Hit transferowy odłożony w czasie. Zapomniany idealista powraca. "Musiałem odetchnąć"

Hit transferowy odłożony w czasie. Zapomniany idealista powraca. "Musiałem odetchnąć"
CITYPRESS24 / PressFocus
Najpierw na szczycie był Olympique Lyon. I wtedy z piedestału zrzucił go Laurent Blanc. Dziś pogrążony w kryzysie klub oraz jeszcze nie tak dawno temu wielce ceniony trener podjęli się wspólnej misji. Obie strony mogą nawzajem pomóc sobie przywrócić zagubiony blask.
- Osobiście jestem dziś szczęśliwy - zaznaczył podczas zorganizowanej na początku tego tygodnia konferencji prasowej prezes Jean-Michel Aulas. - Zawsze marzyłem o tym, by mieć Laurenta Blanca jako trenera Olympique’u Lyon. Doskonale znam zarówno jego przywiązanie do futbolu, profesjonalizm, jak i chęć wygrywania.
Dalsza część tekstu pod wideo

Zapomnienie

W piłce nożnej czas mija wyjątkowo szybko. Jeszcze na początku września wydawało się, że prowadzony od lata ubiegłego roku przez Petera Bosza Olympique Lyon wreszcie wraca na właściwe tory. Ósma, to nie pomyłka, drużyna poprzedniego sezonu Ligue 1 rozpoczęła obecne rozgrywki od zdobycia 13 na 15 możliwych punktów w pierwszych pięciu meczach. Tymczasem raptem kilka tygodni później, po jednym remisie i czterech porażkach w kolejnych pięciu spotkaniach, ekipa z Groupama Stadium znowu znalazła się w odwrocie. I to do tego stopnia, że jej dotychczasowy trener musiał w końcu spakować walizki.
Czas upłynął z zawrotną prędkością zarówno dla Olympique’u Lyon, jak i nowego szkoleniowca tego klubu. Te losy zresztą się łączą. Kiedy dowodzone przez młodego wówczas Laurenta Blanca, rewelacyjne Girondins Bordeaux sięgało w 2009 roku po tytuł mistrza Francji, przerywało zarazem długą, siedmioletnią dominację krajowego hegemona pierwszej dekady XXI wieku. W latach 2002-2008 nad Sekwaną liczył się tylko wszechpotężny Lyon, który nie dość, że już nigdy nie powtórzył tamtych sukcesów, to ostatnio sensacyjnie wypadł wręcz poza europejskie puchary. Większy upadek zaliczyła w tym okresie chyba tylko Wisła Kraków.
Sam Laurent Blanc również nie miał się jednak w minionych latach najlepiej. A w zasadzie, co być może jeszcze gorsze, nawet nie wiadomo, jak tak naprawdę się miał. Uznawany swego czasu za jednego z najbardziej utalentowanych trenerów młodego pokolenia w Europie szkoleniowiec potwierdził swoją rosnącą reputację najpierw na stanowisku selekcjonera reprezentacji Francji (tam pomógł posprzątać bałagan pozostawiony przez Raymonda Domenecha, kładąc fundament pod późniejsze osiągnięcia za kadencji Didiera Deschampsa), a następnie w roli trenera Paris Saint-Germain.
Jakby na to nie patrzeć, to właśnie pod wodzą Blanca PSG na dobre ugruntowało swoją pozycję na szczycie krajowego futbolu. Od tamtej pory, czyli opuszczenia stolicy Francji latem 2016 roku, nowy opiekun Lyonu pozostawał poza zawodem. Nie licząc trwającego niewiele ponad rok nieudanego epizodu w katarskim Al-Rayyan.
Jeszcze kilka lat temu objęcie Olympique’u Lyon przez Blanca uznano by za transferowy hit na trenerskim rynku. Dziś odnotowuje się bardziej jako ciekawostkę. Okoliczności są nieubłagane. Znajdujący się w głębokim kryzysie zespół przejmuje zapomniany szkoleniowiec.

