Tylko dwie gwiazdy, obie na tej samej pozycji. Tak Szkoci radzą sobie z paradoksem w kadrze

Tylko dwie gwiazdy, obie na tej samej pozycji. Tak Szkoci radzą sobie z paradoksem w kadrze
Pedja Milosavljevic / Sipa / Pressfocus & Cosmin Iftode/shutterstock.com
Nie sposób nie zaznaczyć, że domyślne nastawienie selekcjonera reprezentacji Szkocji, Steve’a Clarke’a, stanowi pragmatyzm. Równocześnie należy jednak pamiętać, że Wyspiarze nie dysponują szerokim wachlarzem ofensywnych możliwości o wystarczającej jakości, by grać beztroską piłkę. Szkocja ma najwyższej klasy lewych obrońców, mnóstwo pomocników, ale niedobór indywidualności w ostatniej tercji boiska.
Ten tekst powstał w ramach ogólnoeuropejskiej współpracy największych mediów, pod nadzorem czołowego angielskiego dziennika, The Guardian. Nasz kraj w tym zacnym gronie reprezentuje redakcja portalu Meczyki.pl, z czego jesteśmy niezwykle dumni.
Dalsza część tekstu pod wideo
***
Największym wyzwaniem Clarke’a było znalezienie ról w tej samej drużynie dla dwóch nominalnych lewych obrońców: Andy’ego Robertsona i Kierana Tierneya.
- To problem głównie dla mediów, ekspertów i kibiców, nie dla nas - zapewnił selekcjoner. Jego uzasadnienie? Posiadanie zawodników tego pokroju nie przysparza kłopotów, niezależnie od pozycji na boisku.
Rozwiązaniem zagadki wydaje się ustawienie z trzema środkowymi obrońcami, początkowo krytykowane przez obserwatorów z zewnątrz. Tierney, podobnie jak czasami w Arsenalu, występuje jako lewy środkowy obrońca.
- Mieszano mnie z błotem za grę trójką środkowych obrońców i była to odważna decyzja - przyznał Clarke. - Zawodnicy chcieli ustawienia, które będzie dobrze funkcjonować. Ten system gry, ani wyznaczone wewnątrz niego indywidualne zadania, nie sprawił im problemu, dlatego na niego postawiliśmy.
Kontuzja Ryana Jacka oznacza, że Clarke’owi brakuje dostępnych opcji na pozycji defensywnego pomocnika. Jeśli przesunięty zostanie do tej roli Scott McTominay, równocześnie zabraknie go na pozycji środkowego obrońcy, gdzie spisywał się ostatnio w reprezentacji bardzo dobrze.
Ta szkocka drużyna czuje się najlepiej, kiedy może odzyskać piłkę, a następnie wyprowadzić szybki kontratak. Zazwyczaj nie gra w ofensywnie zbyt szeroko, co również zawdzięcza w niemałym stopniu dostępnym zasobom. A w zasadzie ich brakowi.
Długie oczekiwanie (od 1998 roku - przyp. tłum.) reprezentacji Szkocji na występ w wielkim turnieju sprawiło, że pośród euforii zapomniano o: “jak” oraz “dlaczego”. Nieudany początek startu w eliminacjach mistrzostw świata ukazał zespół zadowolony z siebie lub taki - co wydaje się bardziej prawdopodobne - który znajduje się daleko od najwyższego, międzynarodowego poziomu. Szkocja Clarke’a ma dziwną skłonność do dobrej gry w jednej połowie meczu, co podkreśliły ostatnie spotkania z Izraelem, Austrią i Wyspami Owczami.
Trzy mecze przeciwko silniejszym rywalom w fazie grupowej Euro 2020 oznaczają, że nieuchronne staje się dalsze wykorzystanie “zadziornego” stylu gry. Dobrą wiadomością dla kibiców jest to, że Clarke przyzwyczaił do sprawiania niespodzianek w spotkaniach z mocniejszymi przeciwnikami w roli menedżera Kilmarnock. Zajęcie trzeciego miejsca w tabeli szkockiej ekstraklasy z ekipą z Rugby Park stanowiło podstawowy powód, dla którego postawiła na niego rodzima federacja.
- On kocha pracować z tą grupą chłopaków - powiedział o swoim reprezentacyjnym szkoleniowcu Robertson. Jeśli Clarke znowu przejdzie do historii, po raz pierwszy w dziejach doprowadzając Szkocję do fazy pucharowej wielkiego turnieju, dla odmiany, mocniej zainteresują się nim kluby.

