Śmierć, podatki i kompromitacja Interu w Lidze Mistrzów. A Conte wini wszystkich, dając żenujące show

Śmierć, podatki i kompromitacja Interu w Lidze Mistrzów. A Conte wini wszystkich, dając żenujące show
UK Sports Pics / PressFocus
Jest taki mem, którego hasło przewodnie brzmi: “Mam dziwne hobby. Nie zrozumiesz”. Na pewno kojarzycie. Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że to pierwsze, co przychodzi mi do głowy po kolejnej kompromitacji Interu Mediolan. Zespołu, którego pasją - dziwną - stało się marnowanie szans na awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów. W spektakularny sposób.
Wczoraj piłkarze ze Stadio Giuseppe Meazza dokonali tego trzeci raz z rzędu.
Dalsza część tekstu pod wideo

Akt pierwszy

11 grudnia 2018 roku. Czas na ostateczne rozstrzygnięcia w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Sytuacja grupy B przed ostatnią kolejką wygląda następująco:
1. FC Barcelona - 13 punktów
2. Tottenham Hotspur - 7 punktów
3. Inter Mediolan - 7 punktów
4. PSV Eindhoven - 1 punkt
“Koguty” są w tabeli wyżej, bo w bezpośrednich starciach okazały się od Interu lepsze, choć tylko dzięki większej liczbie bramek zdobytych na wyjeździe (1:2 i 1:0). Do 1/8 finału awansuje więc zespół, który zdobędzie w ostatnim meczu więcej punktów. Jeśli zdobędą ich tyle samo - awans ma Tottenham. Proste? Proste.
Inter musiał wygrać u siebie z ostatnim w tabeli - i grającym o pietruszkę - PSV, co wydawało się banalnie proste. No i liczyć, że Barcelona nie da się u siebie pokonać gościom z Londynu. I nie dała. “Duma Katalonii” przez większość meczu prowadziła 1:0 po trafieniu Ousmane’a Dembele. Pod koniec wyrównał jeszcze Lucas Moura, ale taki wynik i tak sprawiał, że Inter miał wszystko w swoich rękach.
Trzeba było tylko wygrać u siebie z outsiderem. Co zrobił Inter? Zremisował 1:1.

Akt drugi

10 grudnia 2019 roku. Czas na ostateczne rozstrzygnięcia w grupie F Ligi Mistrzów. Po pięciu kolejkach sytuacja wygląda następująco:
1. FC Barcelona - 11 punktów
2. Inter Mediolan - 7 punktów
3. Borussia Dortmund - 7 punktów
4. Slavia Praga - 2 punkty
Można było mieć małe deja vu. Na szczycie znów Barcelona. “Nerazzurri” kolejny raz z siedmioma punktami. Jeszcze raz w towarzystwie zespołu z takim samym bilansem punktowym. Tym razem Inter absolutnie wszystko miał jednak w swoich nogach. Musiał tylko wygrać u siebie z Barceloną, bo w bezpośrednich starciach z BVB był lepszy. “Duma Katalonii” wystąpiła wtedy w następującym składzie:
Drugi garnitur. Inter musiał wygrać z kompletnie eksperymentalnym, rezerwowym składem Barcelony. Banalne? Skądże. Goście wygrali 2:1. Gole strzelali Carles Perez i wchodzący z ławki Ansu Fati. Na nic zdało się trafienie Romelu Lukaku.

Akt trzeci

9 grudnia 2020 roku. Sytuacja w grupie B Ligi Mistrzów jest przed ostatnią kolejką niezwykle emocjonująca. Szanse na awans mają jeszcze wszystkie cztery drużyny. Inter zamyka stawkę, ale do awansu wystarczy mu pokonanie u siebie Szachtara Donieck. Faworyt jest tylko jeden. Bukmacherskie kursy na zwycięstwo ekipy z Mediolanu wahają się w granicach 1.25 - 1.30.
Tego nie można kolejny raz zepsuć - myśli pewnie Antonio Conte. Do trzech razy sztuka - pocieszają się kibice Interu. Jesteśmy od nich lepsi, gramy u siebie - motywują się zawodnicy z Mediolanu.
O 21.00 wychodzą na murawę i przez ponad 90 minut biją głową w mur. Remisują 0:0. Taki wynik oznacza, że nie tylko zaprzepaszczają szansę na wyjście z grupy, ale zajmują w niej ostatnie miejsce. Za Realem, Borussią Moenchengladbach i Szachtarem.
***
Zespół skompromitował się trzeci sezon z rzędu. Drugi raz pod wodzą Conte. Ale włoski szkoleniowiec dalej robi dobrą minę do złej gry, a odpadnięcie tłumaczy szczęściem rywali...
- Zespół zrobił wszystko, co się dało. To niewiarygodne, że nie udało nam się strzelić bramki nawet jednej bramki przez 180 minut, kiedy dominowaliśmy nad Szachtarem. To nie przypadek braku determinacji, dali z siebie wszystko, co mieli. Mieliśmy okazje, ale niestety zagrali dobrze i sprzyjało im szczęście. Ich bramkarz był najlepszym piłkarzem na boisku.
… oraz błędami sędziowskimi.
- Szczęście nie sprzyjało nam w Lidze Mistrzów z powodu różnych incydentów i decyzji sędziowskich. Teraz kiedy faza grupowa jest dla nas skończona mogę powiedzieć, że zostaliśmy ukarani rzutem karnym przez VAR, a wiele przypadków przeszło bez analizy.
No i proste. Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka, gdyby nie bramkarz rywali i ci wredni sędziowie. Problem Interu ewidentnie wykracza poza boisko. Leży w głowach piłkarzy? W głowie Conte? A może to naczynia połączone? Jeszcze w tamtym sezonie Inter specjalizował się w wypuszczaniu z rąk - wydawałoby się - wygranych spotkań. Zaliczył kilkanaście meczów, które zaczynał od prowadzenia, a które kończyły się stratą punktów. To nie może być przypadek.
Przecież w tym zespole naprawdę ma kto grać. Lukaku, Martinez, Sanchez, Barella, Perisić, Brozović, Hakimi. No i Eriksen. Piłkarz o dużych umiejętnościach, z którym jednak Conte ewidentnie ma jakiś problem. Wczoraj wpuścił go na samą końcówkę i to Duńczyk był najbardziej aktywnym piłkarzem jego zespołu. Kilka dni wcześniej w meczu ligowym oglądaliśmy wręcz niesmaczny obrazek. Conte wpuścił Eriksena - niczym jakiegoś juniora - w 91. minucie spotkania.
I chociaż sytuacja Interu w Serie A jest przyzwoita, bo zespół ustępuje tylko Milanowi, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że coś tam nie gra. Może te klocki, całkiem przecież dobrej jakości, musi poukładać ktoś inny. Conte może uratować chyba tylko sukces na włoskim podwórku, ale tego raczej drużynie z Mediolanu nie wróżę.

Przeczytaj również