W Realu Madryt nadchodzi drugi z Viniciusów. Najnowszy diament z Brazylii ."Debiut to tylko kwestia czasu"

W Realu nadchodzi drugi z Viniciusów. Najnowszy diament z Brazylii. "Debiut to tylko kwestia czasu"
ANGEL RIVERO/SIPA/PressFocus
Liczba klasowych piłkarzy o imieniu Vinicius musi się zgadzać. Na Santiago Bernabeu właśnie się podwaja. Do Viniciusa Juniora, gwiazdy Realu Madryt, wkrótce dołączy obrońca, nieco młodszy, ale, jak zauważają niektórzy, nie mniej utalentowany. 18-letni Vinicius Tobias zachwyca umiejętnościami, etyką pracy i podejściem do piłki.
Brazylia ma długą tradycję prawych obrońców, wzmocnioną w ostatnich dekadach dzięki graczom-legendom. Dominatorom na tej pozycji. Cafu dwukrotnie doprowadził reprezentację do złotego medalu mistrzostw świata, Dani Alves zaś, choć brakuje mu właśnie tylko tego skalpu, zdobył niemal wszystko i po kilkakroć. 43 statuetki, tylko drużynowe, każą mówić o nim o najbardziej utytułowanym zawodniku w historii dyscypliny. I teraz Alves, zapewne dostając bilet na swój ostatni mundial, po turnieju przekaże pałeczkę nowej postaci po prawej stronie obrony “Canarinhos”. I ma już nawet mocnego kandydata na zmiennika.
Dalsza część tekstu pod wideo
Studnia wcale nie wyschła, istnieje nadzieja, że za kilka lat kolejny brazylijski piłkarz będzie biegał po prawej flance, czarował techniką, ośmieszał przeciwników, dryblował oraz powstrzymywał ataki. Na dziś oczy skierowane są w kierunku Viniciusa Tobiasa, którego kariera prowadzona jest więcej niż wzorowo.

Trochę Alves, trochę Trent

18-letni Tobias przeszedł do Realu Madryt 1 kwietnia 2022 roku, ale pojawił się na radarach brazylijskich kibiców dużo wcześniej. Trzy lata temu pomógł reprezentacji do lat 15 w wygraniu juniorskiego Copa America, zdobywając decydującego gola w finałowym spotkaniu z Argentyną. Nie trzeba wyjaśniać, jak triumf nad odwiecznym rywalem, nieistotne w jakiej kategorii wiekowej, musi być istotny dla fanów obu krajów.
Od tego momentu Viniciusa porównuje się, co oczywiste, do Daniego Alvesa, ale częściej nawet do Trenta Alexandra-Arnolda. Po części dlatego, że podobnie jak Anglik, rozpoczynał karierę jako środkowy pomocnik, a dopiero później został przeniesiony w boczne rejony boiska. Zarówno TAA, jak i Vinicius Tobias zachowali również ważną cechę z wcześniejszych etapów gry - umiejętność rozgrywania, widzenia więcej, współpracy i liderowania na placu.
Dlaczego trafił akurat do Madrytu? Ekipa Carlo Ancelottiego od jakiegoś czasu desperacko szuka zmiennika dla Daniego Carvajala, zbyt eksploatowanego i szczególnie narażonego na wszelkiego rodzaju urazy. Wszechstronny i bardzo lojalny Nacho oraz ambitny, ale też nieregularny Lucas Vazquez, nie są naturalnymi bocznymi obrońcami, mimo że obaj chętnie zajęliby miejsce “Carvy” podczas jego nieobecności. “Królewscy” chyba wciąż żałują decyzji o pozbyciu się Achrafa Hakimiego, stąd poszukiwania zaprowadziły ich w znane rejony. Na rynek południowoamerykański, gdzie notują ostatnio same sukcesy. Vinicius Tobias powinien być kolejnym brazylijskim strzałem w dziesiątkę “Los Blancos”.

