Wisła Kraków ma widoczny problem. Nici z awansu? "Napawa to kibiców strachem"

Wisła Kraków ma widoczny problem. Nici z awansu? "Napawa to kibiców strachem"
Longfin Media / shutterstock.com
Dominik - Budziński
Dominik Budziński17 Feb · 10:30
Fortuna 1. Liga budzi się z zimowego snu, a do gry powraca między innymi Wisła Kraków, która ma jeden cel: awansować do Ekstraklasy. Czy jej się to uda? Wynotowaliśmy argumenty “za" i “przeciw”. Odpowiedź na zadane pytanie zdecydowanie nie jest bowiem jednoznaczna.
Kibice krakowskiej Wisły w tym sezonie przeżywają istny rollercoaster. Jesienią drużyna z Reymonta potrafiła grać koncertowo, ale też często traciła punkty, co przełożyło się na stan ligowej tabeli. W niej “Biała Gwiazda” po rozegraniu 19 spotkań zajmuje piąte miejsce. Straty nie są duże, ale trzeba też oglądać się za plecy. W stawce jest bowiem wyjątkowo ciasno.
Dalsza część tekstu pod wideo
Czy druga próba powrotu do Ekstraklasy okaże się dla Wisły skuteczna? Dowiemy się zapewne dopiero za kilka miesięcy. Teraz jednak możemy postawić na szali argumenty przemawiające zarówno za osiągnięciem wspomnianego celu, jak i kolejnym rozczarowaniem w walce o powrót do elity. Oto i one.

Dlaczego Wisła awansuje?

