Zasłużony klub odbija się od dna. Zaliczył dwa spadki z rzędu, teraz idzie po awans
Warta Poznań ostatnich lat zdecydowanie nie zaliczy do udanych. Ciężko uwierzyć, ale w maju 2024 była jeszcze w Ekstraklasie, a już 15 miesięcy później zajmowała ostatnie miejsce w tabeli II ligi. Stan na dziś jednak jest jasny: pozycja wicelidera na trzecim szczeblu rozgrywkowym i realna wizja powrotu na zaplecze Ekstraklasy. A jak wygląda klub poza aspektami czysto sportowymi? O tym mówi nam prezes “Zielonych” - Artur Meissner.
Kibice Warty Poznań w ostatnich kilkunastu miesiącach przeżywali skrajnie różne emocje. Z klubu ekstraklasowego Warta stała się ekipą drugoligową. Z dobrych informacji, drużyna powróciła do Poznania, ale gra dla niespełna tysiąca fanów na stadionie. Zespół w 2026 rok wejdzie na pozycji dającej bezpośredni awans do I ligi. Dużo dzieje się w Warcie. O kilku sprawach opowiada nam prezes klubu z Drogi Dębińskiej 12.
Równia pochyła
25 maja 2024 roku. Warta Poznań po dwóch porażkach z rzędu nie gra wcale lepiej i w ostatniej kolejce sezonu przegrywa w Białymstoku już 0:3 po zaledwie 26 minutach. Bęcki od Jagiellonii nie powinny jednak mieć znaczenia, bo “Zieloni” mimo tego wyniku znajdują się na bezpiecznym miejscu. Przegonić może ich Korona Kielce, jednak “Scyzory” potrzebują do tego zwycięstwa. A na takie nie zanosiło się już przed pierwszym gwizdkiem, bo kielczan czekał wyjazd do Poznania na starcie z Lechem.
Mecz “Kolejorza” z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie trenerzy Warty śledzili zapewne na ławce trenerskiej. Gdy bramkę do szatni zdobył Mikael Ishak, mogli odetchnąć z ulgą. I choć dla trenera Dawida Szulczka był to ostatni mecz w roli trenera “Warciarzy”, to w kolejce stał już Mariusz Misiura z podpisanym kontraktem. Ten sam Misiura, który dzisiaj z beniaminkiem z Płocka znajduje się na czele tabeli PKO BP Ekstraklasy.
Nadeszła jednak 53. minuta i punkt zwrotny meczu przy Bułgarskiej - czerwona kartka dla Filipa Marchwińskiego. Nie minęło 200 sekund i Korona wyrównała, a chwile potem już prowadziła. Ten wynik zepchnął zespół Szulczka pod kreskę. Nic już się nie zmieniło. Warta spadła z Ekstraklasy, natomiast Misiura ostatecznie nie przyszedł do Poznania - zapisy w kontrakcie sprawiły, że umowa nie weszła w życie. Zespół objął Piotr Jacek i fatalnie zaczął rozgrywki, które Warta zwieńczyła drugim spadkiem z rzędu. Tym razem na trzeci szczebel rozgrywkowy.
Sezon w II lidze też zaczął się źle - od sześciu meczów bez zwycięstwa. Później jednak zespół złapał formę i tak oto przebił się na pozycję wicelidera, którą będzie dzierżyć przynajmniej w trakcie zimowej przerwy. Do pierwszej Unii Skierniewice drużyna trener Tokarczyka traci ledwie trzy punkty.
- Wychodzimy z założenia, że wynik sportowy będzie rezultatem naszej pracy i tego, gdzie klub organizacyjnie będzie się znajdował. W tej chwili nie stawiamy sobie celów sportowych na zasadzie, że chcemy np. awansować do Ekstraklasy. Kluczowe jest zbudowanie odpowiednich fundamentów, żeby to, gdzie klub zajdzie sportowo, szło w parze z tym, jak klub wygląda organizacyjnie i infrastrukturalnie. Przed tym sezonem też nie składaliśmy deklaracji, czy chcemy awansować czy walczyć o utrzymanie - mówi nam prezes Warty, Artur Meissner.
- Nie było nerwowości po słabym początku sezonu. Wykazaliśmy dużą konsekwencję w budowie drużyny. Wiedzieliśmy, że przy zebraniu młodego zespołu, i to praktycznie od zera, ten proces potrwa. Druga rzecz - zagłębialiśmy się we wszystkie statystyki dotyczące tego, jak zespół gra, jakie sytuacje kreuje i na co pozwala. Z tego nam wynikało, że za chwilę wszystko pójdzie w dobrym kierunku - mówi Meissner o początku rozgrywek.
