To on ma być gwiazdą Lecha Poznań. "Największy kozak tego okienka"

To on ma być gwiazdą Lecha Poznań. "Największy kozak tego okienka"
IMAGO / pressfocus
Piotrek - Przyborowski
Piotrek PrzyborowskiWczoraj · 10:00
Jeszcze niedawno strzelał dla znanego klubu w Lidze Mistrzów, a selekcjoner chciał budować wokół niego kadrę. Teraz ta kariera wyhamowała, ale Luis Palma i tak ma papiery, by zostać liderem Lecha Poznań i gwiazdą Ekstraklasy.
W miniony czwartek Ekstraklasa na swoim twitterowym koncie przypomniała Henry’ego Quinterosa, jednego z ostatnich południowoamerykańskich piłkarzy w Lechu Poznań. Kibice “Kolejorza” co jakiś czas wspominali zresztą z nutką nostalgii czasy, kiedy zawodnicy z tamtego regionu świata grali w barwach poznańskiego klubu. I choć pewnie był to jedynie zwykły zbieg okoliczności, zaledwie kilka godzin później w sieci gruchnęła wieść, że już wkrótce latynoska krew znów ma zawitać do stolicy Wielkopolski. Nowym piłkarzem Lecha powinien zostać Luis Palma.
Dalsza część tekstu pod wideo

Inaczej niż Cueto i Rengifo

Wspomniany już Quinteros, ale także Anderson Cueto, Manuel Arboleda czy Luis Henriquez to piłkarze, którzy wielu fanom Lecha kojarzą się ze złotymi czasami klubu. Poznaniacy tych zawodników znaleźli bezpośrednio w Ameryce Południowej, ale potem latami nie patrzyli w tamtym kierunku. W przypadku Palmy de facto również nie musieli lecieć na drugą stronę Atlantyku, bowiem Honduranin jest już dobrze znany europejskim kibicom. Na Stary Kontynent trafił jako gwiazda rodzimej ligi zimą 2022 roku. W półtora roku stał się nie tylko liderem Arisu Saloniki, ale też jedną z najjaśniejszych postaci całej ligi greckiej. To z kolei zaowocowało latem 2023 transferem za blisko pięć milionów euro do Celticu.
- Luis to dobry, bardzo utalentowany technicznie zawodnik. Może nie należy do grupy najszybszych piłkarzy, ale za to potrafi świetnie wykorzystać swoje szybkie ruchy z piłką przy nodze, aby przejść przez kolejnych rywali. Uwielbia ścinać z lewego skrzydła do środka na prawą nogę, by oddać potem strzał na bramkę. To miły gość, który szybko zaskarbił sobie sympatię szatni. Nie dziwi więc, że w swojej ojczyźnie jest prawdziwą supergwiazdą - takim honduraskim Davidem Beckhamem. Pamiętam, że kiedy Celtic pojechał zeszłego lata na tournee po Stanach Zjednoczonych, na jego meczach pojawiało się mnóstwo dziennikarzy i fanów z Hondurasu - mówi w rozmowie z nami Michael Gannon, dziennikarz Daily Record.
Po pierwszych miesiącach w Szkocji rzeczywiście wiele wskazywało, że Palma zaraz będzie też gwiazdą Scottish Premiership. W inauguracyjnym sezonie w barwach “The Bhoys” zanotował piłkarskie double-double - po dziesięć goli i asyst we wszystkich rozgrywkach. Na ten dorobek złożyły się m.in. dwa trafienia w fazie grupowej Ligi Mistrzów - przeciwko Atletico oraz Feyenoordowi. W dodatku większość z tych liczb zanotował w pierwszej części sezonu - w tej drugiej już tak nie błyszczał, a niektórzy uważają, że kontuzja mięśniowa, której doznał w marcu 2024 roku, była początkiem jego problemów na Celtic Park.
- Palma miał trochę pecha w Celticu. W pierwszym sezonie grał przecież sporo, zdobył też naprawdę dużo bramek, ale w pewnym momencie zaczął mieć trudności z odpowiednim dopasowaniem się do systemu stosowanego przez Brendana Rodgersa. Menedżer “The Bhoys” chciał, aby jego skrzydłowi dużo częściej pressowali, a akurat w tym aspekcie gry Honduranin nie jest najlepszy. W międzyczasie klub zatrudnił też na drugą stronę ataku Nicolasa Kuhna, piłkarza o dość podobnym profilu do Palmy. Skończyło się tym, że na jego pozycji grał głównie Daizen Maeda, a Luis otrzymywał mało minut - opisuje jego sytuację Gannon.

