Super-rezerwowy, którego przyszłość w Realu Madryt wciąż jest niepewna. "Osiągnął maksimum"

Super-rezerwowy, którego przyszłość w Realu Madryt wciąż jest niepewna. "Osiągnął maksimum"
Ruben Albarran / PressFocus
Marco Asensio przez lata uważany był za młody talent Realu Madryt. Pomocnik “Królewskich” w styczniu skończył już jednak 27 lat i choć ma na swoim koncie szereg trofeów, nigdy nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Teraz czekają go kluczowe tygodnie w kwestii jego przyszłości.
12 kwietnia Real Madryt mierzył się w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów z Chelsea. “Los Blancos” prowadzili przez większą część tego spotkania 1:0 po golu Karima Benzemy. Carlo Ancelotti, pamiętając jednak zeszłoroczne problemy na tym samym etapie rozgrywek, chciał zadbać o nieco większą zaliczkę przed rewanżowym starciem w Londynie. W 71. minucie posłał więc do boju Marco Asensio, a ten już po niecałych 180 sekundach na boisku odpłacił się za zaufanie golem na 2:0.
Dalsza część tekstu pod wideo
Kibiców Realu i obserwatorów ligi hiszpańskiej fakt, że Asensio wszedł z ławki i trafił do siatki, za bardzo jednak nie zdziwił. Hiszpan jest bowiem w obecnym sezonie prawdziwym super-rezerwowym. W sumie jako zmiennik pojawił się na boisku w trwających rozgrywkach już 23 razy. Po wejściu z ławki strzelił w sumie pięć goli i zanotował dwie asysty. Posiadanie takiego zawodnika w składzie to komfort dla każdego szkoleniowca, dlatego sam Ancelotti mocno zabiega o to, by Asensio pozostał na Estadio Santiago Bernabeu.

Kilka ofert na stole

Sprawa jest poważna, bo kontrakt 35-krotnego reprezentanta Hiszpanii z “Królewskimi” wygasa wraz z końcem obecnego sezonu. Początkowo wydawało się, że obie strony są bardzo dalekie od porozumienia. Nic dziwnego, skoro jeszcze latem media na Półwyspie Iberyjskim donosiły, że Real nie będzie robił problemu z odejściem Asensio. Wtedy już od miesięcy spekulowano o zainteresowaniu ze strony naprawdę wielkich marek takich jak AC Milan, Arsenal czy Manchester United.
Asensio ostatecznie pod koniec letniego okna transferowego zdecydował się na pozostanie w stołecznym zespole. Wtedy też “El Chiringuito” i inne hiszpańskie źródła zgodnie poinformowały, jaka przyszłość czeka piłkarza. Wedle ówczesnych rewelacji, zawodnik miał podjąć decyzję, że po tym sezonie wraz z wygaśnięciem kontraktu z “Królewskimi” opuści on szeregi tego zespołu. Głównym powodem był po prostu brak odpowiedniej liczby minut w zespole z Madrytu.
- Na początku tego sezonu rzeczywiście Asensio dostawał mniej minut w pierwszym składzie. Wynikało to przede wszystkim z faktu, że nie do końca znana była wówczas jego przyszłość. Na stole było kilka ofert, mógł odejść z Realu już zeszłego lata. Kiedy okazało się, że jednak na razie jego przyszłość związana jest z Realem i być może przedłuży kontrakt, Ancelotti z meczu na mecz zaczął coraz mocniej na niego stawiać - mówi w rozmowie z nami Sergio Santos, dziennikarz “Relevo”.

To nie jego wina

Z pewnością nie bez znaczenia był też fakt, że Ancelotti nie miał zbyt dużego pola manewru w ofensywie swojej drużyny. Sytuacja stała się jeszcze trudniejsza, gdy jesienią kilku zawodników wypadło ze względu na urazy. Wówczas Asensio, który w początkowej fazie sezonu naprawdę grał jedynie ogony lub przesiadywał całe spotkania na ławce, zaczął pojawiać się na boisku nieco częściej. Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, do końca grudnia, mimo rozegrania ledwie 486 minut, miał na swoim koncie po trzy gole i asysty.
Dla samego piłkarza de facto nie była to jednak nowa sytuacja. Już we wcześniejszych sezonach zdarzało, że okresami pełnił w ekipie “Los Blancos” jedynie rolę rezerwowego. To o tyle zastanawiające, że przecież jeszcze kilka lat temu był uważany za jeden z największych talentów nie tylko hiszpańskiej, ale ogólnoświatowej piłki. I choć zawodnika, który ma na swoim koncie 15 klubowych trofeów, w tym trzy triumfy w Lidze Mistrzów, trudno określić mianem niespełnionego, niektórzy wciąż pamiętają, jak niegdyś wróżono mu nawet Złotą Piłkę.
- Mimo wielu opinii, czuję, że Asensio wykorzystał jednak swój potencjał do maksimum. Pamiętajmy o tym, że Hiszpan był bardzo ważnym elementem zespołu w minionych latach, gdy Real sięgał przecież po wiele różnych tytułów. Oczywiście niektórzy wygenerowali wokół niego ogromne oczekiwania, ale trzeba szczerze powiedzieć, że on sam ma za sobą wiele świetnych występów w barwach Realu. To przecież nie jego wina, że niektórzy wróżyli mu zdobycie tej Złotej Piłki. Jeśli spojrzymy jednak tylko na to, co prezentował i wciąż prezentuje sobą na boisku, można powiedzieć, że jest to niezwykły zawodnik - uważa Santos.

Kluczowe tygodnie

Wystarczyło zresztą w obecnych rozgrywkach dać Asensio nieco więcej minut, by zobaczyć, że potrafi on być cennym zawodnikiem dla Realu. W jego przypadku można zauważyć podobny scenariusz jak u innego “etatowego rezerwowego” madrytczyków, czyli Nacho (więcej pisaliśmy o nim TUTAJ). Obaj panowie dużo częściej zaczęli bowiem grać od początku tego roku. W przypadku piłkarza ofensywnego, którym jest Asensio, za minutami poszły też inne statystyki. Łącznie w 2023 roku skrzydłowy strzelił siedem goli i zanotował trzy asysty.
Podobnie jak jego nieco starszy kolega z szatni, również Asensio wciąż nie podpisał jednak nowego kontraktu z “Królewskimi”. I to mimo tego, że umowy dla Hiszpana dość głośno zaczęli domagać się kibice, zadowoleni z jego postawy w ostatnich miesiącach. “The Athletic” na początku kwietnia ujawniło natomiast, że piłkarz jest już dogadany w sprawie nowej umowy, a jedną z wizji, która miała go zauroczyć, jest możliwość zostania w przyszłości kapitanem Realu. W Madrycie na razie jednak studzą nastroje.
- Nie jestem aż taki pewny tego, że Marco Asensio jest w tym momencie bardzo blisko podpisania nowego kontraktu. Owszem, przedstawiono mu dużo wyższą ofertę niż wcześniej, ale teraz wszystko zależy od tego, czy obie strony dogadają się w sprawie długości tej umowy. Na razie nikt niczego jeszcze nie zaakceptował. Czuję, że teraz sporo będzie zależeć od tego, jak ważnym zawodnikiem okaże się on w ciągu tych kluczowych tygodni tego sezonu - podsumowuje nasz rozmówca.

Przeczytaj również