To największa rewelacja Ekstraklasy na starcie sezonu. Sensacja? Mało powiedziane

To największa rewelacja Ekstraklasy na starcie sezonu. Sensacja? Mało powiedziane
Grzegorz Misiak / pressfocus
Antoni - Obrębski
Antoni ObrębskiDzisiaj · 16:13
Wisła Płock w równie dobrym, co sensacyjnym stylu, rozpoczęła rozgrywki Ekstraklasy w sezonie 2025/26. “Nafciarze” mają na koncie komplet punktów po trzech kolejkach i są samodzielnym liderem ligi. Zespół Mariusza Misiury ma wszystko, by zanotować imponujący, jak na beniaminka, sezon.
Wisła Płock po meczach z Koroną Kielce, Rakowem Częstochowa i Piastem Gliwice szczyci się dziewięcioma punktami. Nawet najwięksi optymiści na północy Mazowsza nie zakładali takiego scenariusza. Mariusz Misiura wraz ze swoją ekipą wszedł na salony i rozpycha się łokciami. Mało tego, nie zamierza na tym poprzestać - nikogo w Płocku nie zadowoli samo utrzymanie, przy czym klub zdaje sobie sprawę z tego, jak jego możliwości prezentują się na tle rywali.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wisła w pigułce

Przede wszystkim “Nafciarze” chcą prezentować futbol ładny dla oka, ale taki, który nie będzie sztuką dla sztuki. Ekipa z ulicy Łukasiewicza gra w ustawieniu z trójką obrońców, trójką pomocników, dwójką wahadłowych i dwójką napastników. Mówienie sztywno o formacji 3-5-2 byłoby pewnym nadużyciem, bo rola każdego z tych piłkarzy jest inna i zależna od fazy meczu, co widzieliśmy w rozegranych do tej pory spotkaniach. Defensorzy w ekipie 44-letniego trenera muszą dobrze operować piłką i uczestniczyć w atakach. Każdy z trójki (na ten moment Mariusz Misiura skorzystał z trzech stoperów) gra jednak w inny sposób. Środkowy Marcin Kamiński zdobywa przestrzeń rajdami z piłką i długimi podaniami, półlewy Andrias Edmundsson często atakuje pole karne, chcąc zrobić użytek ze swojego wzrostu, a półprawy Haglind-Sangre zazwyczaj obiega prawego wahadłowego i również zmierza do “szesnastki”, ewentualnie tworzy przewagę z piłką z boku boiska.
- Ten styl się nie zmieni. Cały czas podchodzimy holistycznie do piłki, to znaczy, że niezależnie od przeciwnika chcemy narzucać swoją grę. Każdy mecz trwa 90 minut, ale w każdym spotkaniu ten czas inaczej się rozłoży na poszczególne fazy - raz będziemy częściej atakować, raz częściej bronić. Jednak niezależnie od tego, ile trwa dany moment, musimy być na niego dobrze przygotowani - powiedział trener Misiura w rozmowie z Meczyki.pl przed startem trwającego sezonu Ekstraklasy.
Środek pola to już trochę większa filozofia. Zależnie od potrzeb formacja pomocy zestawiana jest na różne sposoby. Przeanalizujmy to na przykładzie meczu z Rakowem Częstochowa. Funkcję defensywnego pomocnika pełnił Dominik Kun. W drużynie Mariusza Misiury 32-latek zazwyczaj gra jako zawodnik box to box, który operuje na całej długości boiska, walczy o piłkę, jak i ją prowadzi. Obok Kuna w omawianym spotkaniu wystąpił Dani Pacheco. Hiszpan gra w sposób bardziej statyczny - w razie bronienia ma swoje miejsce, a przy ataku ma być tam, gdzie znajduje się piłka. Rozgrywa i korzysta ze swoich atutów, czyli z kreatywności i ponadprzeciętnych umiejętności technicznych. Trochę wyżej ustawiony był Wiktor Nowak. Piłkarz wypożyczony z Górnika Zabrze grał bardziej bezpośrednio, był podłączany do akcji już w ich końcowych fazach. Po jednej z nich zdobył bramkę. “Dziesiątka” nie mogła jednak pokazać się w pełni, bo w tym spotkaniu Wisła Płock oddawała przestrzeń Rakowowi i przeprowadzała częściej szybkie ataki.
Wahadłowi to tradycyjni gracze w kontekście tej właśnie pozycji. Obaj grają szeroko i muszą pracować zarówno w ataku, jak i w obronie. Wygląda to podobnie niezależnie od tego, kto otrzyma swoją szansę. Może to być Kevin Custović, może Bojan Nastić, ale alternatyw jest więcej. Małą różnicę widać za to w dośrodkowaniach. Custović robi to w biegu, często spod linii końcowej. Nastić natomiast zazwyczaj ma przygotowaną piłkę po spokojniejszym rozegraniu akcji. Wydaje się, że nowy wahadłowy - Quentin Lecoeuche - również będzie zawodnikiem trzymającym się linii bocznej.
We wszystkich trzech meczach widzieliśmy ten sam duet napastników. Łukasz Sekulski oraz Iban Salvador. Ten pierwszy to rasowy snajper, który czeka na dogodne sytuacje do strzałów. Jednocześnie daje drużynie dużo w pressingu czy w obronie, bo potrafi pojawiać się we własnej “szesnastce”. Salvador za to ma bardzo duże pole do popisu z przodu. Można powiedzieć, że jest to wolny elektron, który gra zależnie od swojej inwencji. W Ekstraklasie zdążył już pokazać, że jego technika robi wrażenie nie tylko na zapleczu elity. Nie można jednak mieć wszystkiego, więc od 29-latka nie wymaga się ciężkiej pracy w obronie.
Mariusz Misiura przyzwyczaił w rozgrywkach I ligi do częstego rotowania. Nikt na zapleczu elity nie mieszał w składzie częściej od niego. W Ekstraklasie szkoleniowiec “Nafciarzy” natomiast wyłonił żelazną jedenastkę, bo z meczu na mecz zmieniał jedynie po razie, a jedna ze zmian wiązała się z problemami zdrowotnymi Bojana Nasticia.