1. Najsilniejsza kadra w stawce
“Biała Gwiazda” ma po prostu dużo piłkarskiej jakości. Wydaje się, że najwięcej w całej lidze. Zdają sobie z tego sprawę ludzie decyzyjni z Reymonta, którzy zimą nie zrobili kolejnej już rewolucji kadrowej. Przekaz był jasny - mamy silny zespół i nie zawahamy się go użyć. Trzeba po prostu wydobyć z drużyny jak największe pokłady jej potencjału. Jeśli gdzieś “Biała Gwiazda” miała jeszcze braki, to na pozycji, którą ostatecznie zdecydowano się wzmocnić jedynym nowym piłkarzem - Dejvim Bregu. Albańczyk to skrzydłowy, głównie grający na lewej stronie, mogący też pełnić funkcję “dziesiątki”.
W tym momencie Wisła ma zatem przynajmniej dwóch piłkarzy na każdą pozycję, choć ostatnio sprawy delikatnie komplikują kontuzje. Mimo wszystko jednak kołdra, w większości formacji, nadal jest całkiem długa i ciepła.
2. Niezła forma
Co prawda nie warto przywiązywać dużej wagi do wyników meczów towarzyskich, ale obserwując poczynania “Białej Gwiazdy” w zimowej przerwie trudno było nie zarazić się optymizmem. Podopieczni Alberta Rude nie przegrali żadnego z pięciu spotkań, trzykrotnie triumfowali, ale co ważniejsze - grali z pomysłem, na naprawdę niezłym poziomie. Zwłaszcza starcia z kazachskim Atyrau i duńskim Kolding, a także pierwsza połowa rywalizacji z Ardą Kyrdżali mogły się podobać. Zespół miał jeszcze przestoje, ale przez większość czasu - jak przyznaje nowy szkoleniowiec drużyny - realizował w dobrym stylu meczowe założenia. Jeśli rzucało się to w oczy już po kilku tygodniach pracy Hiszpana, teoretycznie wraz z upływem czasu powinno być tylko lepiej.
3. Nowy, chwalony trener
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że jesienią rozwój Wisły znacząco hamował jej ówczesny szkoleniowiec, Radosław Sobolewski. Prowadzona przez niego drużyna była niezwykle czytelna dla rywali, przez co nie potrafiła regularnie sięgać po zwycięstwa, nawet jeżeli w większości spotkań prezentowała się lepiej od przeciwników. Albert Rude, być może to mylne spostrzeżenie, póki co wygląda na człowieka, który wie “co nie grało” i jak się z tym uporać. Jego zespół, przynajmniej w sparingach, zdecydowanie nie był jednowymiarowy. Grał w różnych ustawieniach, dostosowywał pomysł na mecz do konkretnego rywala, a poszczególni piłkarze byli testowani na rozmaitych pozycjach, by - jak mówi sam Hiszpan - znaleźć dla nich idealne miejsce. Gdzie nie spojrzymy, kogo nie posłuchamy, dociera do nas jasny przekaz: Rude kupił drużynę swoim charakterem i wizją.
Albert Rude
Krzysztof Porebski / pressfocus
Oddajmy może głos Łukaszowi Załusce, który od niedawna pełni funkcję trenera bramkarzy w Wiśle Kraków.
- Jestem bardzo optymistycznie nastawiony przed rundą wiosenną po tym, jak zespół wyglądał w trakcie sparingów, jak szybko zaakceptował i uwierzył w plan trenera Alberta Rude. To nie jest takie proste, by w tak krótkim czasie zacząć grać tak, jak trener tego oczekuje. Oczywiście to nie jest jeszcze sto procent, ale na pewno widać rękę trenera i napawa to optymizmem na kolejne tygodnie. Nie chcę słodzić trenerowi Rude, ale jego wizja daje nadzieję, że kibice Wisły będą chcieli przychodzić na mecze i nie będą się nudzić. Mam porównanie, bo „przerobiłem” cały wachlarz trenerów: lepszych i gorszych taktyków, ze świetnymi kompetencjami miękkimi i na niższym poziomie - stwierdził w rozmowie z portalem love.sportkrakow.pl były już golkiper.
4. Poprawa gry w defensywie i skuteczności pod bramką
Z czym Wisła miała problemy jesienią? Po pierwsze - straciła dużo bramek, bo aż 22. To wynik gorszy od Arki Gdynia, GKS-u Tychy, Lechii Gdańsk, Odry Opole, Miedzi Legnica i Górnika Łęczna, zaś taki sam jak w przypadku Znicza Pruszków, Motoru Lublin oraz GKS-u Katowice. I tu znów możemy odnieść się do zimowych sparingów, które bądź co bądź są pewnym wyznacznikiem. W pięciu spotkaniach “Biała Gwiazda” trzykrotnie zachowywała czyste konto. Straciła tylko trzy bramki, dwie po błędach indywidualnych piłkarzy, jedną po szokującej decyzji arbitra, który wyczarował rzut karny z kapelusza. Przeciwnicy Wisły nie tworzyli sobie wielu sytuacji, co może napawać optymizmem.
Druga kwestia - jesienią co rusz pisało i mówiło się o kiepskiej skuteczności drużyny z Reymonta. Pod batutą Sobolewskiego zespół potrafił oddawać multum strzałów, nawet i ponad 30 na mecz, a potem schodzić z murawy bez kompletu punktów. Ciekawie o kwestii zamieniania sytuacji na gole mówi natomiast Albert Rude, a jego teoria podczas zimowych sparingów faktycznie potrafiła działać:
- Zawsze próbujemy zachować 50-procentową efektywność, więc muszą wykorzystywać czyste sytuacje, muszą zdobywać bramki. Jeśli mają dwie sytuacje, muszą strzelić jednego gola. Jeśli mają cztery - muszą strzelić dwa. Jeśli jest ich sześć, to muszą strzelić trzy gole. W pierwszej połowie mieliśmy cztery czyste okazje i zdobyliśmy dwie bramki - tłumaczył trener Wisły po meczu z Ardą Kyrdżali.
I faktycznie, Wisła podczas okresu przygotowawczego stawiała raczej na jakość, nie liczbę sytuacji. Zamiast strzelać co rusz z nieprzygotowanych pozycji, potrafiła doprowadzić do mniej licznych, ale bardzo dopracowanych okazji.

Dlaczego Wisła nie awansuje?