Trener

Steve Clarke wydaje się czerpać przyjemność z odgrywania roli ponurego człowieka z hrabstwa Ayrshire (skąd pochodzi - dop. tłum.). Szkocki selekcjoner potrafi być zabawny i dowcipny, ale publicznie pozostaje stoicko spokojny. Nie gra już w golfa - lata temu spędzał część wakacji na polach golfowych na szkockiej wyspie Arran, gdzie oddawał się długim partiom z 19 dołkami - za to wędkuje. Wygląda na to, że Clarke stracił też kontakt z Jose Mourinho, mimo wspólnych sukcesów w Chelsea (gdzie Szkot był jednym z asystentów Portugalczyka - przyp. red.).
- On nie będzie specjalnie przejmował się tym, czy utrzymuję z nim kontakt - zapewnił szkocki szkoleniowiec. Być może w życiu Jose przydałoby się trochę więcej Steve’a Clarke’a.

Ikona

Przed transferem Andy’ego Robertsona do Liverpoolu oraz pojawieniem się Kierana Tierneya w Celtiku w Szkocji brakowało prawdziwych gwiazd. To, że obie obecne są obrońcami, sprawia, że nie mogą liczyć na międzynarodowe uznanie, jakim cieszą się Gareth Bale, Harry Kane czy nawet w przeszłości Robbie Keane. Historią, która wywołuje emocje, jest ta dobrze znana już Robertsona. Po tym, jak podziękowano mu w Celtiku, grał w amatorskim zespole Queen’s Park i pracował w supermarkecie, zanim w błyskawicznym tempie - przez Dundee United i Hull City, aż do triumfów w Lidze Mistrzów i w Premier League - wspiął się na szczyt. Ścieżkę Robertsona często opowiada się w Szkocji jako formę motywacji dla młodych piłkarzy, których zwolniono z kontraktów w profesjonalnych klubach.

Wdzięczny za rok opóźnienia

W 2020 roku Che Adams nie znajdował się w szkockiej kadrze i niewiele wskazywało na to, że miałoby to się zmienić. Dodatkowe zabiegi Steve’a Clarke wraz z tegorocznym turniejem doprowadziły jednak do tego, że napastnik Southampton zadeklarował na początku tego roku swoją gotowość do reprezentowania Szkocji. Po niezłym sezonie w Premier League Adams będzie starał się kontynuować dalsze budowanie swojej reputacji.

Przewidywany skład

Marshall; Tierney, McKenna, Hanley; Robertson, McGregor, McTominay, O’Donnell; McGinn, Adams, Fraser.

Co śpiewają kibice

Co łączy film pt. “The Sound of Music” z “Tartan Army”? Szkoccy kibice przyjęli podobno pojawiający się w nim fragment “Do-Re-Mi”, w nie zafałszowanej wersji, podczas wyjazdowego meczu przeciwko Austrii. Pozostaje on bardzo popularnym wersem, śpiewanym czasami bez przerwy przez 10-15 minut, ku zdumieniu tłumu obserwatorów. Biorąc pod uwagę, że część tego turnieju będzie stanowić dla szkockich fanów wyprawa na Wembley, dominować będą poza tym nieprzyzwoite piosenki na temat Anglii.

Co mówią kibice

“What we would give for a right-back with half the ability of our left-backs…” “Czego nie dalibyśmy za prawego obrońcę o połowie umiejętności naszych lewych obrońców…”
“Where is the best place to pick up a large carry-out close to Trafalgar Square?” “Gdzie jest najlepsze miejsce do kupienia dużych ilości jedzenia na wynos blisko Trafalgar Square [w Londynie - przyp. tłum.]?”
“What is the latest with Harry Kane’s ankle?” “Jakie są najnowsze wieści na temat stanu kostki Harry’ego Kane’a?”

Bohater/czarny charakter pandemii

Scott McKenna znalazł się w gronie tzw. “ósemki Aberdeen”, która w sierpniu ubiegłego roku poszła do baru po przegranej z Rangersami, łamiąc tym samym zasady “lockdownu”. Tymczasem w listopadzie kapitan reprezentacji Szkocji Andy Robertson uruchomił własną organizację charytatywną pod nazwą “AR26”, której celem jest stwarzanie możliwości młodym ludziom.
***
Ewan Murray pisze dla dziennika The Guardian
Obserwujcie go na Twitterze @mrewanmurray
Tłumaczenie: Wojciech Falenta
***
Pozostałe teksty z serii EUROekspert powstałe we współpracy z The Guardian znajdziesz TUTAJ

Przeczytaj również