FIFA nie ma jaj. Nowy pomysł federacji szokuje. Gdzie jest granica żenady Infantino i spółki?

FIFA nie ma jaj. Nowy pomysł federacji szokuje. Gdzie jest granica żenady Infantino i spółki?
screen yt
Jeżeli ktokolwiek oczekiwał, że FIFA pójdzie po rozum do głowy i postanowi pomóc europejskim piłkarzom, którzy chcą opuścić Rosję w obliczu jej ataku na Ukrainę, to musiał spodziewać się rozczarowania. Wygląda na to, że światowa federacja kolejny raz chwyta się półśrodków, zamiast wykonać zdecydowany ruch.
“Zachowawcze” decyzje, próba wyczekania, a następnie… fala krytyki skutkująca bardziej zdecydowanymi decyzjami. UEFA poszła w odpowiednią stronę i podjęła stanowcze kroki wobec Rosjan, ale FIFA pozostaje nieugięta w swej wymuszonej “neutralności”.
Dalsza część tekstu pod wideo
Piłkarscy decydenci, zamiast starać się pomóc tym, którzy chcą jak najszybciej odciąć się od kraju-agresora, szukają rozwiązań możliwie najmniej dla niego szkodliwych. Według “The Times” FIFA chce zezwolić jedynie na TYMCZASOWE opuszczenie rosyjskich klubów, co można nazwać tylko jednym słowem. To po prostu farsa. Więcej o propozycji światowej federacji przeczytasz TUTAJ.

“Byle nie namieszać za dużo”

Po serii absurdalnych, “miękkich” posunięć FIFA i UEFA w ostatnich dniach, można było mieć nadzieję, że futbolowi decydenci postanowią podejmować bardziej zdecydowane kroki związane z rosyjską agresją na Ukrainę. Europejska federacja dokonała rewizji planów i poszła za głosem krajowych związków, wśród których na czoło wysunął się PZPN. Polacy - a za nimi inne ekipy - słusznie stwierdziły, że nie zamierzają grać przeciwko Rosjanom. Przypomnijmy, że w efekcie zawieszono zarówno tamtejszą reprezentację, jak i kluby oraz zerwano współpracę z Gazpromem.
FIFA jednak dalej sili się na pozory neutralności. Nic nie zmienia stała krytyka jej działań oraz ogólnoeuropejskie oburzenie postawą i konotacjami Gianniego Infantino. Wciąż nie wiemy, czy kraj odpowiedzialny za rozlew krwi za naszą wschodnią granicą będzie mógł walczyć o miejsce na mistrzostwach świata, gdyż federacja umywa ręce i oddaje sprawę do rozpatrzenia Trybunałowi Arbitrażowemu ds. Sportu w Lozannie.
Co więcej, zdaniem “The Times” ciało zarządzające światowym futbolem przedstawiło kolejną propozycję o motywie przewodnim “byle nie namieszać za dużo”. Trudno bowiem inaczej nazwać decyzję o tym, że zagraniczni piłkarze dostaną zielone światło na rozwiązanie umów z rosyjskimi klubami, lecz z zastrzeżeniem, że muszą wrócić do nich po 30 czerwca.
Brzmi to absurdalnie? Jak najbardziej. Ale czy kogokolwiek dziwi? W obliczu ostatnich posunięć światowej federacji nie powinno.

Kpina

W zeszłym tygodniu FIFPro oraz World Leagues Forum, stowarzyszające piłkarzy i reprezentujące zawodowe ligi futbolowe, złożyły do FIFA prośbę o umożliwienie natychmiastowej zmiany barw klubowych zagranicznym zawodnikom związanym z rosyjskimi zespołami. Ci, a wśród nich Grzegorz Krychowiak, nie czują się bowiem komfortowo w kraju odpowiedzialnym za atak na inne, niepodległe państwo.
- Ci piłkarze mogą słusznie uważać, że nie zamierzają dalej reprezentować rosyjskiej drużyny i powinni mieć możliwość natychmiastowego rozwiązania kontraktu bez ponoszenia żadnych konsekwencji ze strony międzynarodowych instytucji oraz znalezienia nowego klubu bez ograniczeń związanych z terminami okienek transferowych - brzmiał fragment listu ze wspomnianą prośbą.
Jak informował “New York Times”, takie żądania postawiły federację w trudnym położeniu. To bowiem sytuacja absolutnie bezprecedensowa - choć wcześniejsze kroki dotyczące “Sbornej” również takie były. Przeprowadzono podobno rozmowy między przedstawicielami FIFA, UEFA, ich prawnikami oraz przedstawicielami klubów. Nie udało się jednak dojść do porozumienia, gdyż sytuacja jest zupełnie niespotykana.
W związku z tym, jak się wydaje, osoby decyzyjne postanowiły pójść na kompromis w obliczu rozlewu krwi. Pozwolenie na opuszczenie kraju-agresora to absolutny mus, lecz pozostawione “ale” zakrawa o najprawdziwszy absurd. Dlaczego bowiem piłkarze mieliby wrócić do swych dawnych rosyjskich pracodawców po zakończeniu sezonu? Czy tak krótki okres zmaże wspomnienia związane z wojną?
Zamiast dać zawodnikom gwarancję bezpieczeństwa i stabilności, postanowiono sobie z nich zakpić, sugerując, że za kilka miesięcy sytuacja się już uspokoi. Brzmi to podobnie do skandalicznych słów Infantino o “oczekiwaniu na rozwój sytuacji” w stosunku do baraży o awans na mundial. Wygląda na to, że FIFA za wszelką cenę stara się umywać ręce, być na siłę neutralna w absolutnie czarno-białej sytuacji. Tymczasem piłkarze i trenerzy już teraz sami podejmują zdecydowane kroki.

