Szpilka przerwał mszę świętą. Teraz tłumaczy go... ksiądz

Ksiądz Wojciech Drozdowicz ocenił głośne zachowanie Artura Szpilki podczas mszy świętej. Nie ma mu za złe przerwania ceremonii.
W niedzielę Michał Cieślak znokautował Jeana Pascala w czwartej rundzie walki na gali w kanadyjskim Quebecu. Został wobec tego tymczasowym mistrzem świata WBC wagi junior ciężkiej.
Intencję za niego przed późniejszą mszą świętą w parafii w Lesie Bielańskim planował złożyć Artur Szpilka. Zapomniał jednak w porę dopełnić formalności. Przypomniał sobie o tym później.
Wobec tego 38-latek przerwał uroczystość. Wyszedł z ławki i wspiął się na ambonę w trakcie kazania. Po chwili przekazał coś na ucho księdzu i stanął przed mikrofonem, aby nadrobić braki.
Ksiądz proboszcz Wojciech Drozdowicz potraktował sprawę poważnie. Przyjął intencję "Szpili" oraz poprosił o oklaski, a zaraz w kościele rozległy się gromkie brawa. Więcej informacji TUTAJ.
Zachowanie Szpilki podzieliło internautów. Zarzucano mu brak powagi i niestosowny ubiór. Kapłan stanął jednak w obronie 38-latka. I wygląda na to, że on sam zaprosił "Szpilę" na ambonę.
- To wspaniały apostoł. W niedzielę podszedł do mnie w trakcie modlitwy wiernych, żebym pomodlił się za jego kolegę, boksera Michała Cieślaka. Powiedziałem mu: "Sam to zrób!" - wyznał.
- Gdy Artur powiedział o Michale, rozległy się gromkie brawa. W naszym kościele ludzie często biją brawo. Artur nie przekroczył żadnych przepisów liturgicznych. Świeccy często wypowiadają tu swoje intencje - przyznał w rozmowie z Faktem.
Szpilka jest przyjacielem Drozdowicza i regularnie bierze udział w nabożeństwach w warszawskim kościele. Wcześniej wykorzystał jedno z nich do promocji swojej książki. Szczegóły TUTAJ.