Nieudany powrót na stare śmieci

Palma jesienią poprzedniego sezonu rzeczywiście grał mało - w lidze szkockiej spędził na boisku zaledwie 167 minut. Zimą nie miał więc innego wyboru i postanowił szukać szczęścia tam, gdzie wcześniej odnalazł swój europejski dom, czyli w Grecji. Tyle tylko, że tym razem trafił już do prawdziwego giganta, Olympiakosu. Powrót do Super League okazał się jednak niewypałem. Dorobek 25-latka w zespole z Pireusu zatrzymał się w na golu i asyście w wygranych 6:0 derbach z AEK.
- Ogólnie jego drugi pobyt w Grecji był rozczarowujący, ale niekoniecznie ze względu na same występy. Po prostu nie był skrzydłowym pasującym do systemu Jose Luisa Mendilibara. Hiszpan woli, aby jego skrzydłowi mocno rozciągali grę zespołu, ładowali sporo dośrodkowań i schodzili do środka tylko wtedy, kiedy napastnicy wychodzą jeszcze wyżej. Ten trener ceni też mocno grę pressingiem - ponad to, co dany zawodnik robi z piłką przy nodze. Dlatego jeśli nie potrafisz dobrze naciskać na rywali, nie będziesz grał u niego za dużo i tak też było w przypadku Palmy - mówi nam Ari Bouloubassis z Thrylos 7 International, anglojęzycznej strony poświęconej Olympiakosowi.
Co ciekawe, mimo słabych liczb i niewielu rozegranych minut, w ostatnich tygodniach spora część kibiców Olympiakosu chciała, aby Honduranin pozostał na Stadionie im. Jeorjosa Karaiskakisa. Klub z Pireusu nie może bowiem narzekać na nadmiar skutecznych czy też klasowych skrzydłowych. W poprzednim sezonie sporym rozczarowaniem okazał się choćby sprowadzony właśnie z Lecha Kristoffer Velde. Honduranin może nie był piłkarzem o profilu, którego akurat w tym momencie potrzebowali w Pireusie, ale wydaje się, że to wciąż gracz z wyższej półki niż jego norweski kolega.
- Palma i Velde to piłkarze podobnego typu, ale różnią się od siebie zachowaniami pod bramką rywala. Norweg jest nieco bardziej samolubny w swojej grze. Kiedy tylko zbliża się bliżej szesnastki przeciwnika, chce przejąć piłkę, wejść w pole karne i oddać strzał. Przy tym nie był zbyt dobry w pressingu i nie nadążał za instrukcjami od sztabu szkoleniowego. Palma natomiast potrafi lepiej strzelać z dystansu i dysponuje o wiele groźniejszymi dośrodkowaniami od Kristoffera. Jest też od niego lepszy w budowaniu akcji - wylicza Bouloubassis.