Przez Ukrainę do Madrytu

Od dzieciaka jego cele zmierzały w jednym kierunku: zostania piłkarzem. W wieku zaledwie 12 lat mały Vinicius opuścił rodzinny dom w Sao Paulo i przeprowadził się ponad 1100 kilometrów na południe wzdłuż wschodniego wybrzeża Brazylii. Do Porto Alegre. Tam zapisano go do słynnej akademii Internacional. Zwrócił uwagę klubowych poszukiwaczy talentów chęcią do walki z wyższymi i silniejszymi chłopakami, gonienia od pola karnego do pola karnego, a także wizją gry, tendencją do znajdowania kolegów drużyny podaniami. W jednym z wywiadów dla brazylijskich mediów tak opisywał swoje początki:
- Na pierwszych treningach zaczynałem jako napastnik, potem do 2017 roku cofnęli mnie do linii pomocy. Kiedy nasz regularny prawy obrońca doznał kontuzji i nie mieliśmy innego, poprosiłem trenera o szansę na grę na tej pozycji. Przystosowanie się do nowej roli nie było szczególnie trudne, ale oczywiście musiałem się jeszcze wiele nauczyć - wspominał Vinicius Tobias.
Na dobrą sprawę mógłby zająć dowolne miejsce na boisku. Gdyby był trochę wyższy (ma 177 centymetrów wzrostu), pewnie także z powodzeniem występowałby na bramce. To piłkarz skazany na sukces, niezależnie od tego, gdzie ustawią go na murawie i dla jakiej drużyny przyjdzie mu grać. Szybko się uczył i nie oglądał za siebie. Ukoronował swój pobyt w Internacionalu, pomagając drużynie zdobyć mistrzostwo Brazylii U-20 w zeszłym roku.
Jasnym się stało, że nie uda się zatrzymać talentu na dłużej. Nie zdążył nawet zadebiutować w pierwszym zespole. Do klubu zaczęły spływać pierwsze oferty. Zainteresowania wyrażało kilka czołowych europejskich marek, w tym Bayern, Real, Juventus i Atletico. Wyścig, o dziwo, wygrał jednak Szachtar Donieck. Ukraińcy w lipcu 2021 roku zapłacili Brazylijczykom sześć milionów euro, ale pozwolili mu zostać w ojczyźnie jeszcze sześć miesięcy.
W styczniu tego roku włączono go natychmiast do szerokiej kadry Szachtara, z którą spędził obóz treningowy w Turcji, występując w sześciu meczach towarzyskich. Na boiska ligi ukraińskiej nie wybiegł. Rozgrywki przerwano z powodu inwazji Rosjan. Klub musiał zawiesić działalność, a Real skorzystał z prawa nadanego przez FIFA w związku z wojenną sytuacją w Ukrainie. “Los Blancos” szybko zabezpieczyli przyszłość Viniciusa, wypożyczając go do końca sezonu 2022/23 z opcją definitywnego zakupu za kwotę 17 milionów euro. Rozpędzona kariera przyspieszyła jeszcze bardziej.

Jak “Vini” z “Vinim”?

W ostatnich tygodniach zeszłej kampanii Tobias dzielił obowiązki między występami w rezerwach Realu i “służbą” dla młodzieżowej reprezentacji Brazylii. Cicho, ale zdecydowanie sygnalizował chęć wkroczenia do dorosłej kadry “Królewskich”. Carlo Ancelotti zabrał nastolatka na letnie tournee do Stanów Zjednoczonych, gdzie ten wywarł na nim świetne wrażenie (rozegrał całkiem udane 25 minut w starciu z Club America). Włoch na jednej z konferencji prasowych zdradził dziennikarzom, że młody obrońca ma jeszcze duże pole do rozwoju, ale już teraz posiada wiele jakości. Debiut u boku starszych kolegów jest kwestią czasu. A to z powodu kilku okoliczności, jakie miały miejsce.
Wreszcie hiszpański paszport otrzymał jego imiennik i rodak Vinicius Junior. “Królewscy” liczyli, że biurokratyczna procedura skończy się w czasie trwania okienka transferowego, dzięki czemu będą mogli ruszyć po osobisty cel Carlo Ancelottiego, innego Brazylijczyka, Gabriela Jesusa z Manchesteru City. Sprawa jednak przeciągała się na tyle, że napastnik wylądował w Arsenalu.
Mistrzowie Hiszpanii dysponują zatem jednym wolnym miejscem dla gracza spoza Unii Europejskiej, które na ten moment najprawdopodobniej będzie należeć właśnie do Viniciusa Tobiasa. 18-latek jest jedną z opcji na prawą obronę. Problem w tym, że najbardziej “obudowaną” pozycję w pierwszej drużynie. W kadrze nadal figurują nazwiska Carvajala, Lucasa Vazqueza, a nawet Alvaro Odriozoli, którego nie udało się ani wypożyczyć, ani wytransferować.
Brazylijczykowi trudno będzie o grę, ale za to może mieć wiele do powiedzenia w przyszłości. Od klubu otrzymał już coś w rodzaju promesy. Miejsce w 25-osobowej drużynie, zarejestrowanej do Ligi Mistrzów. Czas na drugiego z Viniciusów wkrótce nadejdzie, nawet jeśli będzie musiał poczekać na swoją szansę. To coś, do czego się przyzwyczaił. Istnieje w nim przekonanie, że jeśli wkroczy do wielkiego futbolu, to szybko z niego nie wyjdzie. Długa historia Brazylii produkcji światowej klasy prawych obrońców musi bowiem utrzymać swoją ciągłość.

Przeczytaj również