Czekał latami

Choć Mariusz Misiura dopiero teraz debiutował w Ekstraklasie i postrzega się go jako jednego ze świeższych trenerów na polskim rynku, to ma już 44 lata. Wychowanek Pogoni Szczecin zakończył karierę piłkarską w 2011 roku, mając 30 lat. Jako piłkarz nie osiągnął nic wielkiego. Jako trener natomiast nie zamierzał być taki, jak inni. Przeszedł bardzo wyjątkową i niespotykaną w polskich warunkach drogę.
Pracował w futbolu kobiecym w Pogoni Szczecin, PZPN-ie i Niemczech. Doświadczenie zdobywał też w Chinach i… Realu Madryt. Pracę jako pierwszy trener zaczął jednak dopiero pięć lat temu i to w niezbyt prestiżowym miejscu, bo w Warcie Gorzów Wielkopolski na szczeblu III ligi. Jego umiejętności zostały na tyle dobrze odebrane, że już po sezonie zatrudnił go Znicz Pruszków, z którym po dwóch latach pracy awansował do I ligi, a następnie się w niej utrzymał. Później to historia, którą już znamy - zatrudnienie w Wiśle Płock i awans w pierwszym sezonie do Ekstraklasy. Pamiętać przy tym trzeba, że to, jak dzisiaj wygląda jego życie, Misiura zawdzięcza… Koronie Kielce. Gdyby ta w ostatnim meczu sezonu 2023/2024 nie pokonała na wyjeździe Lecha Poznań, 44-latek zostałby trenerem Warty Poznań.
- To jest jednak trochę różnica - bycie asystentem w Ekstraklasie, a bycie w dziale metodologii w jednym z największych klubów na świecie, gdzie dział metodologii zajmuje się pracą nad rozwojem drużyny i zawodników. My tam analizowaliśmy, jak rozwijał się pierwszy zespół, drugi zespół, U-19, U-17. Samo przygotowanie drużyny Realu Madryt do meczu Ligi Mistrzów, dajmy na to z Arsenalem, pod kątem chociażby strategii meczu, to jest, z całym szacunkiem, zupełnie inny poziom niż w meczu ekstraklasowym - stwierdził Misiura przed rokiem w rozmowie z portalem Transfery.info.