1. Zagra więcej wyjazdów, a tam nie punktuje
Wiosna może oczywiście wyglądać zupełnie inaczej niż jesień, natomiast to, co napawa kibiców Wisły pewnym strachem, to nieudolność drużyny w meczach wyjazdowych. “Biała Gwiazda” w obecnej kampanii ligowej wygrała zaledwie dwa spotkania w delegacji. Jeśli się w tym względzie znacząco nie poprawi, może mieć duże problemy, bo do końca sezonu aż dziewięciokrotnie zagra na terenie rywali, a tylko sześć razy powalczy u siebie. Gdy spojrzymy na to, jak poszczególne zespoły Fortuna 1. Ligi punktowały na wyjazdach, ujrzymy Wisłę dopiero na 13. miejscu w stawce. Jest, a może był, to spory problem.
2. Problem z bramkarzem
Pisaliśmy o mocnej i szerokiej kadrze Wisły, ale jeśli gdzieś możemy szukać obecnie problemów drużyny Rude, to między słupkami. Kamil Broda, który po kolejnych wpadkach Alvaro Ratona wydawał się pewniakiem do gry w pierwszym składzie, wypadł na kilka tygodni przez uraz mięśni brzucha, a Mikołaj Biegański odszedł na wypożyczenie do San Jose Earthquakes. “Biała Gwiazda” została zatem w tym momencie z mocno krytykowanym Ratonem i młodziutkim, zaledwie 17-letnim Jakubem Stępakiem. Nic zatem dziwnego, że przy Reymonta wszczęto alarm i rozpoczęło się sondowanie możliwości sprowadzenia rzutem na taśmę kolejnego bramkarza. Wiadomo już, że nie będzie to wymieniany w gronie kandydatów Rafał Gikiewicz, bo on zdecydował się na transfer do Widzewa Łódź. Być może jednak w najbliższych dniach kadra Wisły powiększy się o kolejnego golkipera, który zwiększy na tej pozycji możliwości Rude.
Alvaro Raton
Krzysztof Porebski / pressfocus
3. Przeklęte baraże
Wisła celuje oczywiście w bezpośredni awans, ale o to na pewno nie będzie łatwo. W czubie tabeli panuje niemiłosierny ścisk, rywale też posiadają swoje argumenty w tej walce, a “Biała Gwiazda” mimo wszystko ma na tym etapie rozgrywek nieduże bo nieduże, ale jednak straty. Trzeba zatem brać pod uwagę scenariusz, w którym drużyna z Reymonta znów zagra w barażach o awans do Ekstraklasy. A te nie mogą kojarzyć się dobrze ani Wiśle, mającej dość świeżo w pamięci klęskę z Puszczą Niepołomice, ani Albertowi Rude, mogącemu “pochwalić się” aż trzema porażkami w barażach z poprzednio prowadzonymi drużynami - Alajuelense i Castellon. Z jednej więc strony - karta kiedyś musi się odwrócić. Z drugiej - może w takiej niezbyt przyjemnej konsekwencji nie ma przypadku.
4. Wzmocnienia głównych rywali, sporo kandydatów do awansu
Trzeba przyznać, że rywale Wisły w walce o awans zimą nie próżnowali. Na papierze ciekawie wyglądają choćby wzmocnienia Motoru Lublin (m.in Mbaye N’Diaye czy Paweł Stolarski), Arki Gdynia (Alassane Sidibe, Hubert Turski, Tornike Gaprindaszwili), a nawet Lechii Gdańsk, które co prawda pozyskała tylko jednego gracza - Loup-Diwana Gueho z Bastii, ale niedługo będzie też miała do dyspozycji od dłuższego czasu kontuzjowanego Luisa Fernandeza. I to może być spory atut biało-zielonych.
Nikt nie da więc nic Wiśle za darmo, a zostawienie za plecami tak sporej liczby drużyn zainteresowanych awansem wcale nie będzie łatwe. To przecież nie tylko wspomniane wyżej kluby, ale też choćby GKS Tychy, Wisła Płock, Miedź Legnica czy nawet Odra Opole.
Luis Fernandez
Krzysztof Porebski / pressfocus

Przeczytaj również