Finanse
Nie jest tajemnicą, że Warta Poznań mierzyła się z problemami finansowymi. Bardzo duży cios to już same spadki sportowe, bo pieniądze, na jakie można liczyć w II lidze, są dużo niższe niż na wyższych poziomach rozgrywkowych. Do kłopotów z płynnością przyczyniły się jeszcze choćby koszta związane z wynajmowaniem stadionu w Grodzisku Wielkopolskim (blisko dziewięć milionów złotych na przestrzeni kilku lat) oraz zakończenie wielu umów sponsorskich.
- [Dług - przyp. red] wynosi bliżej środka pomiędzy 2 a 9 milionami - mówił w czerwcu prezes Warty Poznań na spotkaniu z dziennikarzami, cytowany przez Maksymiliana Dyśko.
- Układ zaproponowany przez klub był głosowany przez wierzycieli, został przegłosowany, zatem czekamy na jego zatwierdzenie przez sąd. Jak chodzi o samo funkcjonowanie na poziomie II ligi, to bardzo mocno ograniczyliśmy koszty. Wróciliśmy z Grodziska do Poznania, dokonaliśmy cięć w administracji. Zdecydowanie obniżyliśmy wydatki w dziale sportowym, przy czym na poziomie II ligi wsparcia centralnego jest też o wiele mniej, więc klub w dużej mierze opiera się na finansowaniu właściciela - mówi Meissner w rozmowie z Meczyki.pl.
Takie rozwiązanie, jak układ z wierzycielami, pozwala na uniknięcie upadłości klubu. Przynajmniej jeśli ten wypełni układ, bo on wciąż wiąże się z obowiązkiem spłaty pewnych zobowiązań. Jakich? Tego nie wiemy. Upadłość jest możliwa, jeśli Warta nie dałaby rady wywiązać się z układu. Pamiętać jednak musimy, że układ musi jeszcze zostać zatwierdzony przez sąd, co do tej pory się nie stało.
- Ciężko powiedzieć, czy trudniej było nam się przystosować do I ligi czy do II. Na pewno ciągnęły się za nami pewne problemy, które zaczęły się już w Ekstraklasie. Jakbyśmy liczyli w przychodach, to na pewno spadek z Ekstraklasy jest większym ciosem finansowym niż spadek do II ligi. To są całkowicie nowe realia. Dla nas w odbudowywaniu klubu najważniejsze były dwie decyzje. Pierwsza o tym, że musimy wrócić własnymi nakładami do Poznania, a druga to restrukturyzacja. Musieliśmy systemowo podejść do problemów finansowych, by ustabilizować finanse. Zdajemy sobie sprawę, że to jest rozwiązanie radykalne, część wierzycieli mogła być z tego rozwiązania niezadowolona - dodaje zapytany o przystosowywanie się do nowych realiów.
- Przy pierwszym zespole na dzisiaj pracuje ponad 30 osób, mam tu na myśli zawodników i sztab. Kilka osób w administracji i do tego dochodzą trenerzy w akademii, którzy jednak nie są etatowcami - opowiada z kolei o liczbie osób, które dzisiaj pracują w klubie.
Przyszłość klubu
Warta obecnie stawia na zupełnie inny sposób budowania zespołu. Na ten moment średnia wieku zawodników w pierwszej drużynie wynosi 22,2. Do tego w zespole jest zaledwie jeden obcokrajowiec, a jest to Dmytro Avdeev, który od kilku lat gra w Polsce. No i z 27 graczy, aż 17 przyszło do zespołu latem. Przy tym klub porządnie wyczyścił kadrę, bo w połowie roku z Wartą pożegnało się aż 25 graczy. Ich średnia wieku to już ponad 26 lat, w tym gronie mieliśmy też kilka znanych nazwisk oraz paru obcokrajowców. Tak zmianę strategii tłumaczy nam prezes poznaniaków.
- Kontrakty są niższe w tej chwili. Jedna kwestia, to że siłą rzeczy są one dużo niższe niż w Ekstraklasie, a druga, to że zupełnie inaczej podeszliśmy do konstruowania drużyny. Mniej mamy zawodników doświadczonych, będących u szczytu kariery. Postawiliśmy na młodszych, którzy są na początku swojej drogi i z założenia mają mniejsze oczekiwania finansowe. Wiąże się to z pewnym ryzykiem, ale na razie wychodzi nam to na dobre i jesteśmy zadowoleni z obranego kierunku - odparł z kolei Meissner pytany przez nas o to, w jakim stopniu zmalały pensje zawodników.
Bardzo dobrze zmianę podejścia widać także po fakcie, że obecnie w kadrze Warty jest jedynie dwóch zawodników, którzy skończyli przynajmniej 30 lat. Natomiast w sezonie 2023/24 na poziomie Ekstraklasy takich graczy było aż 12.