Wisła kadrowo

Jeżeli spojrzymy na tabelę za zeszły sezon I ligi, to zobaczymy, że Wisła Płock zajęła w niej trzecie miejsce. Nie była zatem dominatorem, a przed sezonem nie postrzegano jej jako faworyta do bezpośredniego awansu. W takich sytuacjach rodzą się pytania - czy zespół ma na tyle jakości, aby nawiązać rywalizację w wyższej lidze. Zdecydowanie też nie są to bezzasadne wątpliwości, bo na przestrzeni ostatnich ośmiu sezonów Ekstraklasy tylko w jednym nie spadł żaden beniaminek. Mowa o zeszłym sezonie, gdy Lechia Gdańsk, GKS Katowice oraz Motor Lublin znalazły się “nad kreską”.
Podczas ostatniego sezonu pierwsze skrzypce w Wiśle Płock odgrywali zawodnicy sprowadzeni z innych klubów pierwszej ligi, piłkarze niechciani w Ekstraklasie, a podstawowym stoperem był sprowadzony z trzeciego szczebla rozgrywkowego Andrias Edmundsson. Nie wyglądało to prestiżowo. Okazało się jednak, że ci zawodnicy znaleźli się w ścisłej czołówce pierwszej ligi i wywalczyli z niej awans, a w Ekstraklasie także nie odstają. Właściwie to szkielet z zaplecza polskiej elity przetrwał do teraz.
Ponadto “Nafciarze” poważnie wzmocnili się w trwającym jeszcze oknie transferowym. W bramce Bartłomieja Gradeckiego zastąpił Rafał Leszczyński, co w naszej opinii jest zmianą na plus. Marcina Kamińskiego nie tak dawno widzieliby u siebie kibice Lecha Poznań, a tymczasem sprowadził go beniaminek z Mazowsza. Wypożyczenie Wiktora Nowaka wzbudziło masę pozytywnych emocji, zaś pomocnik ten zdążył już pokazać się na tyle dobrze w niebieskiej koszulce, że zaczęto rozważać w jego kontekście temat “reprezentacja Polski”. Ciekawie na papierze wygląda sprowadzenie Giannisa Niarchosa z Dunajskiej Stredy. Uzupełniono również kadrę o półlewego stopera/wahadłowego Sandro Kalandadze. Pełni potencjału nie pokazał jeszcze 21-letni Amin Al-Hamawi ściągnięty zimą. Nowy dyrektor sportowy, Radosław Kucharski, jednak nie próżnuje, bo do Wisły trafił kolejny gracz - wyczekiwany wahadłowy Quentin Lecoeuche. 31-letni Francuz również nie jest gościem znikąd, bo na koncie ma ponad 130 występów w drugiej lidze francuskiej. Z oceną tego ruchu wstrzymamy się do pierwszych meczów wahadłowego w Płocku.
Po zakontraktowaniu tego zawodnika Wisła będzie szukała jeszcze dwóch zawodników - defensywnego pomocnika oraz “dziesiątki”.
- Kogoś takiego, jak Nene, który odszedł z Jagiellonii jakiś czas temu. To profil, jakiego ja szukam. [...] Dobry w grze kombinacyjnej, umiejący grać pod presją, pracujący na całej szerokości boiska - odparł Mariusz Misiura zapytany w naszym wywiadzie o profil piłkarza, jakiego “Nafciarze” będą szukać na rynku transferowym.
Tak z kolei trener płocczan tłumaczył, jaki piłkarz będzie potrzebny drużynie na “szóstce”, gdy zapytaliśmy go o łączonego z Płockiem Jamesa Igbekeme z Wisły Kraków.
- Moim zdaniem nie może w naszym systemie grać na “szóstce”, być może w jakimś 4-3-3 z dwiema - tak, ale na pewno nie w moim 3-5-2, bo gramy jedną “szóstką”. My potrzebujemy gracza, który będzie dobrze grał na całej szerokości boiska, a wydaje mi się, że Igbekeme gra dobrze w swoim sektorze. Pomorski, mimo tego, że piłkarsko jest zapewne słabszy od Igbekeme, to jego czytanie gry, motoryka i agresywność pozwalają mu na grę w moim systemie - dodawał 44-latek.

Podsumowanie

Wisła Płock weszła w nowy sezon z futryną, zupełnie tak, jak w sezonie 2022/23. Tamte rozgrywki zakończyły się jednak dla drużyny z Mazowsza spadkiem, więc jest to jeden z argumentów, którym studzi się bojowe nastroje. Obie te ekipy są natomiast diametralnie inne. Największą różnicę widać w defensywie. “Nafciarze” uchodzą obecnie za zespół świetnie zorganizowany i potrafiący się skutecznie bronić. W 2025 roku w 20 meczach stracili 14 bramek, co trzeba uznać za świetny wynik. Przy tym nie brakuje jakości z przodu w postaci Ibana Salvadora, Łukasza Sekulskiego, Jorge Jimeneza czy Daniego Pacheco.
Trzeba jednak cały czas pamiętać, że Mariusz Misiura, jak dobrym trenerem by nie był, wciąż ma dopiero trzy mecze na poziomie Ekstraklasy, a płocczanie są beniaminkiem. Nikt w Płocku, póki co, nie popada w hurraoptymizm i to bardzo dobry sygnał dla tego klubu, bo nikt nie oczekuje na północnym Mazowszu cudów. Szkoleniowiec “Nafciarzy” stawia przed drużyną cele krótkoterminowe, najważniejszy dla zespołu jest najbliższy mecz, a nie perspektywa całego sezonu.

Przeczytaj również