzieżą, bywa różnie. Podczas gdy „seniorzy” uczestniczyli w rozgrywkach Klubowych Mistrzostw Świata, „młodzi” ulegli tuż przed świętami na wyjeździe Aston Villi aż 0:5 w ćwierćfinale Carabao Cup. Na początku stycznia to niesamowite uderzenie nastoletniego Curtisa Jones zadecydowało jednak o derbowej wygranej nad Evertonem w ramach spotkania III rundy Pucharu Anglii.
Ten sam zawodnik otworzył też wynik ostatecznie zremisowanego, wyjazdowego meczu ze Shrewsbury Town w kolejnej fazie rozgrywek. W pierwszym tygodniu lutego piłkarze akademii nie potrzebowali już pomocy korzystających z zimowej przerwy od Premier League starszych kolegów. W powtórzonym spotkaniu ze Shrewsbury na Anfield – pod wodzą menedżera zespołu do lat 23, Neila Critchleya – zwyciężyli 1:0. Za miesiąc Liverpool zagra w V rundzie na Stamford Bridge z Chelsea. W „mieszanym” lub „jednolitym” składzie.

Młoda mieszanka

Kim są młodzi zawodnicy Liverpoolu?
Niestety, nie jest to „romantyczna” historia urodzonej nad rzeką Mersey grupy nastolatków, którzy wspólnie stawiali pierwsze piłkarskie kroki w klubowej akademii kilkanaście lat wcześniej. Chociaż takich też nie brakuje.
Śladami Trenta Alexandra-Arnolda – „Scousera” z krwi i kości, który trafił do Liverpoolu FC już jako sześciolatek – podążają, robiący chyba największe wrażenie we wspomnianych meczach krajowych pucharów, pomocnik Jones i prawy obrońca Neco Williams. Obaj rozpoczęli treningi w klubowej akademii od kategorii wiekowej do lat 9. Ten pierwszy urodził się w Liverpoolu. Ten drugi – Walijczyk – przyszedł na świat w nieodległym Wrexham.
Spośród wszystkich zawodników, którzy zadebiutowali w tym sezonie w pierwszej drużynie LFC, „Scouserami” są też 16-letni obrońca James Norris, o rok starszy pomocnik Thomas Hill i 20-letni lewy obrońca Adam Lewis. Cała trójka po raz pierwszy reprezentowała kluby barwy, mając jeszcze jednocyfrową liczbę lat. Podobnie jak pochodzący z sąsiedniego hrabstwa Lancashire środkowy pomocnik, Leighton Clarkson.
Większość ich kolegów to już jednak efekt krajowego i zagranicznego skautingu klubu. Inna „gwiazda” młodzieżowego zespołu, w osobie lewonożnego prawoskrzydłowego Harveya Elliotta (rocznik 2003), została sprowadzona do Liverpoolu latem ubiegłego roku, z debiutem na poziomie… Premier League. Tyle, że w koszulce Fulham.
Bramkarz Caoimhín Kelleher przeprowadził się do Akademii LFC z Irlandii również w wieku 16 lat. Tak samo zrobili holenderski obrońca Ki-Jana Hoever (z Ajaxu), algierski lewy defensor Yasser Larouci (z francuskiego Hawru) czy najbardziej doświadczony dziś z całej grupy, 22-letni hiszpański środkowy pomocnik Pedro Chirivella (z Valencii).
Jako nastolatkowie trafili też nad Mersey holenderski stoper Sepp van den Berg (ze Zwolle), pomocnik Jack Bearne (z Notts County), walijski obrońca Morgan Boyes, skrzydłowy Louis Longstaff (z Newcastle United), pomocnik Elijah Dixon-Bonner (z Arsenalu), wypożyczony od stycznia do Swansea City napastnik Rhian Brewster (z Chelsea) czy wreszcie szkocki lewy defensor Tony Gallacher (Falkirk) i kanadyjski napastnik Liam Millar (z Fulham).
- Muszę powiedzieć, że dojrzałość, jaką ci młodzi zawodnicy pokazali od pierwszej minuty meczu, była niezwykła – mówił po wtorkowym meczu ze Shrewsbury Critchley. – Oni wręcz uspokoili mnie przy linii bocznej!

Znany trend

Ta mieszanka jest odzwierciedleniem trendu panującego w klubowych akademiach. Spośród zawodników, którzy dołączyli do niej w najmłodszych kategoriach wiekowych, kilkanaście lat później pozostają nieliczni. Im dalej w las, tym częściej dołączają do nich inni wyróżniający się rówieśnicy. Z innych lokalnych klubów, innych części kraju, z kontynentu czy nawet zza oceanu.
Pokazany trend odzwierciedla również zestawienie trzech najmłodszych, podstawowych „seniorów” w kadrze pierwszego zespołu Liverpoolu. Alexander-Arnold (rocznik 1998) jest w klubie „od małego”. Joe Gomez (rocznik 1997) przyszedł z akademii londyńskiego Charltonu jako 18-latek. Divock Origi (rocznik 1995) został sprowadzony z francuskiego Lille latem 2014 roku za 10 milionów funtów.
Już za kilka tygodni „młodzi” i „seniorzy” zapewne znowu połączą siły w kolejnej rundzie Pucharu Anglii. A nieliczni adepci klubowej akademii przebiją się następnie na stałe do pierwszego zespołu Liverpoolu. Ci, którzy rozpoczęli ten rok w meczowej osiemnastce Kloppa na spotkania Premier League (Jones, Elliott, Williams), wydają się być najbliżej.
Wojciech Falenta

Przeczytaj również