Znów musi walczyć

Niezbyt udany poprzedni sezon miał spory wpływ na sytuację Palmy w reprezentacji Hondurasu, 25-latek zadebiutował w narodowych barwach w marcu 2021 roku, ale jego kariera w kadrze nabrała tempa, kiedy do “Los Catrachos” w roli selekcjonera powrócił Reinaldo Rueda. Palma pod jego okiem jesienią 2023 zanotował niezwykle udaną serię w Lidze Narodów CONCACAF, w której grał niemal od deski do deski i zanotował gola i trzy asysty, a marzenia Hondurasu o triumfie przerwał w ćwierćfinale dopiero po rzutach karnych Meksyk.
- Jeszcze niedawno, mniej więcej w momencie, gdy do reprezentacji wrócił selekcjoner Reinaldo Rueda, Palmę uważano go za gościa, który może w kolejnych latach ciągnąć cały atak reprezentacji Hondurasu. Luis wydawał się jednym z nielicznych jasnych punktów tej kadry i to wokół niego miała być budowana ta drużyna. On sam zaczął wtedy coraz bardziej brać na siebie odpowiedzialność jako lider formacji ofensywnej. Problem w tym, że ostatnio przygasł i w konsekwencji ta jego kariera w reprezentacji też trochę wyhamowała - opowiada Michał Matlak, obserwator piłki nożnej w strefie CONCACAF.
“El Bicho”, czyli dosłownie “robak”, w kadrze prezentował się solidnie jeszcze po transferze do Celticu. Nawet ostatniej wiosny zanotował dwa gole i asystę w eliminacjach Gold Cup. Na samym turnieju, rozegranym na przełomie czerwca i lipca, nie był już jednak piłkarzem wyjściowej jedenastki. Wystąpił od pierwszej minuty tylko w inauguracyjnym starciu z Kanadą (0:6), a potem wchodził z ławki. Rueda zwraca uwagę na regularną grę podopiecznych, dlatego ostatnio w jego hierarchii wyżej od Palmy znajdował się zarówno weteran Romell Quioto, jak i również Edwin Rodriguez.
- Rzeczywiście w ostatnich miesiącach sytuacja Luisa Palmy się pogorszyła. Z gwiazdy kadry nagle stał się jedynie jej rezerwowym - a przecież do pewnego momentu grał w pierwszym składzie Celticu. Uważam, że spory wpływ miała kontuzja, której doznał na początku ubiegłego roku. Od tamtego czasu nie potrafił się podnieść. A przecież to wciąż świetny zawodnik, który ma dobry drybling, technikę i szybkość. Do tego potrafi też nieźle uderzyć zarówno z dystansu, jak i półdystansu - wymienia w rozmowie z nami Gustavo Roca, honduraski dziennikarz Diario Diez i Panorama Deportivo.

Zbyt dobry, by przepaść

W Poznaniu liczą, że teraz wszystkie te umiejętności Palma będzie pokazywał jako piłkarz “Kolejorza”. Honduranin do Ekstraklasy mógł ponoć trafić już zimą, ale wtedy Legia Warszawa zdecydowała się ściągnąć Wahana Biczachczjana, a i sam 25-latek mógł też uznać ofertę Olympiakosu za ciekawszą. Teraz propozycja Lecha była dla niego idealnym rozwiązaniem. Mistrzowie Polski wprawdzie źle zaczęli sezon, ale zaraz rozpoczną swój bój o Ligę Mistrzów, a to właśnie dzięki grze w europejskich pucharach skrzydłowy może przypomnieć o sobie Ruedzie i sprawić, że znów zyska w jego oczach.
- Ja go jeszcze kojarzę jako pełnoetatowego reprezentanta Hondurasu i gwiazdę tej kadry, który naprawdę wymiatał w lidze greckiej jako piłkarz Arisu. Palma to taki mocno wybiegany skrzydłowy, prawonożny, ale występujący na lewej stronie ataku. Może jednak też grać na drugiej flance, a nawet na dziesiątce. Zdarzyło mu się też incydentalnie wystąpić na środku ataku, ale na tę pozycję Lech chyba będzie jeszcze szukać innego zawodnika. Niemniej - ze wszystkich przeprowadzonych dotąd transferów “Kolejorza” to właśnie Honduranin wydaje się być największym kozakiem - opowiada nam Michał Borowy, obserwator latynoskiego futbolu.
Latem Lech poczynił już mocne zbrojenia. Na Bułgarską wrócili wychowankowie poznańskiego klubu, Mateusz Skrzypczak oraz Robert Gumny. Do nich dołączyli też Leo Bengtsson, Joao Moutinho, Pablo Rodriguez i Timothy Ouma. Palma jest kolejnym wzmocnieniem mistrza Polski.
- Oferta z Lecha dla Palmy pojawiła się w odpowiednim momencie. Obydwie strony mają sobie sporo do zaoferowania, a Honduranin powinien się dzięki Lechowi odbić. Luis w formie z pewnością może być wyróżniającą się postacią Ekstraklasy. Jeśli chce odegrać ważną rolę w kadrze pod kątem MŚ, a jak najbardziej ma ku temu potencjał, musi szybko ogarnąć swoją sytuację klubową. To jest zbyt dobry piłkarz, żeby przepadł tak na dobre. Po prostu potrzebuje odbudowy i zaufania - podsumowuje Matlak.

Przeczytaj również