- Przede wszystkim wiążemy naszą przyszłość z Poznaniem, chcemy by infrastruktura dorastała do poziomu, na jakim będziemy grali, bo myślę, że tego zabrakło w poprzednich latach. Chcemy, żeby drużyna grała fajną piłkę, przyciągała na trybuny. Chcemy, żeby Warta była rodzinnym klubem, gdzie będą przychodzić ludzie z dziećmi, a kibic będzie czuł się częścią klubu - opowiada prezes Warty o wizji na przyszłość klubu.
W kontekście przyszłości klubu trzeba też już mówić o bardzo realnym scenariuszu - awansie do I ligi. Choć, jak mówił nam prezes (wypowiedź na początku artykułu), Warta nie ma “ciśnienia” na awans, to taką, jakkolwiek to nie brzmi, ewentualność trzeba zakładać. Ostatnie 13 spotkań Warty w lidze to 11 wygranych, remis i porażka. Pokonać ekipę z Poznania zdołała jedynie Unia Skierniewice, a więc lider.. Żeby znaleźć drugą ligową porażkę, trzeba by się cofnąć do 3 sierpnia. Nawiasem mówiąc, za dwie z trzech przegranych “Zielonych” w lidze odpowiada zespół ze Skierniewic. Do rozegrania jest jeszcze 15 spotkań, ale zespół Macieja Tokarczyka ma świetną pozycję wyjściową przed wiosną.
- Na dzisiaj nie jesteśmy jeszcze przygotowani na awans, bo nie mamy podgrzewanej murawy czy dwóch tysięcy miejsc na stadionie. Gdyby ten scenariusz się ziścił, że wywalczymy awans, to organizacyjnie dołożymy wszelkich starań, żeby ta promocja nas nie zaskoczyła. Zresztą już teraz pracujemy nad tym, jak przygotować się tak, żeby być gotowym i na pozostanie w II lidze, i na awans poziom wyżej - odpowiada prezes.
Infrastruktura
Artur Meissner wspominał o 2000 miejsc na stadionie. Obecnie trwa zbiórka, aby klub na rundę wiosenną dobudował nową trybunę przy Drodze Dębińskiej. Ta zwiększy pojemność obiektu do ponad 1650 miejsc. Na ten moment, na półtora miesiąca do końca zrzutki, zebrana kwota stanowi 54 procent 350 tysięcy, których potrzebuje klub. Prezesa pytaliśmy o to, jak ocenia szansę na zebranie kwoty oraz o scenariusz awaryjny.
- Zaplanowaliśmy tę zbiórkę na 90 dni, jesteśmy już za półmetkiem, i pod kątem celu, i pod kątem długości jej trwania. Wierzymy, że tę kwotę uda się uzbierać i już na wiosnę kibice będą mogli na nowej trybunie zasiąść.
- Na początku skupiamy się na tym, żeby tę zbiórkę doprowadzić do końca. Mamy kilka “planów B”, ale na razie wkładamy wszelkie wysiłki żeby zebrać pełną kwotę. Na przykład w ostatnich dniach urządziliśmy dwa kiermasze, w czasie których sprzedawaliśmy różne skarby znalezione w klubowych magazynach, m.in meczowe koszulki z Ekstraklasy czy klubowe artefakty. Odzew kibiców był entuzjastyczny, dzięki czemu znowu przesunęliśmy licznik zbiórki o kilka procent w kierunku celu - mówi Meissner.
W rundzie wiosennej Warta zapewne będzie dysponować także nowymi boiskami. W szczegółach opowiada nam o tym prezes klubu.
- Przygotowaliśmy dla miasta plan na powstanie dwóch boisk piłkarskich. Wtedy graliśmy jeszcze w Ekstraklasie. Wnioskowaliśmy z miastem o dotację od ministerstwa i takie fundusze otrzymaliśmy, w tej chwili boiska są już na ukończeniu. Mam nadzieję, że już w styczniu zostaną one udostępnione do użytku. One będą głównie dla akademii, natomiast pierwszy zespół, a także społeczność lokalna, też w jakimś zakresie będzie z nich korzystał. Jak chodzi o kolejne działania, to skupiamy się z miastem na renowacji infrastruktury oraz tematów okołoboiskowych, a w dalszej kolejności być może na rozbudowie trybun.
Będzie już tylko lepiej?
Odpowiedź na powyższe pytanie nie jest jednoznaczna. O ile zwolennicy teorii równowagi we wszechświecie powinni zgodnie stwierdzić, że Wartę czeka świetlana przyszłość, to oczywiście nie musi tak być. Czynników jest wiele i sama dyspozycja boiskowa, o czym chyba wszyscy doskonale wiedzą, nie wystarczy. Oczywiście z perspektywy czerwca tego roku możemy powiedzieć, że jest już dużo lepiej, a klub faktycznie zmierza w prawidłowym kierunku.