Exodus już się zaczyna

Umowę z Zenitem Petersburg zerwał ukraiński defensor Jarosław Rakicki. Jego rodak, Artem Polarus, nie jest już zawodnikiem Achmata Grozny. W FK Krasnodar podobno wszyscy obcokrajowcy żądają unieważnienia umów za namową kapitana, Grzegorza Krychowiaka. 3 marca klub zawiesił kontrakty ośmiu graczy, lecz Polak nie widniał na tej liście (więcej o sytuacji Krychowiaka piszemy TUTAJ), a niedawno z zespołu odszedł na zasadzie wolnego transferu reprezentant Szwecji, Victor Claesson. Podobnie postąpił również szkoleniowiec Daniel Farke. Jego rodak, Markus Gisdol, opuścił z kolei posadę trenera Lokomotiwu Moskwa.
Kwestią czasu jest więc zapewne, że dołączą do nich kolejni. Problem w tym, że FIFA nie oferuje im praktycznie żadnej furtki. A właściwie oferuje taką, która stanowi kolejny sygnał, że federacja kierowana przez Infantino nie zamierza brać na siebie pełnej odpowiedzialności za wydarzenia na własnym, piłkarskim podwórku. Podobnie było z sankcjami w stosunku do reprezentacji Rosji, gdy próbowano załatwić sprawę “polubownie”, zabraniając jej występów z symbolami narodowymi. Kolejny raz widzimy dokładnie to samo.
Decyzja została jednak szybko zmieniona w obliczu oburzenia całego futbolowego świata. Teraz mamy kolejny absurd. I pozostaje liczyć, że federacja równie szybko pójdzie po rozum do głowy.
Same rosyjskie kluby mogą zresztą już niedługo pozwolić odejść piłkarzom z zagranicy, którzy podpisywali umowy na wynagrodzenia w euro. Jak słusznie zwrócił uwagę Paul McInnes na łamach “Guardiana”, znaczny spadek wartości rubla oznacza, że płacenie im może okazać się ponad siły tamtejszych zespołów. Zielone światło na poszukiwanie nowych drużyn i możliwość rejestracji piłkarzy oznaczałyby umożliwienie im znalezienia miejsca do kontynuowania kariery bez konieczności oczekiwania na bezrobociu.

“Apolityczność to mit”

FIFA stara się jednak nieustannie robić dobrą minę do złej gry. Obserwuje, martwi się i jedynie grozi palcem państwu wywołującemu wojnę. Zachowywanie pozorów apolityczności należy odstawić na bok. Na World Football Summit mówił zresztą o tym sekretarz generalny FIFPro, Jonas Baer-Hoffmann.
- Myślę, że sport musi zaakceptować, że apolityczność instytucji to po prostu mit. To, co robią ludzie, sprawia, że jest polityczny. Jeśli Putin decyduje, że nie jest apolityczny, to po prostu nie jest. Futbol powinien bronić wartości pokoju, wolności, praw człowieka i równości. Tęczowa flaga jest decyzją polityczną - cytował jego słowa “Guardian”.
Nawiązał on najprawdopodobniej do decyzji UEFA, która nie zezwoliła na podświetlenie Allianz Areny w barwy tęczy podczas EURO, właśnie z uwagi na aspekt polityczny. Europejska federacja nabrała jednak odwagi i zadecydowała o jasnym, wyrazistym stanowisku w sprawie Rosji, porzucając dawne obawy.
FIFA, niestety, przynajmniej na razie, nie ma jaj, aby zrobić podobnie. Uciekanie od odpowiedzialności nic nie da. A jeżeli świat futbolu pokaże, że może stawić opór agresorom, to może i w innych dziedzinach życia wezmą z nich przykład. Dlatego tak ważne jest, by nawet w takich sprawach jak kontrakty podjęli zdecydowane kroki. Dlatego, póki co, regularnie zawodzą jako międzynarodowa organizacja.

Przeczytaj również