Idealista

Minęła zatem cała piłkarska wieczność. Ale słuchając nowego trenera Lyonu można odnieść wrażenie, że tak naprawdę nic się nie zmieniło.
- Co będzie dziś dla pana sukcesem w OL? - zapytano go świeżo po raczej niespodziewanym powrocie do zawodu.
- W krótko-, średnio- czy długofalowej perspektywie? - 56-letni obecnie Francuz dał sobie chwilę do namysłu, zanim udzielił poniższej, tylko początkowo oczywistej odpowiedzi.
- W krótkofalowej perspektywie będzie nim zdobywanie punktów. W średniofalowej perspektywie będzie to przekonanie zawodników do tego, co im zaproponuję. A w długofalowej perspektywie sukcesem będzie posiadanie tożsamości w grze.
Francuski mistrz świata i Europy jako zawodnik może pochwalić się całkiem pokaźną listą wywalczonych trofeów w roli trenera. Wystarczy wspomnieć o czterech tytułach mistrza kraju czy awansie wraz z Bordeaux do ćwierćfinału Ligi Mistrzów (tam lepszy okazał się nie kto inny jak Olympique Lyon). Blanc zbudował jednak swoją szkoleniową markę przede wszystkim za sprawą atrakcyjnego dla oka, ofensywnego i nieznoszącego kompromisów stylu gry. Jak bardzo istotna była zawsze dla tego trenera wspomniana wyżej “tożsamość”? Tak bardzo, że kiedy prowadził naszpikowane gwiazdami PSG, zarzucano mu brak planu B. A jak bardzo bezkompromisowy był plan A? Tak bardzo, że jego drużyny, jakkolwiek to brzmi, w zasadzie nie korzystały w przeszłości z możliwości wyprowadzania kontrataków. Po odbiorze piłki miały za zadanie wycofać piłkę do tyłu i budować ataki pozycyjne od samego początku.
Trofea? Dla Francuza to tylko efekt uboczny.

Młodość

Laurent Blanc po raz pierwszy w karierze przejmuje klubowy zespół znajdujący się w kryzysie.
- Jest w nim jakość, młodość oraz zawodnicy bardziej doświadczeni - zauważył nowy trener Olympique’u Lyon na początku trwającego tygodnia. - Moim zadaniem będzie przyjrzenie się i nadanie wartości poszczególnym graczom, ale zrobienie tego ponad wszystko w interesie drużyny. Przykro mi, ale priorytetem nie będzie rozwój ani promowanie jednostek. Pilnie potrzebujemy punktów - dodał.
Wydaje się nieuniknione, że w trakcie pięciu meczów pozostałych do przerwy na finały mistrzostw świata Blanc, kosztem stylu gry, skupi się na zdobyciu jak największej liczby punktów. Tym bardziej, że Lyon ma przed sobą na papierze niełatwy terminarz spotkań. Docelowo trudno sobie jednak wyobrazić, by jego ręka nie była widoczna w boiskowych poczynaniach zespołu najpóźniej po przepracowanym “okresie przygotowawczym”, jak sam zdążył już określić czas mundialu.
Wiele wskazuje również na to, że pod jego wodzą kluczowe role mogą odgrywać młodzi, wielce utalentowani wychowankowie klubu. Mowa przede wszystkim o znakomicie wyszkolonym technicznie Rayanie Cherkim, ale także Maxencie Caqueret czy nawet niepotrafiącym w pełni rozwinąć swojego ponadprzeciętnego potencjału Houssemie Aouarze.
- Dla mnie w futbolu nie ma czegoś takiego jak wiek - deklarował bohater tego artykułu niespełna dekadę temu.
W przeszłości Blanc potrafił znaleźć wspólny język zarówno z największymi gwiazdami Paris Saint-Germain (Zlatanem Ibrahimoviciem, Edinsonem Cavanim czy pasującym jak ulał do jego filozofii gry Marco Verrattim), ale także wydobyć to, co najlepsze z piłkarzy, którzy nigdy później nie zbliżyli się do poziomu prezentowanego pod okiem Francuza. Wystarczy wspomnieć o tercecie z Bordeaux: Yoann Gourcuff, Marouane Chamakh, Benoit Tremoulinas. W Lyonie nowy trener, mimo wszystko, będzie z pewnością liczył na dokonanie czegoś, co nie powiodło się jego poprzednikowi. Czyli stworzenie zdrowej równowagi pomiędzy doświadczeniem (Alexandre Lacazette czy Corentin Tolisso) a wspomnianą młodością.

Powrót

- W pierwszych latach potrzebowałem odetchnąć - tłumaczył swój długi rozbrat z futbolem na najwyższym poziomie Laurent Blanc. - Później byłem otwarty na propozycje, ale wraz z upływającym czasem, jak słusznie zauważono, stałem się zapomniany. Cieszę się, że nie zapomniano o mnie w Olympique’u Lyon. Jest tu wiele do zrobienia i to mi się podoba. Jestem dziś zatem bardzo szczęśliwy.
Czas upłynął, ale marka podupadłej potęgi nadal działa. Olympique Lyon, którego większościowym udziałowcem został kilka miesięcy temu amerykański biznesmen John Textor, chce odbić się od dna, wrócić do europejskich pucharów i znowu cieszyć kibiców efektowną, przyjemną dla oka grą. Czas upłynął, ale Laurent Blanc pozostał wierny swoim ideałom. Chyba tylko on może wyciągnąć (nie)dawnego hegemona z pogłębiającego się kryzysu.

Przeczytaj również