Saleta podsumował Gołotę. Nie miał najmniejszych złudzeń

W 2013 roku miała miejsce hitowa walka pomiędzy Przemysławem Saletą i Andrzejem Gołotą. Wielu sympatyków boksu sygnalizowało, że do starcia doszło zbyt późno. Obaj pięściarze mieli wówczas 45 lat.

Wcześniej pojedynek dwukrotnie nie doszedł do skutku. W 2000 roku Gołota wybrał starcie z Mike'iem Tysonem. W 2005 roku poinformował o kontuzji, po czym stoczył konfontację z Lamonem Brewsterem.

Pomiędzy zawodnikami wówczas wrzało. Saleta mocno dyskredytował oponenta i zarzucał mu symulowanie. Zmienił jednak zdanie, a osiem lat później obaj pokazali kawał dobrego boksu.

Finalnie Saleta znokautował Gołotę w szóstej rundzie potyczki. Po latach wspomniał batalię. Uznał, że mimo wieku przygotowywał się do niej jak kilkanaście lat wcześniej. Nie zależało mu jednak na wyniku.

- Trenując w 2000 czy 2005 roku byłem przekonany, że wygram z Andrzejem Gołotą, tak samo jak byłem przekonany, trenując w 2013 roku. Trenując do tej walki dawałem z siebie wszystko, ale nie zależało mi tak bardzo na wygranej, jak na tym, żebyśmy razem z Andrzejem pokazali, że dwóch gości, którzy mają po 45 lat, ciągle potrafią przeboksować ileś tam rund w dobrym tempie i ta walka może być ekscytująca - powiedział w rozmowie ze Sport.pl.

- Jestem z tego zadowolony i byłbym zadowolony nawet, jakbym przegrał. Natomiast ocena karier: mojej i jego jest na zupełnie innym poziomie. W innych warunkach boksowaliśmy i w kontekście boksu amatorskiego, i zawodowego - dodał zawodnik.

Saleta nie krył miłych słów wobec Gołoty, jednak nie miał litości dla Tomasza Adamka. W ostatnich dniach gorzko wypowiedział się na temat jego freak-fightowej kariery. Szczegóły TUTAJ.